Jeśli ktoś myślał, że Sokół limit pecha na ten sezon wyczerpał, to kolejny raz był w błędzie, bo w czwartkowym pojedynku z ekipą toruńską zabrakło nie tylko Artura Łabinowicza, ale również Milivoje Mijovicia. Obaj oczywiście mogli zagrać z powodu kontuzji. Swoje problemy mieli też torunianie, więc w sumie, biorąc pod uwagę seniorski skład, układ sił był następujący 8:7 na korzyść gości.
Na początku lepiej punktowali przyjezdni choć Sokół mógł ugrać więcej. W pierwszych minutach bowiem na kilka dynamicznych wejść pod kosz zdecydował się Nwamu i i trzykrotnie przyniosło to rzuty osobiste, które jednak gracz Sokoła wykorzystał dopiero za trzecim razem. Z czasem jednak ofensywna gra miejscowych zaczęła wyglądać lepiej i przewaga przyjezdnych topniała. Cały czas jednak w decydującym momencie torunianie potrafili uciec, a Sokół popełniał czasami zbyt proste błędy, które prowadziły do start. W połowie II kwarty Sokół zbliżył się na 4 punkty (25:29) i trzeba przyznać, że dobre zawody rozgrywał Ike Nwamu, którego akcje sporo dały miejscowym. Na trzy minuty przed przerwą Cheese po raz pierwszy wyprowadził sokoły na prowadzenie (35:34). Chwilę potem poprawił "trójką" i zrobiło się 38:34 dla gospodarzy. Sokoły wyraźnie wygrały II kwartę i na przerwę schodziły z 6-puntową przewagą.
Tym razem łańcucianie nie popełnili błędu z poprzednich spotkań i nie zostali w szatni. Od początku III kwarty grali skoncentrowani, a pewność siebie zza łuku złapał Gomez, który celnymi "trójkami" pozwalał miejscowym odskoczyć od torunian. Na niespełna trzy minuty przed końcem tej odsłony Sokół uciekł nawet na 10 punktów (60:50). Torunianie jednak starali się nie tracić dystansu i szybko zniwelowali starty do 6 punktów. Na to jednak "trójką" odpowiedział Kroczak i znowu poprawił humory miejscowym kibicom. Ten sam zawodnik w ostatnich sekundach miał jeszcze trzy rzuty wolne (wszystkie wykorzystał) i miejscowi przed decydującą kwartą prowadzili 68:56. W ostatniej kwarcie było widać dużą determinację w drużynie z Łańcuta choć nie zawsze wszystko wychodziło. Sokoły starały się trzymać 10-punktowy dystans przez całą kwartę i nieźle to wychodziło. Dopiero w samej końcówce torunianie doskoczyli na 6 punktów (85:79). W ostatnich sekundach goście postawili już na "trójki" a akcje miejscowych szybko przerywali faulami.
Muszynianka Domelo Sokół Łańcut - Arriva Polski Cukier Toruń 93:87
Kwarty: 16:23, 26:13, 24:20, 25:31.
Sokół: Gomez 25 (5x3), Cheese 34 (2x3), Nwamu 21 (2x3), Struski 0, Kemp 7 (14 zb.) oraz Kroczak 6 (1x3), Nowakowski 0. Trener Marek Łukomski.
Toruń: Smith 18 (2x3), Tomaszewski 13 (3x3), Vucić 16, Diggs 8, Kunc 9 (1x3) oraz Cel 8, Sowiński 0, Washington 14 (2x3), Duduszko 1. Trener Srdjan Subotić.
Widzów 823.
Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Jolka z "Niani" zniknęła z show biznesu. Wiemy, co stało się z Iwoną Wszołkówną
- Grzeszczak promuje singiel NOGAMI DO NIEBA. O mały włos od wpadki [ZDJĘCIA]
- Torbicka kontra Derpienski na Festiwalu w Cannes. Cicha elegancja czy róż i cekiny?
- O tej relacji Rosiewicza i Villas nikt nie wiedział. Prawda wyszła na jaw teraz