One, two, three, Polska! „Dokonaliśmy kolejnej wielkiej rzeczy”

- Ostatni raz, kiedy Polska wygrała z Hiszpanią, czy to u siebie czy na wyjeździe, to rok 1972. A wy zrobiliście to tego wieczoru - mówił w szatni wzruszony Mike Taylor. Tego było trzeba, by zażegnać wszystkie ciemne chmury, które w ostatnim miesiącu nagromadziły się nad Kosz Kadrą. Przez moment wszyscy zapomnieli o Waczyńskim, o Piesiewiczu, tuzinach oświadczeń i nawet o tej „ciemnej” stronie Taylora, po prostu delektując się grą reprezentacji. Reprezentacji, która pokonała mistrzów świata w ich własnej hali.

Niezależnie od tego, czy skład Hiszpanów był naszpikowany gwiazdami (terminarz Euroligi nie kolidował z eliminacjami, najwięksi nie zagrali decyzją Sergio Scariolo), to sukces olbrzymiej wagi. A i Polacy grali bez trzonu - mecz w telewizji oglądał m.in. kontuzjowany Mateusz Ponitka. - Wielki mecz i wielkie zwycięstwo! Tak się to robi, brawo Panowie! - pisał lider kadry na Twitterze.

- Gratulacje dla Kosz Kadry za wygraną z Hiszpanią! Piękna sprawa - wtórował mu Marcin Gortat, którego podczas chińskiego mundialu oskarżano o malkontenctwo wobec wyczynów Biało-Czerwonych. - Ale zamiatamy! Brawo Panowie! - pisał Maciej Zieliński.

Nie zabrakło też wypowiedzi niepowołanego kapitana. Adam Waczyński także za pośrednictwem Twittera chwalił charakter swoich kolegów. Dziennikarz Karol Wasiek cytuje Taylora, który po meczu miał wyciągnąć dłoń do „Wacy”. - Chcę Adama w drużynie. To świetny zawodnik. Wierzę, że uda się pozytywnie rozwiązać tę sytuację - mówił Amerykanin.

- Amazing game, dawaj Polska - krzyczał po spotkaniu A.J. Slaughter, bohater spotkania. Tego wieczoru był jednak jeden człowiek ważniejszy od niego - Łukasz Koszarek, rozgrywający swój dwusetny mecz w narodowych barwach. EuroBasket 2021 byłby szóstym turniejem tej rangi w którym „Koszi” wystąpiłby z orzełkiem na piersi. - Dla mnie Łukasz Koszarek jest prawdziwą legendą polskiej koszykówki - z dużą pokorą po meczu Taylor wyróżnił swojego rozgrywającego.

23 lutego 2020 to data, która zapisze się złotymi zgłoskami w historii polskiej koszykówki, niezależnie od tego, czy rywale grali drugim, trzecim czy ósmym składem. Oby jak najczęściej było nam dane po meczach kadry słyszeć okrzyk: One, two, three, Polska!