Oscary 2020. To było historyczne rozdanie Nagród Akademii Filmowej. Co „Parasite” mówi o południowokoreańskiej kinematografii?

Henryk Tronowicz
„Parasite” jest satyrą na podziały klasowe i nierówności ekonomiczne we współczesnej Korei Południowej
„Parasite” jest satyrą na podziały klasowe i nierówności ekonomiczne we współczesnej Korei Południowej mat. prasowe
Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej przyznająca rokrocznie nagrody Oscara zdobyła się w niedzielę na werdykt bez precedensu. W tegorocznej rywalizacji o zaszczytną złotą statuetkę za najsilniejszego faworyta w kategorii „Najlepszy film” uchodził dramat wojenny Sama Mendesa „1917” (10 nominacji). Nagroda nieoczekiwanie została przyznana czarnej południowokoreańskiej komedii „Parasite” Bonga Joon-ho.

Werdykt jest wyjątkowy i zastanawia z kilku powodów. Najbardziej zdumiewa, że „Parasite” za jednym zamachem uhonorowano dodatkowo Oscarem w kategorii „Najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy” (dotychczas była to kategoria filmów nieanglojęzycznych). Tym razem zatem w nagrodach w dwóch najważniejszych oscarowych kategoriach zabrakło filmu produkcji amerykańskiej. Jedni mówią, że to eksplozja bomby, inni, że... jaja.

Akademicy zbojkotowali Hollywood?

Komentatorzy spekulują nad procedurą ocen. Czyżby Akademia zbojkotowała dzieła hollywoodzkie? Jak to się stało, że kilkutysięczne grono głosujących akademików wskazało zgodnie na „Parasite” równocześnie w dwóch czołowych kategoriach?

Film „Parasite” uzyskał sześć nominacji, po czym - oprócz dwóch nagród głównych - dostał jeszcze Oscary za najlepszą reżyserię oraz za scenariusz oryginalny. Natomiast całkowicie pominięto filmy amerykańskie nominowane do kategorii „Najlepszy film”, w tym „Jokera” (11 nominacji). Po 10 nominacji miały jeszcze trzy filmy: „Irlandczyk” Martina Scorsese, „Historia małżeńska” Noaha Baumbacha, oraz „Pewnego razu... w Hollywood” Quentina Tarantino. Pojawiają się pogłoski, że szef biura Oscarów wkrótce straci robotę.

Klęska w walce z efektem cieplarnianym

Okazuje się z kolei co prawda, że „Parasite” zawojował wcześniej amerykańskie kina, inkasując ponad 30 mln dol. A reżyser Bong Joon-ho trzy lata temu dostał Oscara w kategorii „Najlepszego filmu nieanglojęzycznego” za film „Okja” - baśń z ekologicznym przesłaniem, opowieść o przyjaźni dziewczynki i wielkiego monstrum - połączenia świni i hipopotama, superświni hodowanej na tanie mięso na hamburgery.

Bong cieszy się opinią sprawnego filmowca w kręgu kina popularnego. W filmie „The Host: Potwór” (2006) parodiował horror i science-fiction, lokując w podtekstach aluzje polityczne, nawiązujące do lęków z lat wojny koreańskiej w latach pięćdziesiątych. W roku 2014 zrealizował thriller „Snowpiercer: Arka przyszłości”, lokując akcję w roku 2031, kiedy ludzkość przegrywa walkę z efektem cieplarnianym.

„Parasite”, po polsku „Pasożyt”

W niejednym filmie Bonga dostrzegano akcenty krytyki społecznej (np. w kryminałach „Zagadka zbrodni” i w „Matce”).

Tytuł „Parasite” daleki jest od jednoznaczności. Film jest satyrą na podziały klasowe i nierówności ekonomiczne we współczesnej Korei Południowej. Autor kompromituje mentalność wielkomiejskiej biedoty, „pasożytującej” na organizmie klasy uprzywilejowanej. Lecz jak pokazuje modus vivendi rodziny bogaczy? Bong nie oglądał „Mojego wujaszka” Jacquesa Tati? Reżyser miota się w narracji między komedią, thrillerem i horrorem. Pytany po gali Oscarów, skąd u niego skłonność do takiej eklektycznej, rozchwianej metody filmowania, odpowiadał: - Taki mam styl, inaczej opowiadać nie umiem.

Niektórzy krytycy stylowi Bonga przyklaskują. Nie wszyscy.

Horrendalne thrillery i drastyczne horrory

Bezprecedensowy oscarowy triumf dzieła Bonga skłania do rzucenia okiem na prace jego kolegów z Seulu (w nowym stuleciu na polskich ekranach co prawda wyświetlano zaledwie cztery, może pięć południowokoreańskich tytułów).

Trzeba przyznać, że filmowcy z Seulu celnie wychwytują problemy nękające świat współczesny. Rosnące rozwarstwienie socjalne, skutki skrajnego liberalizmu w gospodarce, wzrost przemocy, eskalację terroru i agresji, niepowodzenia w sferze resocjalizacji przestępców. Znamienne, bo chętnie przy tym wnikają w krwawe obyczaje wendety, zemsty na gruncie koreańskim. Wykorzystując wciąż odnotowywane w świecie przypadki patologicznych wynaturzeń i dewiacji, realizują drastyczne thrillery i horrendalne horrory.

Kilku twórców uprawiających ten typ kina cieszy się wysokim uznaniem międzynarodowym.

Nową falę realizmu na ekranach południowokoreańskich otwierał w roku 2000 subtelny melodramat Oaza” w reżyserii Changa-donga Lee. Oto niesprawny intelektualnie dwudziestolatek po odsiedzeniu kary za nieumyślne zabójstwo, na wolności poznaje częściowo sparaliżowaną dziewczynę. W czasie jednego ze spotkań usiłuje ją zgwałcić. Dziewczyna mdleje, on się ulatnia. Po paru dniach dziewczyna zaprasza go do siebie.

Rok później Park Chan-wook zapoczątkował nurt okrutnych obrazów poświęconych koreańskim wendetom. Trylogię rozpoczął awangardowym obrazem „Pan Zemsta”, a zwieńczył „Panią Zemsta” (2005). Dziewiętnastoletnia bohaterka trafia do więzienia, skazana za morderstwo i porwanie dziecka. Tylko że tak naprawdę kryje swojego wspólnika. Dowiaduje się jednak, że została oszukana. Za kratkami przygotowuje precyzyjny plan zemsty.

Niedawno Park Chan-wook nakręcił przewrotny thriller erotyczny „Służąca” (2016), opowieść o trójkącie miłosnym, pożądaniu, seksualnych fantazjach i wyrafinowanej wendecie.

W błyskotliwym thrillerze„Ujrzałem diabła” (2010), Kim Jee-woon odsłania kruchą granicę między złem a dobrem, między mordercą - potworem a ścigającym go detektywem, który - by zwyrodnialca ukarać - musi go przechytrzyć w okrucieństwie.

W melodramacie „Teraz dobrze, wtedy źle” (2015) Hong sang-soo, ukazuje postać pewnego reżysera i jego fascynujące, pełne zmysłowości spotkania z młodą malarką, która nie wie, że partner jest osobą żonatą. W finale Hong roztrząsa dwa warianty potencjalnych losów kochanków. Konkluzje pozostawia widzowi.

Z kolei reżyser Yang Ik-joon w filmie „Bez tchu” (2008) pochyla się nad metodami resocjalizacji, stosowanymi konwencjonalnie wobec ofiar, lecz nie tylko, bo także wobec sprawców przestępstw. Film ukazuje piramidalne komplikacje psychologiczne przy leczeniu osobowości dotkniętych aberracją.

Kryminalna makabryczna groza

„The Host: Potwór” (2006) Bonga joon-ho, czy dwa filmy z roku 2016: „Lament” (reż. Hong - jin Na) - niepokojący kryminał policyjny z wątkami satanizmu, czy „Zombie Express” (reż. Sang-ho Yeon) dopełniają nasz - szkicowo zarysowany - krąg horroru i makabry w zainteresowaniach filmowców południowokoreańskich.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Oscary 2020. To było historyczne rozdanie Nagród Akademii Filmowej. Co „Parasite” mówi o południowokoreańskiej kinematografii? - Plus Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl