Oskarżona Rita Gorgonowa. Zagadka po latach

Paweł Stachnik
Rita Gorgonowa ze swoją córką Ewą na dziedzińcu więzienia św. Michała w Krakowie
Rita Gorgonowa ze swoją córką Ewą na dziedzińcu więzienia św. Michała w Krakowie NAC
Styczeń 1931. Cała Polska żyje procesem Rity Gorgonowej oskarżonej o zabicie młodej dziewczyny. Zostaje uznana winną i skazana. Sprawa budzi ogromne zainteresowanie. Tak jest do dziś.

Tragedia rozegrała się w nocy z 30 na 31 grudnia 1931 r. w willi inż. Henryka Zaremby w modnym letnisku Łączki koło Brzuchowic pod Lwowem. Około północy czternastoletniego syna Zaremby, Stasia, zbudził skowyt psa. Zaniepokojony chłopiec zerwał się z łóżka. W sąsiednim pokoju dostrzegł jakąś postać, która szybko wymknęła się na zewnątrz. W sypialni siostry zaś zobaczył widok, który zmroził mu krew w żyłach.

Elżbieta (nazywana Lusią) leżała w łóżku w nienaturalnej pozycji, cała zalana krwią. Krew była też na ścianach i podłodze. Zaszokowany chłopiec zbudził domowników, a ci wezwali policję. Przybyli ze Lwowa śledczy szybko ustalili, że zabójstwa dokonał ktoś z wewnątrz, a jako najbardziej prawdopodobnego sprawcę wskazali opiekunkę dzieci Zaremby - 30-letnią Ritę Gorgonową.

Romans inżyniera

Śledztwo wykazało, że Lusię zamordowano zadanymi w głowę ciosami kilofa do kruszenia lodu. Kilof (nazywany dżaganem) znaleziono potem w ogrodzie. Dziewczyna została też zdeflorowana palcami. W willi brakowało śladów włamania, nie zareagował biegający koło domu pies.

Wskazówką dla śledczych stała się sytuacja w rodzinie Zarembów. Henryk Zaremba był znanym architektem. Miał córkę Elżbietę i syna Stanisława. Jego żona po urodzeniu dzieci zachorowała psychicznie i trafiła do zakładu w Kulparkowie.

By zapewnić Lusi i Stasiowi opiekę, Zaremba zatrudnił młodą i urodziwą guwernantkę Ritę Gorgonową. Rita urodziła się w 1901 r. w Dalmacji jako Margerita Ilić. Poznała tam pochodzącego ze Lwowa porucznika c.k. armii Erwina Gorgona, za którego wyszła i z którym przyjechała do Lwowa.

Potem jednak Erwin wyemigrował do Ameryki, a teściowie wypędzili Ritę z domu, wcześniej zmuszając ją do oddania im syna. Dziewczyna klepała we Lwowie biedę i usiłowała znaleźć jakieś stałe zatrudnienie. Wreszcie ktoś polecił ją Zarembie, a ten zaproponował jej pracę bony.

Początkowo wszystko szło dobrze. Lusia i Staś zyskali opiekunkę, którą bardzo polubili, a sam inżynier Zaremba zauroczył się piękną Ritą i nawiązał z nią romans. Jego owocem stała się urodzona w 1928 r. córka Romana zwana Romusią.

Gdy jednak Lusia zaczęła dorastać, jej relacje z Ritą popsuły się. W domu coraz częściej dochodziło do kłótni. Elżbieta zaczęła namawiać ojca, by zerwał z Ritą, popierał ją w tym Staś, a i sam Zaremba zaczął bardziej interesować się swoją sekretarką niż dotychczasową kochanką.

Wreszcie córka przekonała ojca, by zakończył związek. Ustalono, że Zarembowie zostaną w swoim lwowskim mieszkaniu, a Gorgonowa z Romaną zamieszka w willi inżyniera za miastem. Tam właśnie wszyscy mieli spędzić ostatnie wspólne święta w grudniu 1930 r.

Sylwetka w holu

Policjanci doszli do wniosku, że Lusię zamordowała Gorgonowa, chcąca usunąć niechętną sobie dziewczynę. Motyw był wyraźny i świadczyły za nim zeznania Stasia oraz służących pracujących u Zarembów. Wynikało z nich, że Rita wielokrotnie odgrażała się, że prędzej zabije dzieci Henryka niż pozwoli go sobie odebrać. Często też kłóciła się z Lusią i groziła jej.

Analizując ślady w willi oraz zeznania Stasia, inż. Zaremby i ogrodnika, ustalono następując przebieg wydarzeń: gdy domownicy zasnęli, przed północą Gorgonowa wstała z łóżka, przeszła do pokoju Lusi i tam zabiła ją ciosami kilofa w głowę. Dokonała defloracji zwłok, by wyglądało, że zabójstwa dokonał mężczyzna, otworzyła też okno w pokoju, by zasugerować, że sprawca wszedł z zewnątrz.

Gdy wracała, uderzyła drzwiami psa, który zaskowyczał i obudził Stasia. Chłopiec dostrzegł sylwetkę Gorgonowej w holu. By się ratować, wymknęła się na zewnątrz, obiegła dom, rozbiła szybę w drzwiach małej werandy, by otworzyć drzwi od wewnątrz, przy czym skaleczyła się w rękę. Po chwili zaś pojawiła się wśród zaalarmowanych domowników ubrana w futro i pantofle (Zaremba i Staś byli w piżamach).

Dokonując oględzin policjanci znaleźli wrzucony do basenu kilof, w piwnicy zaś chusteczkę Gorgonowej ze śladami krwi. Krew była też na futrze Rity. Wreszcie wokół domu na śniegu odciśnięte były ślady damskich pantofli.

To ona zabiła!

Gorgonowa została aresztowana i przewieziona do Lwowa. Początkowo zatrzymano też Zarembę jako podejrzanego o współudział w zabójstwie, potem jednak go zwolniono. Sprawa drastycznego morderstwa nastoletniej córki znanego architekta błyskawicznie stała się głośna.

Do willi inżyniera przychodziły tłumy, bo zobaczyć miejsce zbrodni. Pod więzieniem przy ul. Kazimierzowskiej, w którym trzymano Gorgonową, gromadziły się setki ludzi mających nadzieję, że dojrzą zbrodniarkę. Ulica szybko uznała bowiem, że to Rita zabiła i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Powszechnie domagano się dla niej śmierci.

Odbytemu 4 stycznia 1932 r. pogrzebowi Lusi przyglądało się tysiące gapiów, a drogę na cmentarz Łyczakowski musieli torować policjanci na koniach. Gazety pisały o sprawie na pierwszych stronach, a zabójstwo szybko stało się sensacją na skalę ogólnopolską.

- Po pierwsze, nad sprawą wisiała tajemnica. Po drugie, było to morderstwo, które mogło się zdarzyć w każdym domu, więc łatwo się było wczuć. Po trzecie wreszcie potencjał sprawy rozwinął się w czasie procesu, podczas którego można było zajrzeć za kotarę życia prywatnego elity Lwowa. To wszystko sprawiło, że zainteresowanie było ogromne - mówi dziennikarz Cezary Łazarewicz, autor książki „Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”, w której opisał zabójstwo sprzed 89 lat.

Proces rozpoczął się 23 kwietnia 1932 r. Na salę wpuszczano tylko osoby z wejściówkami. Używano najrozmaitszych sposobów, by dostać się do środka, łącznie z podszywaniem się pod dziennikarzy. Policja usuwała tłumy z ulicy Batorego, gdzie mieścił się sąd.

Krakowski „IKC” przysłał do Lwowa dwóch stenografów, który na bieżąco notowali wszystkie wypowiedzi. Gdy jeden utrwalał przebieg rozprawy, drugi przepisywał swoje notatki na maszynie. Teksty odbierali gońcy, którzy następnie telefonicznie dyktowali je do redakcji w Krakowie na Wielopolu.

Przewodniczącym składu sędziowskiego był Jan Antoniewicz, prokuratorem Alfred Laniewski, a adwokatem oskarżonej najlepszy mówca lwowskiej palestry Maurycy Axer. Sprawa odbywała się według ciągle jeszcze obowiązującej w Małopolsce austriackiej ustawy karnej z 1852 r., przewidującej za taką zbrodnię tylko karę śmierci. O winie lub niewinności oskarżonej miało zaś zdecydować 12 ławników.

Nagły zwrot

Proces był emocjonujący i żyła nim cała Polska. Przesłuchano wielu świadków. Dokonano wizji lokalnej (gdy więźniarka z Gorgonową wracała z Brzuchowic do Lwowa, tłum zaatakował ją, chcąc zlinczować). Zaprezentowano dowody rzeczowe: kilof, futro, chusteczkę, łóżko z zakrwawioną pościelą.

Główne znaczenie miały zeznania Stasia, który stwierdził, że w sylwetce widzianej w nocy w holu rozpoznał Gorgonową. Ona sama konsekwentnie nie przyznawała się do winy, twierdząc że nigdy nie czuła do Lusi nienawiści. Wobec mocnych poszlak obrona nie była jednak zbyt przekonywująca.

Koronnym dowodem miała być analiza krwi Lusi i plam na futrze Gorgonowej. Gdyby grupy krwi się zgadzały, sprawa byłaby jasna - Rita zabiła dziewczynę, bo w żaden inny sposób nie mogą pobrudzić się jej krwią, jak tylko podczas zabójstwa.

Ekspertyzę przedstawił biegły dr Jan Opieński. Stwierdził on, że na futrze jest krew grupy A, czyli taka, jaką miała Lusia, ale… nie da się tego stwierdzić z całą pewnością, bo zastosowana przez niego metoda jest przestarzała. Drugi biegły, dr Karol Piro z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Jana Kazimierza, stwierdził z kolei, że jest mało prawdopodobne, by Lusię zabito kilofem, a tak w ogóle to jest to mord z lubieżności dokonany przez mężczyznę.

Opinie zburzyły linię oskarżenia. Pewność co do sprawstwa Gorgonowej zastąpiły wątpliwości. Prasa pisała o sensacyjnym zwrocie w procesie.

Zlecono kolejną ekspertyzę, a miał ją wykonać prof. Ludwik Hirszfeld z Warszawy, twórca stosowanego do dziś sposobu oznaczania grup krwi. Według jego badań krew na futrze nie należała do grupy A. Mimo to przysięgli stosunkiem głosów 9 do 3 uznali, że Gorgonowa jest winna. Sąd skazał ją na karę śmierci. Wyrok nie został wykonany, bo okazało się, że Rita… jest w ciąży. A ojcem jest inż. Zaremba.

- Lwowski proces został przeprowadzony solidnie. Poza oczywiście ekspertyzami biegłych, które nie zostały zrobione w sposób należycie fachowy. To zresztą wykorzystał w swoich wystąpieniach adwokat Maurycy Axer. Axer był dobrym adwokatem, który walczył do końca - tłumaczy Cezary Łazarewicz.

Znowu winna

Axer złożył apelację do Sądu Najwyższego. Ten uznał jego racje i nakazał powtórzenie procesu. Gorgonową, która w urodziła w więzieniu córkę Krystynę Ewę, przewieziono z dzieckiem do Krakowa i umieszczono w więzieniu św. Michała.

W tamtejszym sądzie, w marcu i kwietniu 1933 r. odbył się drugi proces. Doszło wtedy do pojedynku ekspertów, którzy analizowali plamy krwi na chusteczce Gorgonowej. Znany nam już prof. Hirszfeld z Warszawy twierdził, że krew nie należała do Lusi. Natomiast wybitny praktyk kryminalistyki, prof. Jan Olbrycht z Krakowa, który jako pierwszy w praktyce śledczej stosował ustalenia Hirszfelda, twierdził że tak - to była krew zamordowanej.

- Hirszfeld był wybitnym naukowcem i twórcą grup krwi. Ale praktykiem był Olbrycht i on się znał na kryminalistyce. I to jemu jestem bardziej skłonny wierzyć - mówi dziennikarz.

I tym razem przysięgli uznali, że Gorgonowa jest winna. 29 kwietnia została skazana na osiem lat więzienia, na podstawie przepisów nowego polskiego kodeksu karnego. Sąd uznał że była winna, ale zbrodnię popełniła „pod wpływem ogromnego wzruszenia”.

Rita trafiła do wiezienia dla kobiet w Fordonie w Bydgoszczy. Odebrano jej córkę Ewę i umieszczono w sierocińcu. - O ile Zaremba bardzo kochał pierwszą córkę z Gorgonową - Romusię - i opiekował się nią do końca życia, to drugiej córki, Ewy, nie uznał i nie chciał jej znać. Twierdził, że nie jest jej ojcem. Wobec tego Maurycy Axer wystąpił w imieniu klientki do sądu o uznanie ojcostwa. Udało się to dopiero po czterech latach i Zaremba został zasądzony na alimenty, które płacił. Z córką nigdy jednak się nie spotkał - opowiada Łazarewicz.

Natomiast Romana i Ewa odnalazły się po wojnie i przez pewien czas nawet wspólnie mieszkały. Pokłóciły się jednak o ojca. Łazarewicz dotarł do Romusi, która jest ostatnim żyjącym świadkiem wydarzeń.

Gorgonowa po latach

Gorgonowa siedziała w więzieniu do 3 września 1939 r., kiedy to została wpuszczona w ramach amnestii ogłoszonej po wybuchu wojny.

Podczas wojny mieszkała m.in. Warszawie i Lublinie, ponownie wyszła też za mąż. Po wojnie wyjechała na Ziemie Odzyskane, gdzie ślad po niej zaginął. Dziennikarzowi udało się ustalić, że zamieszkała w jednej ze wsi pod Wrocławiem i najprawdopodobniej została tam zamordowana przez sąsiadów na tle rabunkowym.

Po 1945 r. sprawa nadal żyła dzięki pojawiającym się co jakiś czas artykułom prasowym oraz znanemu filmowi Janusza Majewskiego z 1977 r. „Sprawa Gorgonowej”. Jeden z takich artykułów ukazał się tuż po wojnie w „Echu Krakowa”, a jego autor twierdził, że zabójcą Lusi był ogrodnik Zarembów, Józef Kamiński. Kamiński pozwał gazetę do sądu, ale informacja poszła w świat i była powtarzana w wielu kolejnych publikacjach…

Autor książki konsultował się ze specjalistami od kryminologii, pytając, czy dzisiejsze metody pozwoliłby rozwiązać zagadkę sprzed lat. - Usłyszałem: proszę przynieść materiał do badań, to zobaczymy. Liczyłem, że coś takiego się zachowało. Okazało się, że przetrwał tylko dżagan, którym zabito Lusię. Leży na półce w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie. Tyle że przez lata w rękach miały go tysiące ludzi, więc DNA Lusi już na nim nie ma. Kluczowe byłoby futro z plamami krwi. Dzięki nowoczesnym badaniom udałoby się ustalić do kogo ona należała. Tyle że futro było cenne i po procesie Gorgonowa po prostu odebrała je z sądu… - wyjaśnia dziennikarz.

W 2014 r. córka Gorgonowej, Ewa Ilić i jej wnuczka Margarita Ilić-Lisowska zapowiedziały, że będą chciały doprowadzić do wznowienia procesu, rewizji wyroku i uniewinnienia Rity.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Oskarżona Rita Gorgonowa. Zagadka po latach - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl