Ostatnie chwile stewardesy z samolotu Prigożyna. Wysłała wiadomość bliskim

Kazimierz Sikorski
Kazimierz Sikorski
fot.PAP/EPA/ANATOLY MALTSEV; TT
Na pokładzie Embraera, który rozbił się 23 sierpnia w obwodzie twerskim w Rosji, była tylko jedna kobieta. Na kilka chwil przed śmiercią Kristina Raspopova komunikowała się ze swoimi bliskimi. Pisała im o opóźnieniach, bo samolot miał być naprawiany.

Na pokładzie samolotu, który w środę rozbił się w Rosji, była tylko jedna kobieta. To 39-letnia stewardesa Kristina Raspopova, która nie miała nic wspólnego z wojskiem i dopiero niedawno podjęła pracę w zarejestrowanej w Moskwie firmie MNT Aero.

Opóźniony lot

Ostatni lot z Moskwy do Petersburga został opóźniony, prawdopodobnie z powodu problemów technicznych w odrzutowcu Embraer Legacy.

Mając trochę wolnego czasu, Kristina Raspopova przeciągnęła palcem po smartfonie i otworzyła swoją stronę na Facebooku.

Opublikowała zdjęcie posiłku na lotnisku, białego chleba, pasztetu oraz masła i powiedziała krewnym, że samolot jest „naprawiany”.

- Mówiła, że jest w Moskwie a samolot był w trakcie konserwacji lub napraw. Wyglądało, jakby była tam już od jakiegoś czasu i czekali na rozkaz startu - opowiada krewny kobiety.

Wznoszenie przez 12 minut

Po starcie samolot wznosił się przez 12 minut, osiągając wysokość dziewięciu kilometrów. Nagle zniknął z radarów. To, co wydarzyło się później, pozostaje tajemnicą.

Smugi dymu widziane przez miejscowych sugerują, że maszyna mogła zostać strącona rakietą, ale wywiad USA poddał w wątpliwość tę teorię.

Jakakolwiek była przyczyna, tuż po 18 czasu lokalnego widziano samolot, jak krążył nad wioską Kuzhenkino. W ciągu 30 sekund odrzutowiec opadł na wysokość trzech kilometrów.

Potem, ku przerażeniu osób znajdujących się na ziemi, którzy filmowali zdarzenie, odrzutowiec runął dziobem w stronę ziemi i rozbił się w kuli płomieni.

Wszystkie osoby, znajdujące się na pokładzie maszyny, zginęły. Były to 3 osoby z załogi i 7 pasażerów. Wśród nich prawdopodobnie byli Jewgienij Prigożyn i Dmitrij Utkin - szefowie Grupy Wagnera.

Dziesięć minut po katastrofie drugi Embraer Legacy 650, również wyczarterowany przez Wagnera, wylądował w Petersburgu. Leciał podobnym torem lotu, co poprzedni.

lena

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 59

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tghh
Aha to w tym drugim leciał prigozyn i pewnie zyje
1deroma
25 sierpnia, 20:49, Biała brzoza:

Macierewicza niech sobie wezmą. To expert od wypadków lotniczych. Zrobi test parówkowy i wszystko będzie jasne.

25 sierpnia, 21:33, Cezary:

Tak w/g durniów jedna brzoza skasowała skrzydła Tupolewa. A w lesie kabackim Ił wyciął 400m. lasu sosnowego. Jak to możliwe?

28 sierpnia, 8:41, elo:

Bo to była ruska brzoza

29 sierpnia, 11:29, siinski:

W Las Kabacki Ił wleciał nie mogąc utrzymać wysokości na jednym z czterech pracujących silników. Pozostałe uległy awarii w wyniku rozerwania się jednego z nich. Konstrukcyjnie w tym samolocie znajdowały się z tyłu kadłuba, jeden obok drugiego. Awaria jednego, a w tym przypadku było to rozerwanie dysku turbiny wirującego w tyś/obr/min spowodowała uszkodzeniu drugiego i pożar na pokładzie, który ostatecznie unietuchomił trzeci silnik i uszkodził układ sterowania. Usiłowali dolecieć do Okęcia ( a zawrócili blisko Szczecina po awarii silnika) i zabrakło im bardzo niewiele... Nie mniej Ił wleciał w las w locie poziomym, choć opadając, wyciął jak piszesz kilkaset drzew które wytraciły jego prędkość, ale rozerwały kadłub i spowodowały śmierć wszystkich na pokładzie.

W Tupolewie sytuacja była diametralnie inna.Piloci chcąc wylądować we mgle i chcąc zobaczyć początek pasa zniżyli się tak nisko że znaleźli się poniżej wysokości pasa. Jest to możliwe ponieważ kilka km przed lotniskiem występuje obniżenie terenu który podnosi się dopiero przed lotniskiem. Radiowysokościomierz który alarmował ich o faktycznej wysokości nad gruntem piloci uciszyli, a kiedy zorientowali się że są dużo za nisko i wysokość terenu się podnosi próbowali się podnieść było już za późno no i pojawiła się brzoza.

Aby samolot latał musi mieć siłę nośną. Ją z koleji wytwarzają skrzydła. Wartość jej, aby samolot latał musi być większa od jego masy. A ta startowa to kilkadziesiąt ton. Tu po kolizji pojedyńcza brzoza ucięła 1/3 skrzydła. Powstała asymetria siły nośnej zaczęła obracać samolotem wzdłuż jego osi. Na dodatek silniki były rozkręcone na pełną moc bo próbowali się wzbić i ster wysokości był skrajnie wychylony na wznoszenie bo próbowali się ratować. W tej konfiguracji obrócenie samolotu na plecy spowodowało że wektor siły skierowany w górę obrócił się w dół i to co ich wznosiło przed kolizją z brzozą to ich wprasowało w grunt kilka sekund później kiedy to samolot wznosząc się jeszcze obrócił się w powietrzu na plecy.

Nie ma dwóch identycznych katastrof lotniczych. Czasem łut szczęścia, drzewo stojące metr dalej może spowodować że część osób biorących udział w zdarzeniu przeżyje. W obu opisywanych katastrofach owego łutu szczęścia zabrakło... W grudniu 2017 niedaleko Mińska Mazowieckiego podczas ćwiczeń pilot MIGa 29 utracił orientacje w powietrzu ( niska podstawą chmur i ciemność czynnikami sprzyjającymi) i wleciał w las. Drzewa obcieły skrzydła, kadłub ocalał a ów pilot jedynie obrażenie odniósł kiedy po wszystkim wyskoczył na ziemię z kabiny - skręcił kostkę. I tym samym stał się jedynymi na świecie pilotem samolotu naddzwiękowego który rozbił ów samolot i przeżył nie odnosząc przy tym żadnych obrażeń. Tu szczęścia nie zabrakło.

29 sierpnia, 13:17, Dana:

Logiczne i przekonywujące.

29 sierpnia, 16:37, rysiek:

S.p.i..e..r.d.a....lajj....

29 sierpnia, 16:47, Gucio:

Może lepiej Millera i Kopacz potwierdzi że przekopali na głębokość 2 metrów

BIAŁA BRZOZA ,wszyscy wiedzą że jesteś parówą...

1deroma
25 sierpnia, 20:49, Biała brzoza:

Macierewicza niech sobie wezmą. To expert od wypadków lotniczych. Zrobi test parówkowy i wszystko będzie jasne.

25 sierpnia, 21:33, Cezary:

Tak w/g durniów jedna brzoza skasowała skrzydła Tupolewa. A w lesie kabackim Ił wyciął 400m. lasu sosnowego. Jak to możliwe?

28 sierpnia, 8:41, elo:

Bo to była ruska brzoza

29 sierpnia, 11:29, siinski:

W Las Kabacki Ił wleciał nie mogąc utrzymać wysokości na jednym z czterech pracujących silników. Pozostałe uległy awarii w wyniku rozerwania się jednego z nich. Konstrukcyjnie w tym samolocie znajdowały się z tyłu kadłuba, jeden obok drugiego. Awaria jednego, a w tym przypadku było to rozerwanie dysku turbiny wirującego w tyś/obr/min spowodowała uszkodzeniu drugiego i pożar na pokładzie, który ostatecznie unietuchomił trzeci silnik i uszkodził układ sterowania. Usiłowali dolecieć do Okęcia ( a zawrócili blisko Szczecina po awarii silnika) i zabrakło im bardzo niewiele... Nie mniej Ił wleciał w las w locie poziomym, choć opadając, wyciął jak piszesz kilkaset drzew które wytraciły jego prędkość, ale rozerwały kadłub i spowodowały śmierć wszystkich na pokładzie.

W Tupolewie sytuacja była diametralnie inna.Piloci chcąc wylądować we mgle i chcąc zobaczyć początek pasa zniżyli się tak nisko że znaleźli się poniżej wysokości pasa. Jest to możliwe ponieważ kilka km przed lotniskiem występuje obniżenie terenu który podnosi się dopiero przed lotniskiem. Radiowysokościomierz który alarmował ich o faktycznej wysokości nad gruntem piloci uciszyli, a kiedy zorientowali się że są dużo za nisko i wysokość terenu się podnosi próbowali się podnieść było już za późno no i pojawiła się brzoza.

Aby samolot latał musi mieć siłę nośną. Ją z koleji wytwarzają skrzydła. Wartość jej, aby samolot latał musi być większa od jego masy. A ta startowa to kilkadziesiąt ton. Tu po kolizji pojedyńcza brzoza ucięła 1/3 skrzydła. Powstała asymetria siły nośnej zaczęła obracać samolotem wzdłuż jego osi. Na dodatek silniki były rozkręcone na pełną moc bo próbowali się wzbić i ster wysokości był skrajnie wychylony na wznoszenie bo próbowali się ratować. W tej konfiguracji obrócenie samolotu na plecy spowodowało że wektor siły skierowany w górę obrócił się w dół i to co ich wznosiło przed kolizją z brzozą to ich wprasowało w grunt kilka sekund później kiedy to samolot wznosząc się jeszcze obrócił się w powietrzu na plecy.

Nie ma dwóch identycznych katastrof lotniczych. Czasem łut szczęścia, drzewo stojące metr dalej może spowodować że część osób biorących udział w zdarzeniu przeżyje. W obu opisywanych katastrofach owego łutu szczęścia zabrakło... W grudniu 2017 niedaleko Mińska Mazowieckiego podczas ćwiczeń pilot MIGa 29 utracił orientacje w powietrzu ( niska podstawą chmur i ciemność czynnikami sprzyjającymi) i wleciał w las. Drzewa obcieły skrzydła, kadłub ocalał a ów pilot jedynie obrażenie odniósł kiedy po wszystkim wyskoczył na ziemię z kabiny - skręcił kostkę. I tym samym stał się jedynymi na świecie pilotem samolotu naddzwiękowego który rozbił ów samolot i przeżył nie odnosząc przy tym żadnych obrażeń. Tu szczęścia nie zabrakło.

1 września, 8:05, Obserwator:

Oj siinski widzę że TVN zrobił swoje skoro dalej wierzysz w pancerną brzozę. Napisz co sądzisz ... sorry ...jaka jest twoja pewność odnośnie tego "wypadku" ,bo o Tupolewie napisałeś niemal jak Lasek czy Anodina

SIINSKI , ta "pancerna brzoza" była złamana już wcześniej, przed katastrofą...

Właściciel działki na której rosła ta "pancerna brzoza" powiedział to przed kamerą...

1deroma
Naprawiali , czyli montowali bombki....

Tak jak w naszym Tupolewie......
M
Maciek
Smaż się w piekle [wulgaryzm]
E
Ediksi
Tusk na Papieża Trzaskowski na Prymasa albo na zwierzchnika cerkwi prawosławnej .
O
Obserwator
25 sierpnia, 20:49, Biała brzoza:

Macierewicza niech sobie wezmą. To expert od wypadków lotniczych. Zrobi test parówkowy i wszystko będzie jasne.

25 sierpnia, 21:33, Cezary:

Tak w/g durniów jedna brzoza skasowała skrzydła Tupolewa. A w lesie kabackim Ił wyciął 400m. lasu sosnowego. Jak to możliwe?

28 sierpnia, 8:41, elo:

Bo to była ruska brzoza

29 sierpnia, 11:29, siinski:

W Las Kabacki Ił wleciał nie mogąc utrzymać wysokości na jednym z czterech pracujących silników. Pozostałe uległy awarii w wyniku rozerwania się jednego z nich. Konstrukcyjnie w tym samolocie znajdowały się z tyłu kadłuba, jeden obok drugiego. Awaria jednego, a w tym przypadku było to rozerwanie dysku turbiny wirującego w tyś/obr/min spowodowała uszkodzeniu drugiego i pożar na pokładzie, który ostatecznie unietuchomił trzeci silnik i uszkodził układ sterowania. Usiłowali dolecieć do Okęcia ( a zawrócili blisko Szczecina po awarii silnika) i zabrakło im bardzo niewiele... Nie mniej Ił wleciał w las w locie poziomym, choć opadając, wyciął jak piszesz kilkaset drzew które wytraciły jego prędkość, ale rozerwały kadłub i spowodowały śmierć wszystkich na pokładzie.

W Tupolewie sytuacja była diametralnie inna.Piloci chcąc wylądować we mgle i chcąc zobaczyć początek pasa zniżyli się tak nisko że znaleźli się poniżej wysokości pasa. Jest to możliwe ponieważ kilka km przed lotniskiem występuje obniżenie terenu który podnosi się dopiero przed lotniskiem. Radiowysokościomierz który alarmował ich o faktycznej wysokości nad gruntem piloci uciszyli, a kiedy zorientowali się że są dużo za nisko i wysokość terenu się podnosi próbowali się podnieść było już za późno no i pojawiła się brzoza.

Aby samolot latał musi mieć siłę nośną. Ją z koleji wytwarzają skrzydła. Wartość jej, aby samolot latał musi być większa od jego masy. A ta startowa to kilkadziesiąt ton. Tu po kolizji pojedyńcza brzoza ucięła 1/3 skrzydła. Powstała asymetria siły nośnej zaczęła obracać samolotem wzdłuż jego osi. Na dodatek silniki były rozkręcone na pełną moc bo próbowali się wzbić i ster wysokości był skrajnie wychylony na wznoszenie bo próbowali się ratować. W tej konfiguracji obrócenie samolotu na plecy spowodowało że wektor siły skierowany w górę obrócił się w dół i to co ich wznosiło przed kolizją z brzozą to ich wprasowało w grunt kilka sekund później kiedy to samolot wznosząc się jeszcze obrócił się w powietrzu na plecy.

Nie ma dwóch identycznych katastrof lotniczych. Czasem łut szczęścia, drzewo stojące metr dalej może spowodować że część osób biorących udział w zdarzeniu przeżyje. W obu opisywanych katastrofach owego łutu szczęścia zabrakło... W grudniu 2017 niedaleko Mińska Mazowieckiego podczas ćwiczeń pilot MIGa 29 utracił orientacje w powietrzu ( niska podstawą chmur i ciemność czynnikami sprzyjającymi) i wleciał w las. Drzewa obcieły skrzydła, kadłub ocalał a ów pilot jedynie obrażenie odniósł kiedy po wszystkim wyskoczył na ziemię z kabiny - skręcił kostkę. I tym samym stał się jedynymi na świecie pilotem samolotu naddzwiękowego który rozbił ów samolot i przeżył nie odnosząc przy tym żadnych obrażeń. Tu szczęścia nie zabrakło.

Oj siinski widzę że TVN zrobił swoje skoro dalej wierzysz w pancerną brzozę. Napisz co sądzisz ... sorry ...jaka jest twoja pewność odnośnie tego "wypadku" ,bo o Tupolewie napisałeś niemal jak Lasek czy Anodina

O
Obserwator
Tu pełna profeska łup i samolotu nie ma i nie trzeba mówić o pancernej brzozie
I
Iga
30 sierpnia, 7:39, Igor:

Dobrze napisaliscie: prawdopodobnie byl w tym samolocie. A ja nie wierze,ze on zginal,siedzi pewnie w jakoms raju podatkowym i sie smieje. Poza tym mial sobowtora

Ma tyle kasy że może sobie zrobić operację plastyczną i będzie nowa twarz

R
Russkij Mir
Naprawiali...
I
Igor
Dobrze napisaliscie: prawdopodobnie byl w tym samolocie. A ja nie wierze,ze on zginal,siedzi pewnie w jakoms raju podatkowym i sie smieje. Poza tym mial sobowtora
R
Roman
Progozyn był ostatnia szmata i wcale mi nie żal ze zdechł jak szmata
G
Grzegorz
Piękna dziewczyna taka młoda
J
Juhas
Co wy się tak nakręcacie i wierzycie w informacje nadchodzące z Rosji. Ci ludzie nigdy nie ujawnią prawdy, a szczególnie w czasie wojny. Przez stulecia kłamali, przeznaczali fakty, dlaczego teraz mieliby je ujawniać ?
D
Dziobak
Nie ważne jak zginął tylko kto kazał zabić Prigrożyna... A powodem śmierci szefów grupy Wagnera był marsz na Moskwę... Wniosek?

Jeśli chcesz powiesić Putina nie można zatrzymać się w pół kroku .

Następny zamach stanu w RoSSji trzeba przeprowadzić do końca.
Wróć na i.pl Portal i.pl