Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okulista zakaził pacjentkę gronkowcem

Joanna Barczykowska
Walka z chorobą trwa już pięć lat
Walka z chorobą trwa już pięć lat Jakub Pokora
Zabieg w gabinecie okulistycznym jednej z klinik w Łodzi miał być dla niej przepustką do nowej pracy. Okazał się początkiem horroru. Pani Janina została zakażona bakterią gronkowca, z którą walczy do dziś.

Do sądu wpływa właśnie pozew przeciw klinice okulistycznej, w której doszło do zakażenia. Pani Janina domaga się od kliniki 80 tys. zł i 420 zł comiesięcznej renty. Łodzianka marzy dziś tylko, żeby wyzdrowieć...

- Miałam już załatwioną nową pracę, ale chciałam przed nią doprowadzić do porządku sprawy zdrowotne. Umówiłam się więc na okulistyczny zabieg usunięcia tzw. kępek żółtych. Najpierw zrobiono mi zabieg na prawe oko. Na drugi dzień pojawiła się jednak mocna opuchlizna i ropa. Przemywałam oko ciepłą wodą i smarowałam jodyną, tak jak kazał pan doktor - opowiada pani Janina. - Po tygodniu, kiedy na zoperowane oko prawie nic nie widziałam, poszłam do lekarza. Zamiast leczyć moje prawe oko, pan doktor wykonał taki sam zabieg na lewym, bo miałam wskazania na oba.

Oczy się nie goiły, opuchlizna rosła, pojawiło się zasinienie i ropa. Pani Janina widziała jak za mgłą. Po dwóch tygodniach poszła do kolejnego lekarza. Diagnoza była dla niej szokiem.

- Miałam oczy zakażone gronkowcem. Przez bakterię rany się nie goiły i wystąpiło zakażenie. Zabieg miałam w 2007 roku i od tego czasu żaden lekarz nie potrafi mnie wyleczyć. Bakteria zmutowała się już kilkukrotnie. Gronkowiec zaatakował mi oczy, uszy, nos i dziąsła. Na leki i antybiotyki wydałam kilka tysięcy złotych. A bakteria atakuje dalej. Nie wiem, gdzie mam szukać pomocy - żali się pani Janina.

Pani Janina od pięciu lat walczy z chorobą. Boi się, że w końcu straci wzrok. Jej jedynym marzeniem jest wyleczenie organizmu z bakterii, która niszczy ją od lat. Łodzianka żyje tylko z renty chorobowej. Nie jest w stanie pracować, bo wzrok pogarsza się każdego roku. Na antybiotyki wydaje miesięcznie ponad 200 zł. Na życie zostaje jej tylko 300 zł. Do tej pory pomagały jej dzieci, ale one też mają już swoje rodziny. Pani Janina domaga się od kliniki zadośćuczynienia.

- Symboliczne odszkodowanie pani Janina dostała zaraz po zakażeniu bakterią. Wtedy ubezpieczyciel kliniki wypłacił jej 15 tys. zł. W moim odczuciu to zdecydowanie za mało, ponieważ uszczerbek na zdrowiu jest zdecydowanie większy - przekonuje mec. Maria Wentlandt-Walkiewicz, która prowadzi sprawę pani Janiny.

- W pozwie domagamy się 80 tys. zł i 420 zł miesięcznej renty, ponieważ pani Janina nadal jest w trakcie leczenia. Mam nadzieję, że sprawa nie potrwa długo, ponieważ wina kliniki została już udowodniona przy poprzednim postępowaniu. Poprosimy tylko o opinię biegłych, którzy określą uszczerbek na zdrowiu u pani Janiny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki