Otrucie Siergieja Skripala i jego córki Julii. Lekarze: Byliśmy przekonani, że oni tego nie przeżyją

Kazimierz Sikorski AIP
AFP/EAST NEWS
Lekarze, którzy opiekowali się Siergiejem Skripalem i jego córką Julią nie byli przekonani, że ich pacjenci nie przeżyją. Po raz pierwszy medycy z Salisbury w Wielkiej Brytanii opowiadają o walce, jaka toczyli o życie byłego podwójnego agenta rosyjskiego wywiadu. A jednak udało się, Skripalowie są już w dobrej formie, opuścili szpital.

Dziś już wiadomo, ze potraktowano ich Nowiczokiem, groźnym środkiem chemicznym, który paraliżował układ nerwowy.

Jak opowiadał dr Stephen Jukes, konsultant na oddziale intensywnej opieki medycznej szpitala w Salisbury, kiedy po raz pierwszy badał Siergieja Skripala wiedział, że jakiś środek poraził jego system nerwowy i będzie ciężko go odratować. - Staraliśmy się wszystkich możliwych sposobów leczenia, daliśmy pacjentowi najlepsze warunki, ale wszystko wskazywało na to, że oni tego nie przeżyją - mówił Jukes.

CZYTAJ TAKŻE: Były podwójny agent Siergiej Skripal otruty przez rosyjskie służby? Jeśli to prawda Londyn "stanowczo odpowie Moskwie"

Początkowo lekarze przypuszczali, że Skripalowie potraktowani zostali opiatami, szybko jednak okazało się, że chodziło o użycie środka, który paraliżował system nerwowy. Dlatego od początku faszerowano otrutych środkami, które pomogłyby ich organizmom wytwarzać enzymy walczące z trucizną.

Lekarze bali się jeszcze jednego, że trucizna dotknęła nie tylko byłego agenta i jego córkę, ale także inne osoby. Takich podejrzeń nabrano po tym, jak objawy zatrucia stwierdzono u Nicka Bailey’a, policjanta który jako pierwszy przybył do domu Skripala.

- To była bardzo niepokojąca informacja, kiedy musieliśmy się zająć tym policjantem. To oznaczało, ze może być więcej ofiar – przyznawała Lorna Wilkinson, szefowa pielęgniarek w szpitalu, do którego trafili otruci.

Kobieta przyznała, że w początkowym okresie leczenia lekarze nie mieli pojęcia, z jakiego rodzaju środkiem przyszło im walczyć.
- My po prostu nie wiedzieliśmy, jak zabierać się do walki z tego typu schorzeniem – dodawała dr Christine Blanshard, dyrektor medyczny brytyjskiego szpitala.

Na szczęście szybko z pomocą medykom przyszli specjaliści z pobliskiego laboratorium Porton Down, którzy pomagali wybrać najlepszą terapię dla ofiar zamachu, jak podejrzewają brytyjskie władze ze strony rosyjskich służb specjalnych.

Dr Duncan Murray, szef oddziału intensywnej terapii szpitala w Salisbury mówił o „międzynarodowych ekspertach”, którzy pomogli ofiarom zatrucia przeżyć n najgorsze. Chwalił on też prace wszystkich lekarzy oraz pielęgniarki swojej placówki.

Najpóźniej, bo 18 maja opuścił szpital Siergiej Skripal, był on leczony przez dziesięć tygodni. Julia, córka byłego agenta zdawała sobie sprawę z powagi zagrożenia, pierwsze słowa wypowiedziane przez nią po opuszczeniu lecznicy mówiły o tym, że mieli oboje szczęście, że to wszystko przeżyli.

**CZYTAJ TAKŻE:

Siergiej Skripal. Podwójny agent, który wywołał nową Zimną Wojnę

**

- Nie chce opisywać szczegółów terapii, ale leczenie było inwazyjne, bolesne i sprawiało, że człowiek popadał w depresję – mówiła.

Otrucie Skripala i jego córki wywołało ogromne napięcie w relacjach Londynu z Moskwą. W następstwie afery Brytyjczycy wydalili 22 dyplomatów rosyjskich, Moskwa wykonała podobny ruch wobec brytyjskich dyplomatów. Do dziś relacje obu krajów są najgorsze od zimnej wojny, a Rosja cały czas zaprzecza, jakoby miała cokolwiek wspólnego z otruciem Skripala.

Press Association/x-news

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl