Opole. Czy nastolatek Kacper Lubiewski „pomógł” komendantowi policji w awansie?

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Kacper Lubiewski, szkolny prymus, nie jest, ani nawet nie wygląda na "zdemoralizowanego”.
Kacper Lubiewski, szkolny prymus, nie jest, ani nawet nie wygląda na "zdemoralizowanego”.
Podinsp. Aleksander Marek pod koniec ubiegłego roku pełnił służbę na stanowisku zastępcy komendanta Komisariatu I Policji w Opolu. To on przyczynił się do tego, że sprawa prymusa i aktywnego działacza znalazła finał w sądzie. Krótko po tym awansował i został pełniącym obowiązki wiceszefa Komendy Miejskiej Policji w Opolu. Podwładni oceniają, że szef strzelał z armaty do wróbla, licząc na to, że jego zaangażowanie zostanie docenione. Policja rolę wicekomendanta w sprawie tłumaczy mętnie. On sam rozmawiać nie chce.

Tę sprawę można było załatwić inaczej, chociażby wysyłając do domu chłopca dzielnicowego - mówi jeden z opolskich funkcjonariuszy z wieloletnim doświadczeniem. - Kurator, który odwiedził rodzinę, stwierdził, że chłopak nie jest zdemoralizowany i akurat w tak oczywistym przypadku nie ma wielkiej filozofii, żeby to ustalić. Wizyta dzielnicowego w domu na pewno zrobiłaby wrażenie na nastolatku i odniosła skutek wychowawczy. Ale tu nie chodziło o wychowywanie młodzieży, tylko o pokazówkę.

Podinsp. Aleksander Marek chciał się przypodobać przełożonym, bo to najprostsza droga do awansu. Wkrótce zresztą został wiceszefem w Komendzie Miejskiej Policji w Opolu (formalnie jest pełniącym obowiązki - przyp. red.).

O 16-letnim uczniu III LO w Opolu zrobiło się głośno na początku roku. Kacper Lubiewski jest prymusem ze średnią ocen znacznie powyżej 5,0 i aktywnym działaczem, m.in. na rzecz poprawy klimatu. Angażuje się też w Europejskim Parlamencie Młodzieży i nigdy nie sprawił problemów wychowawczych, co potwierdzają nie tylko rodzice, ale również dyrektor jego szkoły. Tym większe było zdziwienie, gdy w bramie jego domu stanął kurator sądowy, by sprawdzić, czy chłopiec nie jest zdemoralizowany. Biegu wydarzeniom nadała informacja przesłana do sądu przez policję.

Zaczęło się od „Spaceru dla przyszłości”, czyli protestu zorganizowanego w grudniu ubiegłego roku w Opolu przez Ogólnopolski Strajk Kobiet oraz Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Kacper Lubiewski podczas tego wydarzenia miał wygłosić przemówienie, wziął więc do ręki megafon.

- Wtedy podszedł do mnie policjant i stwierdził, że używanie megafonu narusza przepisy dotyczące ochrony środowiska. Nie dyskutowałem z nim. Oddałem megafon kolegom i kontynuowałem już bez sprzętu nagłaśniającego - mówił w rozmowie z nto 16-latek. Gdy o sprawie zrobiło się głośno policja przypomniała sobie, że upominała prymusa dwa razy. Ten szczegół warto zapamiętać, bo do niego wrócimy.

- Nie mogłem uwierzyć, że z tego powodu funkcjonariusze skierowali do sądu wniosek, aby ten sprawdził, czy nie jestem zdemoralizowany - mówi Kacper. - Nie będę zgrywał chojraka i mówił, że się nie przejąłem. Ta sytuacja kosztowała mnie mnóstwo nerwów, ale na pewno nie zrezygnuję ze swojej aktywności.

Z czego wynikały działania policji i czy były adekwatne do „przewinienia” 16-latka?

Oficjalnie - jak czytamy w informacji przesłanej przez rzeczniczkę KMP w Opolu - „z zasady legalizmu, z której wynika, że Policja nie może w dowolny sposób odstępować od wykonania czynności”. Inaczej sprawę widzą funkcjonariusze, z którymi rozmawiałam anonimowo. - Za tym wszystkim stoi chęć wykazania się karierowiczów. Oni liczą, że za takimi „sukcesami” pójdą awanse. Szeregowi policjanci nie mają nic do gadania. Robią, co im przełożony każe - ocenia w rozmowie z nto jeden z opolskich mundurowych.

Poszłam tym tropem. Oficjalnie zapytałam opolską policję, czy funkcjonariusze zaangażowani w tropienie młodych aktywistów (sprawa Kacpra to niejedyny podobny przypadek w regionie - przyp. red.) byli nagradzani lub awansowani po tym, gdy sprawy zostały skierowane do sądu.

Odpowiedź Zespołu Prasowego KWP w Opolu była mglista (nikt też nie podpisał się pod nią nazwiskiem). Czytamy w niej: „Takie decyzje podejmowane są w oparciu o Ustawę o Policji z 6 kwietnia 1990 r. oraz o wydane akty wykonawcze w randze rozporządzeń. Natomiast sprawa o której Pani wspomina, nie miała wpływu na ewentualne zmiany kadrowe oraz nagradzanie i wyróżnienia funkcjonariuszy”. Biuro prasowe nie odpowiedziało natomiast, czy którykolwiek funkcjonariusz, zaangażowany w głośne medialnie sprawy z udziałem nastoletnich aktywistów z Opolszczyzny, został w ostatnim czasie awansowany.

Sprawa wywoływała jednak duże kontrowersje i to nie tylko wśród naszych czytelników. Również wśród policjantów słyszę, że decyzje ich przełożonych były na wyrost i - w ich ocenie - bynajmniej nie wynikały z chęci dbania o porządek, czy o środowisko. Zapytałam więc wprost, jaki związek ze sprawą Kacpra Lubiewskiego miał podinspektor Aleksander Marek, bo jego nazwisko najczęściej pojawiało się w rozmowach z policjantami. Odpowiedź oficera prasowego KMP Opole była krótka i wymijająca: „komenda miejska nie prowadziła i nie prowadzi sprawy, postępowania z udziałem nieletniego Kacpra Lubiewskiego”.

Tymczasem w mailu przesłanym do redakcji w styczniu br. przez Zespół Prasowy KWP w Opolu czytamy: „9 grudnia 2020 roku policjanci zabezpieczający protest Młodzieżowego Strajku Klimatycznego - Spacer dla Przyszłości, legitymowali osoby, które naruszały art. 156 pkt 1 Ustawy o Ochronie Środowiska. Wśród tych osób był również 16-latek z powiatu opolskiego”(chodzi o Kacpra Lubiewskiego - przyp. red.).

Komenda Miejska Policji w Opolu potwierdziła, że jednym z policjantów biorących udział w zabezpieczeniu grudniowych wydarzeń był podinsp. Aleksander Marek (jak wynika z dokumentów, był dowódcą sił prewencyjnych).

Jaką rolę odegrał w historii Kacpra? Tego policja nie zdradza. „Dokumentacja w postaci notatek policyjnych jest dokumentacją wewnętrzną nie stanowiącą informacji publicznej, wobec czego nie podlega upublicznieniu. Ponadto całość materiałów przekazano do sądu” - poinformowała mł. asp. Agnieszka Nierychła, oficer prasowy KMP w Opolu. - Jednocześnie ponownie informuję, że działania Policji w tej sprawie były zasadne, zgodne z prawem i stosowaną w podobnych przypadkach procedurą.

Dotarliśmy do zawartości sądowych akt. Sprawą 16-letniego prymusa zajmuje się III Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego w Opolu. W piśmie, które Komisariat I Policji w Opolu wystosował do sądu w połowie grudnia 2020 r. zanotowano: „wniosek kieruje się celem wszczęcia stosownego postępowania w związku z występującymi przejawami demoralizacji nieletniego”. Załącznikiem jest notatka urzędowa ze zdarzenia, do którego doszło podczas protestu. Policjant, który ją sporządził, odnotował, że tego dnia wylegitymował Kacpra Lubiewskiego i jego ojca, bo chłopak przemawiał przez megafon. „Przeprowadziliśmy z w/w rozmowę informując o zakazie używania tego typu urządzeń nagłaśniających i konsekwencjach prawnych z tym związanych, że przez takie zachowanie popełnia wykroczenie. Po naszej interwencji zaprzestał używania megafonu”. W tej notatce nie ma ani słowa o tym, że chłopiec był upominany dwukrotnie, jak później informowała policja. Na dokumencie jest za to dekretacja: „zlecić powiadomienie Sądu Rodzinnego pod kątem demoralizacji”, a pod nią pieczątka zastępcy komendanta Komisariatu I Policji w Opolu podinsp. Aleksandra Marka (pod pismem podbił się też kierownik rewiru dzielnicowych).

W styczniu 2021 roku sąd zwrócił się do policji o przesłanie nośnika elektronicznego z zarejestrowanym obrazem i dźwiękiem interwencji, dotyczącej Kacpra Lubiewskiego. Zażądał też pełnej dokumentacji z zabezpieczenia protestu. Ówczesny komendant Komisariatu I Policji w Opolu podinsp. Michał Karoński (on również awansował i obecnie jest p.o. Zastępcy Komendanta Miejskiego Policji w Opolu) nadmienia w nim, że „Kacper Lubiewski był kilkukrotnie upominany przez policjantów”. Wymienia tu nazwisko wspomnianego wcześniej autora notatki, czyli dzielnicowego biorącego udział w zabezpieczeniu oraz podinsp. Aleksandra Marka - dowódcę sił prewencyjnych.

Załącznikiem do pisma jest też… notatka podinsp. Aleksandra Marka z dnia zdarzenia, czyli z 9 grudnia 2020, o której wcześniej nie było mowy. Z akt wynika, że w grudniu 2020 r., gdy policja kierowała materiał w sprawie nastolatka do sądu, nie było jej wśród załączników. Skąd wzięła się później?

Zapytaliśmy o to oficera prasowego KMP w Opolu, ale zamiast odpowiedzi dostaliśmy tylko niejasne tłumaczenie, że notatka „była odpowiedzią na zapytanie sądu nadesłane w późniejszym terminie”. Nie tłumaczy to jednak, dlaczego notatka z grudnia pojawiła się dopiero na tym etapie.

W notatce wicekomendanta czytamy: „Za pierwszym razem interweniowali dzielnicowi, co poskutkowało zaprzestaniem używania przez niego (Kacpra Lubiewskiego - przyp. red.) urządzenia. Jednak podczas dalszego zabezpieczenia Kacper Lubiewski znów używał urządzenia nagłaśniającego, dlatego ponownie osobiście zwróciłem mu uwagę na fakt, że Ustawa Prawo ochrony środowiska nie zezwala na używanie takiego urządzenia”. Na końcu jest adnotacja: „notatkę sporządziłem celem udokumentowania wykonanych czynności służbowych”.

Notatka podinsp. Aleksandra Marka jest istotna, bo z materiału pierwotnie skierowanego do sądu wynika, że nastolatek został upominany tylko raz - przez dzielnicowego - a polecenie funkcjonariusza wykonał. Gdzie zatem był wtedy dokument podpisany przez wicekomendanta i jak to się stało, że początkowo sąd go nie dostał? Policja w tej kwestii milczy.

19 stycznia 2021 r. podinsp. Aleksander Marek, wówczas jeszcze zastępca komendanta Komisariatu I Policji w Opolu, sporządza kolejną notatkę służbową. Czytamy w niej: „W dniu 19.01.2021 r. w związku z monitorowaniem sytuacji w internecie w związku z pojawiającymi się artykułami dotyczącymi działań Policji podejmowanych wobec Kacpra Lubiewskiego dokonałem sprawdzenia aplikacji m.facebook.com, gdzie na stronie posłanki na Sejm Marceliny Zawisza zamieszczono oświadczenie Kacpra Lubiewskiego. W związku z powyższym wykonałem „print screen” strony z wymienionym oświadczeniem i wydrukowałem jako załącznik”.

W zamieszczonym oświadczeniu Kacper opisuje to, co go spotkało na skutek działania policji i mówi o swoich odczuciach. Nie padają obelgi, wypowiedź jest kulturalna.

Kurator w sprawozdaniu z wywiadu środowiskowego odnotował m.in., że Kacper jest uczniem klasy o profilu społeczno-prawnym. „Nieletni uczy się bardzo dobrze. Na koniec roku I klasy osiągnął średnią 5,6 oraz zachowanie wzorowe (…) Kacper jest osobą o szerokich zainteresowaniach i umiejętnościach”. Wywiad środowiskowy kończy się konkluzją kuratora zawodowego: „uważam, że nie ma jakichkolwiek przesłanek do wszczęcia sprawy o demoralizację nieletniego, ani podstaw do wszczęcia sprawy o ograniczenie władzy rodzicielskiej rodzicom”. Sąd nie podjął jeszcze decyzji, co dalej ze sprawą 16-latka.

Skoro w chwili zdarzenia sytuacja opiekuńczo-rodzinna Kacpra Lubiewskiego była dla policjantów niejasna, dlaczego na miejsce nie wysłano dzielnicowego? Zapytałam KMP w Opolu, czy prawo przewidywało taką możliwość, ale i na to pytanie nie dostałam odpowiedzi.

- Pewnie, że można było wysłać dzielnicowego, takie jest standardowe działanie. No, ale wtedy nie można by było pochwalić się przed przełożonymi ponadprzeciętnym zaangażowaniem - kwituje gorzko funkcjonariusz, z którym rozmawiamy. - Wstyd mi, bo ludzie, którzy robią takie rzeczy, sami też mają dzieci. Nie przyszło im do głowy, że kiedyś i one mogą znaleźć się na miejscu Kacpra?

Podinsp. Aleksander Marek od 16 grudnia 2016 roku pełnił funkcję zastępcy komendanta Komisariatu I Policji w Opolu. Sześć tygodni po grudniowym proteście, 21 stycznia 2021 roku, został pełniącym obowiązki I Zastępcy Komendanta Miejskiego Policji w Opolu. Podinsp. Marek nie zgodził się na rozmowę z autorką.

Gdy o problemach Kacpra Lubiewskiego zrobiło się głośno, Marcelina Zawisza, posłanka Lewicy, zawiadomiła Komendanta Miejskiego Policji w Opolu o wszczęciu interwencji poselskiej. Przygotowała też interpelację do ministra spraw wewnętrznych. Chciała wiedzieć, czy policjanci dostali instrukcję z góry, by uprzykrzać życie młodym aktywistom.

- Zamiast ścigać alimenciarzy, morderców i gwałcicieli, policja skupiła się na ganianiu młodych ludzi. Takie przypadki widzimy w całej Polsce, a Opolszczyzna niestety staje się niechlubnym liderem - mówiła posłanka w rozmowie z nto.

Pismo procesowe do opolskiego sądu przesłał również Rzecznik Praw Obywatelskich, który zgłosił chęć przystąpienia do sprawy Kacpra Lubiewskiego. Wniósł on jednocześnie o odmowę wszczęcia postępowania bądź o umorzenie wszczętego postępowania w całości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Opole. Czy nastolatek Kacper Lubiewski „pomógł” komendantowi policji w awansie? - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na i.pl Portal i.pl