Oto cały Serge Gainsbourg. Rzecz o skandaliście idealnym

Monika Jagiełło
Serge Gainsbourg z Jane Birkin, swoją życiową partnerką, matką Charlotte Gainsbourg
Serge Gainsbourg z Jane Birkin, swoją życiową partnerką, matką Charlotte Gainsbourg Giovanni Coruzzi
Popełnił wyklęty przez Kościół przebój "Je t'aime... Moi non plus", zawierający symulację odgłosów kobiecego orgazmu. Francuską świętość, "Marsyliankę" przerobił na utwór reggae. Romansował też z najpiękniejszymi kobietami epoki. Spis grzechów Serge'a Gainsbourga jest pokaźny. Przeczytamy o nich w pierwszej wydanej w Polsce biografii tego niezwykłego człowieka, zatytułowanej "Serge Gainsbourg", autorstwa Sylvie Simmons.

1988 rok. W popularnym francuskim programie telewizyjnym śpiewa chór chłopców. Śpiewają trzymając udawanego papierosa i udawaną szklankę whisky. Wbici w wymięte marynarki, z domalowanym zarostem śpiewają w stronę siedzącego na widowni Serge'a Gainsbourga. Cała scena ckliwa na miarę familijnego kina. Chłopcy pewnie wypalili ukradkiem już niejedną fajkę na tyłach szkoły, ale Gainsbourg płacze. I pali nieodłączne Gitane'y. Mógłby być ich ojcem, nawet dziadkiem. Może więc odebrał to jako mały hołd Francji dla siebie, na który tak długo czekał?

Za trzy lata, gdy 2 marca 1991 roku Lucien Ginsberg, wielkouchy potomek żydowskich emigrantów z Rosji, umrze cicho w domu przy Rue de Verneuil w Paryżu, Francja zbierze się w garść i w końcu odda mu ten zasłużony hołd. I tak jak Anglicy zapamiętają dzień, w którym Mark Chapman strzelił do Johna Lennona, tak Francuzi do narodowej mitologii włączą dzień śmierci Gainsbourga. Wspominać go będą przechodnie, znajomi taksówkarze. Jane Birkin, Brigitte Bardot i Juliette Greco. Prezydent Mitterrand powie, że "wzniósł piosenkę do rangi sztuki". Starsi przekopią swoje winyle, szukając "Histoire de Melody Nelson". Młodsi usłyszą o nim pierwszy raz...

Ale o tym przeczytamy dopiero na końcu książki. Jej autorka, która na swoim koncie ma biografie Johnny'ego Casha czy Neila Younga, przeprowadzi nas przez całe życie artysty. Poznajemy go jako chorowitego Lulu, który po ojcu muzyku i niespełnionym malarzu odziedziczył oba talenty. Z kolejnymi stronami Lulu dorasta i zmienia się w Serge'a. Bo "Lucien to dobre imię dla fryzjera".

Po drodze znosi różne upokorzenia. Od nazistów, którzy nakazują mu nosić gwiazdę na płaszczu. I od prostytutek, w których szybko chciał zagustować, ale te rechocząc odsyłały go do domu... Nie szkodzi. Później Gainsbourg kupi sobie platynową gwiazdę Dawida i będzie wybierać najpiękniejsze z kobiet.

Pierwszą pochwałę otrzymuje od pisarza Borisa Viana. Błogosławieństwo od pierwszego szaleńca paryskiej bohemy zobowiązuje. Gainsbourg będzie więc bawił się słowem, jak najlepszą zabawką, tworząc francuski na nowo. Będzie ironiczny i dwuznaczny. Na czele z rozerotyzowanym hitem "Je T'Aime... Moi Non Plus" (Kocham Cię... Ja Ciebie też nie), za który nieomal otrzymał ekskomunikę. Świetna reklama, prawda?

Nie bez znaczenia jest fakt, że za biografię francuskiego artysty zabrała się Angielka. Wyspiarze w muzycznej szufladzie z napisem "Francja" chowają co najwyżej Edith Piaf, uznając, że w kwestii rocka Francuzom słoń nadepnął na ucho. Simmons sprowadza ich na ziemię i przypomina, że Gainsbourg równie dobrze radził sobie z rockiem, piosenką poetycką, rapem, jak i reggae. Tak jak w 1978 r., gdy na Jamajce nagrał płytę "Aux Armes et caetera", z fantastyczną "Marsylianką" w rytmach reggae. Potem musiał załatwić sobie ochroniarza, bo niektórzy woleliby widzieć go martwym.

Brytyjka punktuje Francuza drobiazgowo. Seks w łóżku Salvadora Dali. Prowokacyjny muzyczny duet z córką Charlotte, za który posądzono go o pedofilię, co przypłacił załamaniem. Bycie estetą-tyranem, który swojej rodzinie nie pozwala w domu przestawiać mebli choćby na centymetr. I wreszcie alkoholizm i koszmarny nałóg nikotynowy, które prawie go oślepiły i zagwarantowały miażdżycę nóg.

Simmons przypomina też, jak Gainsbourg obwieścił w TV 23-letniej Whitney Houston, że "chciałby ją przelecieć". Lista jest długa. I choć będzie kąpał się w skandalach, prywatnie pozostanie trudnym, ale ciepłym i nieśmiałym człowiekiem. Taki obraz wyłoni się z rozmów autorki z Jane Birkin, Marianne Faithfull i muzykami, z którymi Serge blisko współpracował.

Wydana przez wydawnictwo Marginesy książka Simmons płynie jak rzeka. Z jednej strony autorka wnikliwie wertuje informacje o życiu Francuza. Z drugiej nonszalancko przyznaje, że nie udało się jej ustalić, czy Birkin i Gainsbourg wzięli ślub. Mimo to po tę książkę trzeba sięgnąć i w końcu odczarować Serge'a Gainsbourga - skandalicznie ciekawego artystę.

***
Gdy kilka lat temu córka Birkin i Gainsbourga, Charlotte oprowadzała reporterkę "Vanity Fair" po domu ojca przy Rue de Verneuil dziennikarka notowała: "Nic tutaj nie zmieniło się od dnia śmierci Serge'a. Nawet zawartość lodówki (pomijając puszki z jedzeniem, które eksplodowały i trzeba je było wyrzucić)". Charlotte opowiadała wówczas, że chciałaby, żeby powstało tu muzeum pamięci jego ojca. Malutki domek Serge'a jednak nie spełnia wymogów bezpieczeństwa. Może uda się stworzyć wirtualne muzeum pamięci francuskiego kompozytora?

Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Oto cały Serge Gainsbourg. Rzecz o skandaliście idealnym - Gazeta Krakowska

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

t
tom
Kto by tam zaprzątał sobie głowę jakimś gojem-lewakiem? Ale skoro pochodzi od dobrej nacji, to proszę bardzo, będziemy czcili to indywiduum.
t
tom
Kto by tam zaprzątał sobie głowę jakimś gojem-lewakiem? Ale skoro pochodzi od dobrej nacji, to proszę bardzo, będziemy czcili to indywiduum.
m
mibi
Wybitny artysta i wyjątkowa osobowość .
Wróć na i.pl Portal i.pl