Olgierd Geblewicz na S6. Nieczysta gra marszałka. Chciał przychylności biegłych. Biuro prasowe przesłało oświadczenie

Przemysław Szymańczyk
Przemysław Szymańczyk
Marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz starał się uzyskać korzystną opinię biegłych dotyczącą incydentu z jego udziałem na drodze ekspresowej S6-twierdzą nasi informatorzy. Nie robił tego osobiście, ale zlecił misję specjalną swojemu człowiekowi Markowi Z. Spodziewanych opinii posłaniec nie uzyskał. Co najmniej dwóch rzeczoznawców zdecydowanie odmówiło.

14:30

ZOBACZ TEŻ:

12:30

Po publikacji artykułu otrzymaliśmy oświadczenie z Biura Prasowego Marszałka Województwa. Oto jego treść:

Oświadczenie w sprawie publikacji Głosu Szczecińskiego

W związku z artykułem autorstwa Przemysława Szymańczyka, który ukazał się w dzisiejszym (24.06.2022r.) „Głosie Szczecińskim” oraz „Głosie Koszalińskim” oraz zawartymi w nim pomówieniami, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego informuje, że wobec Przemysława Szymańczyka zostanie skierowany prywatny akt oskarżenia dotyczący przestępstwa zniesławienia. Zgodnie z art. 212 § 1 i 2 kodeksu karnego, kto pomawia inną osobę o takie postępowanie, które może poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, a czyni to za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Z uwagi na fakt, że pomówienia dotyczą Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego, czyli funkcjonariusza publicznego, a zostały zamieszczone na głównych stronach „Głosu Szczecińskiego” oraz „Głosu Koszalińskiego”, w piątkowych wydaniach tych gazet, przez Przemysława Szymańczyka będącego ich redaktorem naczelnym, to zostanie skierowany wniosek do prokuratury o ściganie tego przestępstwo z urzędu z uwagi na ważny interes publiczny. Zgodnie z art. 60 kodeku postępowania karnego w sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia prywatnego prokurator wszczyna postępowanie albo wstępuje do postępowania już wszczętego, jeżeli wymaga tego interes społeczny. Artykuł oparty wyłącznie na anonimowych wypowiedziach i supozycjach autora nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Publikowanie kłamliwych zarzutów oraz wymowa całego materiału nie tylko godzi w dobre imię Marszałka Województwa, ale jest także próbą wpływania na decyzje Prokuratury. Ponadto, z uwagi na naruszenie dóbr osobistych Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego w postaci dobrego imienia, czci i godności, zostanie również skierowany przeciwko Przemysławowi Szymańczykowi pozew cywilny.
Biuro Prasowe


Wróćmy do wydarzeń z maja ubiegłego roku. W sieci udostępniono wtedy film, na którym doskonale widać skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie kierującego skodą Geblewicza. Zarejestrowane sceny stały się podstawą do wszczęcia śledztwa najpierw przez prokuraturę w Goleniowie, a następnie przeniesionego do Szczecina.

Co widać na filmie z kamery umieszczonej w kabinie ciężarówki?

Pojazd rejestrujący zdarzenie jedzie lewym pasem wyprzedzając innego tira. Manewr — co oczywiste - trwa dosyć długo. Z naszych obliczeń wynika, że co najmniej 90 sekund. Ciężarówka zjeżdża na prawy pas, a po chwili przed nią wjeżdża skoda, której kierowca gwałtownie zwalnia i zatrzymuje auto. Tym samym wymusza nagłe hamowanie przez kierowcę tira, któremu nie udaje się uniknąć zderzenia ze skodą. Dochodzi do stłuczki. Z osobówki wychodzi Geblewicz. Jego strój trudno określić jako służbowy. Ma na sobie jasne spodnie i kraciastą koszulę. Pozostawia otwarte drzwi i ma pretensje do kierowcy tira. Z mowy ciała wynika, że jest zdenerwowany.

To ostatni kadr filmu udostępnionego między innymi w serwisie youtube.

Z późniejszych ustaleń wiemy, że jeszcze przed pojawieniem się policji, odjeżdża.

Zdarzenie z 13 maja 2021 roku wywołuje falę komentarzy w mediach społecznościowych, politycy opozycji w sejmiku zachodniopomorskim żądają wyjaśnień. Policja i prokuratura ma pełne ręce roboty. W nieoficjalnych rozmowach biegli z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym nie kryją zdziwienia, że doświadczony kierowca, a poza tym znany polityk - osoba publiczna , mógł zachować się tak nieodpowiedzialnie. - Przecież manewr groził wypadkiem nawet ze skutkiem śmiertelnym - twierdzą.

Atmosfera wokół incydentu z marszałkiem staje się coraz bardziej napięta. Geblewicz wydaje oświadczenie na FB ( w czerwcu 2021 r. podkreśla, że jest doświadczonym kierowcą i nigdy nie miał wypadku czy kolizji. Zależy mu na wyjaśnieniu sprawy, a najważniejsze, że nikt nie ucierpiał), a prawie rok później, gdy radna Małgorzata Jacyna-Witt organizuje konferencję prasową i nazywa marszałka „dresiarzem autostradowym”, Geblewicz stwierdza, że sprawa nosi charakter politycznej nagonki.

Tak odnosi się do zarzutów przewodniczącej klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku zachodniopomorskim Małgorzaty Jacyny-Witt.

- Wystarczy przywołać sprawę elektrowni w Ostrołęce albo pieniądze wydane na nieistniejący prom, fejkowe listy intencyjne w Stoczni Szczecińskiej, przeoczenie takiego szczegółu, jak budowa nabrzeży do obsługi statków na torze wodnym pogłębionym do 12 i pół metra, przez co będziemy musieli łożyć na utrzymanie toru, po którym jednostki nie będą mogły pływać i wiele, wiele innych. Zapewniam, że te wszystkie afery będą kiedyś rozliczone, niezależnie od tego, jak głośno dzisiaj działacze PiS będą krzyczeć i jakich używać zasłon dymnych na ukrycie własnej nieudolnej i szkodliwej działalności – pisze marszałek.

W tym samym czasie, gdy oburza się na niesforną radną Prawa i Sprawiedliwości, powierza delikatną misję uzyskania pozytywnej opinii o groźnym incydencie człowiekowi, do którego jeszcze niedawno miał pełne zaufanie. Wybiera byłego policjanta z drogówki, mającego doskonałe kontakty w środowisku związanym z branżą motoryzacyjną.

Marek Z. to właśnie z nich korzysta, gdy proponuje jednemu z najbardziej doświadczonych i najlepszych biegłych na Pomorzu Zachodnim, by ten napisał, że jego mocodawca właściwie nic nagannego nie zrobił. Nie mówi tego wprost, ale między panami wielu słów nie potrzeba, by rozumieli się doskonale. Znają się od lat. Opinia ma być sporządzona na prywatne zlecenie. Biegły jednak odmawia.

- Prywatnych opinii nie robię - mówi w rozmowie z Głosem. - Tym rodzajem działalności się po prostu nie zajmuję - dodaje. Rozmowy dobrze nie pamięta, ale potwierdza, że do niej doszło.

Gdy pytamy, jaką opinię wydałby w tej sprawie na zlecenie np. prokuratury, odpowiada: - Mam za mało materiałów, by jednoznacznie coś stwierdzić.

Drugą próbę Z. podejmuje w Gorzowie Wielkopolskim. Tam słyszy podobną odpowiedź. Oczekiwanej opinii biegły nie sporządzi.

Ekspert ,który zgodził się porozmawiać o zdarzeniu zastrzegł anonimowość. Niewiele czasu zostało mi do emerytury… Chcę spokojnie popracować-podkreśla.

Zawodowo zajmuje się między innymi analizą wypadków drogowych i kolizji.

Według naszego rozmówcy ocena tego, co zrobił prominentny polityk na drodze S6, jest jednoznacznie negatywna. Kilkaset opinii sporządzonych dla wielu podmiotów w ciągu kilkunastu lat pracy zawodowej jest wystarczającym argumentem by uznać to, co mówi Głosowi za bezstronne i wiarygodne. Wzięty rzeczoznawca nie ma wątpliwości.

- Kierowca złamał przepisy ruchu drogowego. Po wykonaniu manewru wyprzedzania gwałtownie zmniejszył prędkość, zatrzymał swoje auto, powodując przymusowy postój ciągnika siodłowego z naczepą na prawym pasie drogi ekspresowej bez jakiejkolwiek przyczyny. To zachowanie niedopuszczalne, tym bardziej, że nie było spowodowane żadnym nagłym zdarzeniem na drodze, np. wtargnięciem zwierzyny leśnej.

Artykuł 19 ustęp 2 punkt 2 ustawy z 20.06.1997 roku Prawo o Ruchu Drogowym mówi jasno: "kierujący jest obowiązany hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu bądź jego zagrożenia”. A przecież gwałtowne hamowanie, a w konsekwencji zatrzymanie pojazdów, spowodowało zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego. Być może śmiertelne - kończy swój wywód specjalista.

Nietrudno potwierdzić przytoczoną opinię opierając się choćby na orzecznictwie polskich sądów. To na przykład część uzasadnienia wyroku Sądu Rejonowego w Warszawie z dnia 27.06.2016 roku w podobnej sprawie. „Manewr hamowania polega na zmniejszeniu prędkości pojazdu i manewr ten nie może powodować zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub utrudniać ruch. Wykonanie manewru hamowania w sposób gwałtowny może doprowadzić do najechania przez pojazdy jadące z tyłu na pojazd wykonujący ten manewr, pomimo zachowania przez te pojazdy odpowiedniego odstępu. W okolicznościach zdarzenia, wykonanie przez obwinionego manewru hamowania tuż przed samochodem pokrzywdzonego, nie było niczym uzasadnione. Stan zagrożenia bezpieczeństwa ruchu został wywołany działaniami obwinionego, gdyż nie doszło do zdarzenia drogowego, które wymagałoby podejmowania przez obwinionego manewru hamowania.”

Prokuratura, którą pytamy o postępy w sprawie, odsyła nas do komunikatu sprzed miesiąca.

- Na tym etapie postępowania nie możemy udzielać żadnych informacji. Czynności trwają - ucina Alicja Macugowska-Kyszka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że przedłużające się postępowanie zmierza do zmiany statusu z obecnego „w sprawie” na „przeciwko…”. Być może Olgierd Geblewicz usłyszy zarzuty jeszcze w tym roku. Wiemy, że sporo zależy od ekspertyzy zleconej przez prokuraturę. Wbrew temu, co twierdzi ta ostatnia, nie dostarczą jej specjaliści z Instytutu Sehna w Krakowie. Tak przynajmniej twierdzą nasi informatorzy. Będzie to inny podmiot.

Ale zdarzenie na S6 ma również inny aspekt. Do niedawna jeszcze chodziło o stłuczkę, drobną kolizję, nieodpowiedzialne zachowanie pod kątem wykroczenia. Szybko jednak zapadła decyzja, aby sprawdzić, czy zachowanie marszałka mogło spowodować katastrofę drogową w ruchu lądowym . Teraz doszedł nowy element, o czym poinformował na krótkim briefingu Piotr Wieczorkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

- Postępowanie obejmuje wątek przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego, marszałka województwa zachodniopomorskiego, w zakresie wykorzystywania samochodu służbowego w konkretnym dniu w związku ze zdarzeniem drogowym. Aktualnie w sprawie są wykonywane czynności procesowe. Nikt nie usłyszał zarzutów – mówił.

Po wakacjach sprawa ma się rozstrzygnąć. Najprawdopodobniej wtedy stanie się jasne, na jaki wariant zdecydują się prokuratorzy. Czy w obliczu nadchodzących wyborów zachowają daleko idącą ostrożność.?

Na pytania postawione przez Głos Szczeciński biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego odpowiedziało enigmatycznie bądź wcale. - Marszałek nie został wezwany przez policję czy prokuraturę celem złożenia wyjaśnień. Przekazał natomiast Prokuraturze z własnej inicjatywy obszerne wyjaśnienia –napisała rzeczniczka, Gabriela Wiatr. I podkreśliła jedynie, że „Urząd Marszałkowski nie zlecał ani nie opłacał kosztów biegłych, opinii, ekspertyz itp."

Marszałek pismo

Marek Z. Posłaniec

Kiedyś znany policjant, później wręcz kolega Geblewicza, a w ostatnim czasie nieco odtrącony przez marszałka i jego otoczenie. W 2014 roku kandydował do sejmiku zachodniopomorskiego z partii „wykształconych z wielkich ośrodków” w okręgu polickim. Przedstawiany wtedy jako specjalista z zakresu ruchu drogowego, mandatu nie zdobył. Na ponowny start z list Platformy Obywatelskiej szans już nie ma - mówią dobrze zorientowani w sprawie ludzie z Urzędu Marszałkowskiego. Jednak polityczne zacięcie, a raczej zacietrzewienie, stały się jego znakiem rozpoznawczym.

Jeszcze w końcu 2018 roku nawoływał na FB, by znalazła się chętna (w domyśle żona), „która wpierdoli Jarkowi. Ale tak konkretnie”. Wpis usunął po nagłośnieniu sprawy przez Radio Szczecin.

Nie udało się nam ustalić, dlaczego kariera Marka Z. pretendującego do grona szczecińskich celebrytów, spowolniła. Coś się wydarzyło, ale nasz informator pytany o przyczynę ochłodzenia relacji z Olem (tak pieszczotliwie mówią o marszałku jego partyjni koledzy) - milczy.

Były policjant z powodzeniem natomiast sprawdzał się w biznesie. Organizował między innym targi jako firma EXPO ARENA. Mógł liczyć na wsparcie miasta i marszałka. Teraz jest jednym z oskarżonych w procesie adwokata, Sebastiana L., syna znanych i szanowanych rodziców. Prokurator przedstawił mu dwa zarzuty. Zdaniem sędziego Michała Tomali, rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Szczecinie, jeśli sąd je potwierdzi, grozi mu do 8 lat więzienia.

Oba zarzuty dotyczą przestępstw dokonanych przeciwko wymiarowi sprawiedliwości.

Pierwsze z nich miał popełnić razem z adw. Szymonem L. w 2019 r. Zobowiązał się wtedy do podejmowania określonych czynności i powoływania się na wpływy w prokuraturze obiecując pomyślny przebieg postępowania.

Drugie popełnił wspólnie z adw. Szymonem L. i Małgorzatą R-Z. Miał wystawić dokument poświadczający, że osoba nie może brać udziału w postępowaniu. Marek Z. jest więc oskarżony za popełnienie czynu z art. 230 par. 1 i z art. 286 par. 1.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Olgierd Geblewicz na S6. Nieczysta gra marszałka. Chciał przychylności biegłych. Biuro prasowe przesłało oświadczenie - Głos Pomorza

Wróć na i.pl Portal i.pl