Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec-policjant zabił w Kuźni Raciborskiej synka, żonę i siebie?

Katarzyna Spyrka
Przed blokiem na ul. Świerczewskiego dyżurowali wczoraj policjanci
Przed blokiem na ul. Świerczewskiego dyżurowali wczoraj policjanci Katarzyna Spyrka/Dziennik Zachodni
Prokuratura bada przyczyny śmierci małżeństwa policjantów i ich dziecka. Wszyscy zginęli od kul. Przed tragedią w mieszkaniu doszło do kłótni

Mieszkańcy Kuźni Raciborskiej są w szoku po tragedii, do jakiej doszło w czwartek wieczorem w mieszkaniu rodziny policjantów na ul. Świerczewskiego. W mieszkaniu znaleziono zwłoki małżeństwa policjantów i ich synka.

- Po godzinie 21 sąsiedzi usłyszeli strzały i wezwali policję. Po wejściu antyterrorystów do środka mieszkania znaleziono ciała 41-letniego mężczyzny, jego 40-letniej żony i ich 1,5-rocznego syna. Małżeństwo pracowało w komisariacie w Kuźni Raciborskiej - poinformował Mirosław Szymański, rzecznik policji w Raciborzu. - Wszystkie osoby miały rany postrzałowe. Na miejscu znaleziono też broń i zabezpieczono ślady, które mają pomóc w ustaleniu przyczyn tej tragedii - dodał Szymański.

Wiadomo, że po wejściu do mieszkania antyterroryści w progu zobaczyli ciało 40-latki i dziecka. Ciało mężczyzny znaleziono w fotelu, w drugim pokoju. Trzymał w ręku broń.

Okoliczności wskazują na zabójstwo kobiety i dziecka, a następnie samobójstwo policjanta, ale to tylko spekulacje i prokuratura nie chce się na razie wypowiadać na ten temat. Nie ma natomiast wątpliwości, że sąsiedzi przed strzałami słyszeli w mieszkaniu kłótnie.

Policjanci z komisariatu, w którym pracowało małżeństwo, po całonocnej akcji w mieszkaniu tragicznie zmarłych kolegów dostali wolne. W komisariacie zastaliśmy jedynie sekretarkę i jednego mundurowego. Są w szoku. Nie chcą komentować sprawy, dopóki nie poznają wyników śledztwa prokuratury.

- Śledztwo jest prowadzone w celu ustalenia przyczyn i sprawcy tragedii. Wszystko wskazuje, że w zajściu nie brały udziału osoby trzecie. Na chwilę obecną możemy jedynie powiedzieć, że na miejscu została zabezpieczona broń służbowa, która zostanie poddana analizie. Zostanie też zlecona sekcja zwłok - poinformował nas Franciszek Maku-lik, zastępca prokuratora rejonowego w Raciborzu.

Wyniki sekcji poznamy dopiero po świątecznym weekendzie.

W czasie, kiedy śledczy pracują nad ustaleniem przyczyn tragedii, sąsiedzi już mają swoją wersję. W mieszkaniu policyjnej rodziny od kilku dni słychać było kłótnie.
W dniu tragedii kobieta wróciła wieczorem z pracy, a mężczyzna miał się stawić w komisariacie na nocnej zmianie. Mężczyzna jako mundurowy pracował 20 lat, kobieta miała 10-letni staż. Sąsiedzi twierdzą, że policjantka kilka dni temu wróciła do pracy po urlopie macierzyńskim.

- Od kilku dni się kłócili, bo podobno żona chciała odejść z dzieckiem. Wszyscy go tu znaliśmy. Był już raz żonaty, ale pierwsza żona od niego odeszła razem z dziećmi - powiedział nam pan Robert, mieszkaniec osiedla. - Pewnie bał się, że znów zostanie sam. Oboje byli dobrymi, wyrozumiałymi policjantami, można się było z nimi porozumieć w każdej sprawie i liczyć na pomoc - dodał pan Robert.

Pani Irena z sąsiedniej klatki o tragedii dowiedziała się rano. - Wieczorem słyszałam jakieś syreny, ale myślałam, że to wypadek albo pożar. Znałam tego pana, chodził z moim synem do szkoły. Pochodził z normalnej, fajnej rodziny - stwierdziła pani Irena.

Ostatni raz policjanta widziano na osiedlu w dniu tragedii. Robił zakupy. - Przyszedł jak zwykle. Wszyscy tu wiedzieliśmy, że to policjant. Był zawsze miły. W życiu bym nie przypuszczała, że może być w stanie zabić swoją rodzinę - przyznała sprzedawczyni ze sklepu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!