18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

"Operacja Argo": CIA wywiozło sześciu dyplomatów pod nosem irańskiej bezpieki [VIDEO]

Michał Kołodyński
O brawurowej akcji CIA wywiezienia dyplomatów USA ukrywających się w ambasadzie Kanady w Teheranie długo było głucho. Teraz opowiada o niej film "Operacja Argo".

Była to jedna z najtajniejszych operacji amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej. Przez kilka dekad tylko garstka wtajemniczonych wiedziała o dramatycznej akcji, jaka miała miejsce w 1979 r., po opanowaniu Iranu przez ludzi Chomeiniego. Dziś o tej operacji opowiada film, który już stał się przebojem w Stanach Zjednoczonych. To "Operacja Argo" - film, który wspomina akcję CIA przeprowadzoną w okresie rewolucji islamskiej w Iranie. Przez długie lata była ona owiana tajemnicą. Historia przedstawiona w hollywoodzkiej produkcji wydaje się niewiarygodna, jednak scenariusz jest oparty na faktach. Każdy Amerykanin zna najważniejsze wydarzenia, jakie rozegrały się w Iranie pod koniec lat 70.

Po tym, jak ambasada USA została zaatakowana i zajęta przez bojówkarzy irańskich, CIA postanowiła wysłać do Teheranu swoich dwóch agentów. Jednym z nich był Antonio Mendez. W filmie w jego rolę wcielił się gwiazdor Hollywood Ben Affleck.
Zajęcie amerykańskiej ambasady w Teheranie w 1979 r. odbiło się szerokim echem w całych Stanach Zjednoczonych. W tym okresie miała miejsce rewolucja, w wyniku której do władzy doszli islamscy fundamentaliści, którzy rządzą w Iranie aż do dziś. 4 listopada irańscy bojownicy, przedstawiający się jako studenci teherańskich uczelni, przeprowadzili szturm na amerykańską placówkę dyplomatyczną. Wzięli początkowo 66 zakładników. Część z nich zwolniono po kilku dniach, lecz w rękach skrajnych muzułmanów pozostało wciąż 53 pracowników przedstawicielstwa USA.

Amerykańscy komandosi z oddziałów Delta Force podjęli próbę odbicia zakładników, która ostatecznie okazała się wielką klęską. Operacja "Orli szpon" zakładała atak elitarnych jednostek na budynki ambasady. Mieli oni uwolnić zakładników, a następnie przetransportować ich w bezpieczne miejsce na pokładach sześciu śmigłowców. Plan pokrzyżowała burza piaskowa, która uniemożliwiła bezpieczny lot.

Irańczycy przejęli amerykańskie helikoptery oraz tajne dokumenty CIA. Dla nowych władz w Teheranie było to doskonałe źródło wiedzy na temat działalności amerykańskich agentów w ich kraju.

Za porażkę słono zapłacił ówczesny prezydent Jimmy Carter. Nieudana akcja przyczyniła się do jego klęski w wyborach prezydenckich w 1980 r. Nową głową państwa został Ronald Reagan.

Zakładnicy przebywali w niewoli dokładnie przez 444 dni. Ostatecznie uwolniono ich na początku 1981 r.

Wydarzenia te pamięta znakomicie wielu obywateli Stanów Zjednoczonych. Mało kto zna jednak niecodzienną historię sześciu dyplomatów, którzy dosłownie cudem, korzystając z zamieszania, zdołali opuścić zaatakowane przez Irańczyków budynki amerykańskiej placówki. Grupa ta przedostała się następnie do rezydencji ambasadora Kanady Kena Taylora, który udzielił im schronienia. Ukrywali się tam przez 79 dni, oczekując, że władze w Waszyngtonie przyjdą im z odsieczą. I nie zawiedli się.

Na ratunek do państwa, w którym władzę przejmowali islamscy duchowni, udał się Antonio Mendez. Miał przy sobie podrobione dokumenty, które miały świadczyć o tym, że jedzie do Iranu w interesach. Założenia całej akcji mogły wydawać się dość niedorzeczne, jednak rewolucjoniści uwierzyli agentowi. Dziś tę niesamowitą historię opisują media zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Wielkiej Brytanii.
- Wszystko przypominało napad na bank, z tą różnicą, że w naszym przypadku musieliśmy udawać, że pieniądze są nadal na miejscu - opowiada Mendez w rozmowie z dziennikarzami stacji CBS.

Właśnie historia szóstki dyplomatów, a nie 52 zakładników z ambasady, jest głównym tematem nowego filmu.

Operacja ratowania pracowników amerykańskiej placówki ukrywających się u kanadyjskiego ambasadora była przygotowana niezwykle starannie. Agent, w razie gdyby irańskie służby zadawały jakiekolwiek pytania, miał przygotowaną historię. Jej istotnym elementem był wymyślony, hollywoodzki film "Argo". Była ona tak absurdalna, że Irańczykom nie przyszło do głowy, iż wywiad Stanów Zjednoczonych mógłby ją wymyślić. - Może (przykrywka) nie była zbyt prawdopodobna, ale była ona tak dziwna, że nie mogła być zmyślona - opowiada dziś Mendez.

Agent opracował plan, który zakładał, że ukrywający się Amerykanie to grupa pracowników jednej z wytwórni filmowej Hollywood. W Iranie mieli oni poszukiwać scenerii do nakręcenia najnowszej hollywoodzkiej produkcji.
Na potrzeby operacji stworzono nawet scenariusz, wydrukowano stosowne dokumenty, zorganizowano też biuro w Kalifornii, które miało przypominać siedzibę prawdziwej firmy zajmującej się produkcją filmów. Wszystko na wypadek, gdyby ktokolwiek chciał zweryfikować historię opowiadaną przez Antonio Mendeza.

Fikcyjną wytwórnię nazwano Studio Six (studio sześć). Nazwa nie była przypadkowa. Nawiązywała do wspomnianej szóstki dyplomatów, którzy z niecierpliwością oczekiwali ratunku.

Następnie agent udał się do Teheranu, aby przygotować pracowników kanadyjskiej ambasady, a przede wszystkim ukrywających się tam Amerykanów do najważniejszej roli w ich życiu. Antonio Mendez musiał działać szybko. Wspomina dziś, że przedstawiciel Kanady otrzymywał anonimowe telefony. Głos po drugiej stronie słuchawki pytał o sześciu ukrywających się dyplomatów. Sytuacja była bardzo napięta. W każdej chwili do rezydencji Kanadyjczyka mogli wkroczyć bojówkarze.

Oficer CIA opowiada, że prawdziwym wyzwaniem było przekonanie wszystkich zainteresowanych przebywających w kanadyjskiej ambasadzie, że akcja może się powieść. Musiał ich skłonić do współpracy już podczas pierwszego spotkania. Nie było czasu do stracenia.

Agent miał za zadanie zamienić sześciu dyplomatów w osoby ze świata Hollywood. Dla każdego z nich miał przygotowaną historię, która w razie utrudnień miała wyprowadzić w pole Irańczyków. Wszyscy otrzymali również podrobione, kanadyjskie paszporty. Teraz pozostawała najtrudniejsza część całej operacji. Grupa pracowników ambasady miała zostać przemycona na lotnisko. Jak potoczyły się dalsze wypadki? Na to pytanie znajdziemy odpowiedź w kinie.

Przebieg operacji uratowania sześciu dyplomatów przez lata owiany były tajemnicą, a Antonio Mendez pozostawał cichym bohaterem. Wszystko zmieniło się w 1997 r., kiedy obchodzono 50. rocznicę założenia CIA. Wtedy ujawniono prawdę o operacji "Argo", a agent udzielił pierwszych wywiadów.

Dziś historia zatacza koło. Zmyślony scenariusz był pretekstem do nakręcenia prawdziwego filmu, który okazał się wielkim, międzynarodowym hitem.
Reżyserem i odtwórcą głównej roli jest słynny aktor Ben Affleck. Gwiazdor Hollywood w rozmowie z jedną z amerykańskich stacji telewizyjnych podkreślił, że jego dzieło jest autentyczne, gdyż mówi o prawdziwych wydarzeniach. Właśnie to, jego zdaniem, jest głównym motorem napędowym tego filmu.

Robert Anders, jeden z szóstki dyplomatów, stwierdził w rozmowie z amerykańskim dziennikiem "New York Times", że historia przedstawiona w filmie jest prawdziwa w każdym detalu, jednak hollywoodzcy scenarzyści nie powstrzymali się od dodania do niej kilku wątków sensacyjnych, które przyprawiają widza o dreszcz emocji. Ale przecież właśnie o to chodzi w nowoczesnym kinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl