Okręty podwodne a Nord Stream 2. Rosja będzie kontrolować wody Bałtyku?

dr Łukasz Kister, ekspert ds. bezpieczeństwa
Jak wiadomo Niemcy konsekwentnie i wbrew interesom innych państw UE, dążą do uruchomienia budowanego wspólnie z Rosjanami gazociągu Nord Stream 2. Dobitnie pokazały to przepychanki przy nowelizacji unijnej dyrektywy gazowej, gdzie niemiecki rząd nie wahał się wywierać, nieskuteczną jak się okazało presję na przewodniczącą pracom Rumunię. Gazociąg Nord Stream 2, tak samo jak działający już Nord Stream, służyć może także według specjalistów jako narzędzie do kontrolowania przez Rosję wód Bałtyku. Tymczasem wydaje się, że MON zamierza pozbawić nasze państwo jedynego narzędzia pozwalającego temu zapobiec – okrętów podwodnych.

Jak podkreślają specjaliści, zarówno Nord Stream jak i Nord Stream 2 mogą zostać technicznie wykorzystane przez Rosjan do montażu sensorów pozwalających na kontrolę znacznej części wód Bałtyku. Może to zdecydowanie utrudnić prowadzenie działalności operacyjnej przez naszą Marynarkę Wojenną. Prawdopodobne rosyjskie sensory umieszczone na gazociągu służyć będą do obserwacji przestrzeni podwodnej. Jedynym sposobem, jakim dysponuje Polska, żeby nadzorować rosyjskie działania związane z podmorskimi gazociągami, są nasze własne okręty podwodne. Tylko one mogą także, jeśli będzie taka potrzeba, zagrozić funkcjonowaniu gazociągów lub zamontowanych na nich urządzeń.

Niestety stan polskiej floty podwodnej jest obecnie opłakany. Nasza Marynarka Wojenna dysponuje dwoma ponorweskimi jednostkami sprzed pół wieku i jednym, ponad trzydziestoletnim okrętem produkcji sowieckiej, co do którego aktualnych możliwości operacyjnych są zresztą poważne wątpliwości. Ratunkiem miał być priorytetowy – podobno dla MON, program „Orka”, w ramach którego Polska miała kupić nowoczesne okręty podwodne. Zakup ten został jednak zamrożony w styczniu 2018 r., tuż po zmianie na stanowisku ministra obrony.

Temat okrętów podwodnych wrócił w zeszłym tygodniu, podczas konferencji ministra Błaszczaka związanej z podpisaniem przez niego „Planu Modernizacji Technicznej na lata 2017-2026”. Szef resortu obrony wymienił, jako priorytet w sprawach morskich pozyskanie „rozwiązania pomostowego” dotyczącego okrętów podwodnych, dodając przy tym, że odpowiednie rozwiązanie zostało już przez MON przygotowane. Decyzji należy się zatem spodziewać bardzo szybko. Czego ta decyzja będzie dotyczyć? „Rozwiązanie pomostowe” to tak naprawdę wynajęcie lub leasing szkoleniowych okrętów podwodnych do momentu zbudowania nowych okrętów. Jako że program Orka został zamrożony, „pomostowy” leasing może równie dobrze stać się „docelowym” rozwiązaniem dla polskich sił podwodnych.

Wiele wskazuje na to, że to od Niemiec wynajęte zostaną szkoleniowe okręty podwodne. Niemiecki rząd oferuje od lat leasing dwóch jednostek typu 212, tym chętniej, że Deutsche Marine nie ma wystarczającej ilości załóg by móc je używać, a same okręty wymagają napraw. Mogą więc zostać szybko wyremontowane – za nasze pieniądze, i przekazane polskiej Marynarce Wojennej. Brzmi to całkiem dobrze. Jest jednak jeden szkopuł – jako że okręty pozostaną własnością Niemiec, to nasi zachodni sąsiedzi decydować będą o tym, gdzie i po co będą one wychodzić w morze, a o ich użyciu bojowym oczywiście nie ma w ogóle mowy. Okręty będą remontowane w Niemczech, tam szkolone będą załogi i stamtąd wysyłane będą części zamienne.

Kontrola nad polskimi okrętami podwodnymi, jedynym narzędziem, które zagrozić może gazociągom Nord Stream 1 i 2 i ograniczyć jego wykorzystanie przez Rosjan do szpiegowania wód Bałtyku, zostać może oddane przez MON Niemcom. Chciałoby się napisać tu „oddane za darmo”, ale w rzeczywistości jeszcze za to zapłacimy. Jak szacują eksperci, roczny koszt leasingu dwóch okrętów podwodnych to kilkadziesiąt milionów euro.

Dlaczego więc MON w ogóle wpadł na pomysł leasingu okrętów podwodnych? Można domyślać się, że jest to z perspektywy ministra Błaszczaka najmniej ryzykowne politycznie rozwiązanie, odsuwające konieczność zakupu drogich okrętów podwodnych, i ogólnie zakup jakichkolwiek okrętów bojowych dla Marynarki Wojennej na dalszą przyszłość, z pewnością po jesiennych wyborach parlamentarnych. Niestety, w imię doraźnych politycznych korzyści MON może tak naprawdę oddać kontrolę nad polskim Bałtykiem Niemcom i współpracującym z nimi w kwestii Nord Stream 1 i 2 Rosjanom. Dlatego też należy patrzeć MON na ręce, żeby być całkowicie pewnym że nowe okręty podwodne, jakiekolwiek, kupione czy wynajęte, będą całkowicie pod polską kontrolą i będą służyć polskim interesom, a nie niemieckim lub rosyjskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl