Ojciec Jan Góra nie żyje. Zasłabł w czasie mszy

NK, KARC, BAZA
Ojciec Jan Góra nie żyje. Znany dominikanin, który zasłynął m.in. z organizowanych przez siebie corocznych spotkań młodych Lednica 2000, zmarł w poniedziałek w wieku 67 lat.

– Ojciec zmarł o godzinie 19.33. Poczuł się źle podczas odprawiania mszy świętej. Przeszedł do swojego biura i zasłabł. Msza została niedokończona. Wezwaliśmy pogotowie, lecz akcja reanimacyjna była nieskuteczna – informuje Bartłomiej Dobrzyński, rzecznik prasowy Lednicy 2000. Przyczyną zgonu był obrzęk płuc oraz zatrzymanie akcji serca.

– W przypadku Ojca Jana wszystkie wielkie słowa wydają się na miejscu. Żył w sposób niesamowity, niezwykły i charyzmatyczny. Wszyscy w Polsce wiedzą kim jest Jan Góra. Wynika to z tego, że żył Ewangelią. Potrafił mówić do 100 tys. ludzi, a z drugiej strony potrafił wejść w bardzo osobisty kontakt. Każdy mógł wejść do jego pokoju w każdej chwili - opowiada ojciec Roman Bielecki, dominikanin.

– To była niepowtarzalna osobowość. Będę go wspominał z uśmiechem, bo zawsze był otwarty i uśmiechnięty. W każdym widział coś dobrego. Nie spotkałem się z tym, by kogoś odtrącił. Do nikogo nie podchodził negatywnie. Kochał ludzi. Trudno mi sobie wyobrazić jak to będzie bez ojca Góry – mówi Grzegorz Ganowicz, przewodniczący Rady Miasta Poznania.

Jan Góra urodził się 8 lutego 1948 roku w Prudniku koło Opola. Był dominikaninem (Zakon braci Kaznodziejów), doktorem teologii, duszpasterzem akademickim w Poznaniu, rekolekcjonistą, prozaikiem, twórcą i animatorem ośrodków duszpasterskich na Jamnej, w Hermanicach i nad Lednicą. Stworzył również Dom Jana Pawła II nad Lednicą. Najbardziej zasłynął jednak z organizowanych co roku spotkań ludzi młodych nad Lednicą pod Bramą-Rybą.

Zobacz też: Ojciec Jan Góra: Mam szczęście do wariatów [ROZMOWA]

– 19 lat temu, gdy organizowaliśmy Lednicę po raz pierwszy, byliśmy nowicjuszami, dziś Światowe Dni Młodzieży pytają nas, jak to robimy. Mamy wyszkolone kadry i ludzi na poziomie zawodowym, ludzi z ogromną praktyką – opowiadał nam w marcu tego roku, kiedy rozmawialiśmy na temat tegorocznego Spotkania Młodych.

I dodawał: – Lednica się udała, bo Duch św. nade mną czuwał. Początki Lednicy zrodziły się z ciemności niewiary. Dopiero przy drugiej Lednicy Jan Paweł II powiedział mi, "jak ryba złapała haczyk, to ciągnij". Dopiero wtedy uwierzyłem, że coś z tego może być.

Ojciec Jan Góra zawsze będzie kojarzony ze spotkaniami na Lednicy

Jan Góra wielokrotnie powtarzał, że jest dumny z ludzi, którzy tworzą oraz przyjeżdżają na Lednicę. – Ludzie, którzy robią ze mną Lednicę, są wspaniali. Robią coś, czego nie robił nikt wcześniej. Ci ludzie są dla mnie bezcenni. Strasznie ich kocham. Mam szczęście do wariatów – zapewniał.

Jan Góra w 1966 roku wstąpił do zakonu dominikanów. Następnie w latach 1967-1974, studiował w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Ojców Dominikanów w Krakowie, gdzie w 1972 roku złożył śluby wieczyste, a w 1974 roku przyjął święcenia kapłańskie.

W 1976 roku obronił pracę magisterską na wydziale Teologicznym Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, a w 1981 roku na tym samym wydziale uzyskał tytuł doktora teologii. W latach 1977-1987 był duszpasterzem młodzieży szkół średnich w Poznaniu, a od 1987 do 2012 roku był duszpasterzem akademickim w Poznaniu.

W 1991 roku Jan Góra był współorganizatorem VI Światowego Dnia Młodzieży na Jasnej Górze. Od 1992 roku tworzył Dom Świętego Jacka - ośrodek duszpasterski na górze Jamna niedaleko Tarnowa, gdzie wybudował Sanktuarium Matki Niezawodnej Nadziei.

W 1997 roku Jan Góra po raz pierwszy zgromadził ludzi młodych nad Lednicą, niedaleko Gniezna. Od tego czasu Spotkania Młodych pod Bramą III Tysiąclecia w kształcie ryby odbywają się co roku w pierwszą sobotę czerwca i gromadzą ponad 100 000 uczestników.

– Dziś głosi się inaczej: szybciej, bliżej życia, mówi się konkretniej, mniej podniośle. Dzisiaj nie mówi się do tłumów, do Ludu Bożego, bo Ludu Bożego już nie ma. Mówi się do konkretnej osoby. Lednica podejmuje to wyzwanie, stara się mówić do konkretnych osób, którzy rozumieją to wyzwanie. Kto ma duszę dobrze nastrojoną, ten wie, o co chodzi – mówił nam ojciec Jan Góra kilka miesięcy temu.
– Ojciec Jan wspierał nas i kochał. Pozostawił swój program, miłość i myśli którymi będziemy żyć. Bądźmy tą wspólnotą którą ojciec chciał, żebyśmy byli - opowiada Ewa Nagel z ruchu lednickiego.

– Znałem ojca Górę od jakichś 30-35 lat. Nie byłem członkiem duszpasterstwa, ale spotykałem go w wielu momentach. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to pełne zaskoczenie. Zawsze o nim myślałem jako o osobie, która jest, a nie była. Trudno będzie teraz to wszystko poukładać w głowie. A druga rzecz to kto będzie kontynuował jego działalność. To będzie duże wyzwanie dla następcy. Ojciec Góra oddawał się całym sobą tym dziełom, którymi się zajmował. Żył nimi i miał młodzieńczy entuzjazm, którym zarażał innych – mówi Grzegorz Ganowicz.

Przed godziną 21 w kościele Dominikanów rozpoczęła się spontaniczna msza święta. Cała świątynia była pełna wiernych.
Kolejna msza święta w intencji ojca Jana Góry odbędzie się we wtorek o godzinie 19.00, także w kościele Dominikanów.

– W ciągu dwóch dni podamy informację o pogrzebie Ojca Góry - informuje ojciec Michał Pac, przeor klasztoru Dominikanów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ojciec Jan Góra nie żyje. Zasłabł w czasie mszy - Głos Wielkopolski

Komentarze 126

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

p
pani B.
żył niezdrowo , Bóg go zabrał do siebie
k
katoliczka
Chyba do teoś
k
katloik
To naprawde przeczytałeś ze zrozumieniem Pismo Święte w którym napisane jest że Jezus żył oraz iż umarł na krzyżu abyśmy mogli być zbawieni. Wiec skoro czytałeś Pismo Święte to dlaczego spaliłeś krzyż. Przeciez Biblia to potwierdza co naucza kościół. Napisane tam tez jest, że Jezus ustanowił sakramenty wiec kapłani nie mogli wymyśleć Boga.
j
ja
A kto ci powiedział, że katolicy świętych równają z Bogiem? Przecież logicznie patrząc żeby móc po śmierci być w niebie trzeba być świętym czyli przez swoje życie nieść innym Boga.
k
katolik
Piszesz, że Boga nie ma, że został to tylko wymyślony przez kościół katolicki. Wiec jak wyjaśnisz że ludzie zostają uzdrowieni. A to że nie spotkała Cie żadna kara, ponieważ Bóg nie jest Bogiem gniewnym lecz miłosiernym, który przebacza a nie karze.
j
j.
ja też.. :(
B
Bob
Znam podobnych jak Ty ateistów. Sam czytałem Biblie po kilka razy. Poszukiwałem potwierdzeń i zaprzeczeń. Mam 50 lat i nie znalazłem niczego, co by mnie utwierdziło, że nie ma Boga. Biblę pisali ludzie, wiec są tam błędy, nieścisłości i jakieś niejasności. Potrafiłem je po długim czasie wytłumaczyć i to mnie utwierdziło w przekonaniu, że BÓG jest. A Ty sam nigdy się nie pomyliłeś ? A mistrz Polski w sporcie jakimś tam je przegrał z maruderem ? I to znaczy, że maruder jest arcymistrzem ? Znam wielu ateistów wykształconych wysoko i zauważyłem, że im bardziej oni ( ci wykształceni ) chcą wykazać tzn. udowodnić istnienie BOGA tym mniej im się to udaje. Wiesz dlaczego ? Bo czym innym jest wiara czym innym nauka. Studiowanie nocami, tygodniami i latami nie da Ci dowodu, że jest BÓG. Pamiętasz jak Nikita Chruszczow udowodnił, że nie ma Boga? Nikt wtedy tego nie był w stanie odrzucić ( z innych przyczyn). Ocknij się i poszukaj Boga. A zupełnie czym innym jest odchodzenie Kościoła od wiary i samego Boga - też to widzę, ale nie to jest najważniejsze, zapewniam. Wiesz kto powiedział, że pagórki mogą się zachwiać, ale moje słowa nie przeminą ? Pomyśl o tym. I na koniec - prawdy wiary są objawione maluczkim ( jak np. ja) nie takim wielkim jak Ty i Tobie podobnym. Najpierw stań się malutkim człowiekiem.
m
marzena
Mówi się ze nie ma ludzi niezastąpionych , ale bywają tacy po których odejściu wypełnienie pustki wydaje się nie możliwe. Taki był ojciec Góra. Niech Pan da mu pić ze zródła wody życia.
c
cedzik
czytając Biblię ludzie dochodzą do innych wniosków jednak, wierzą, ale nie na pokaz? a Biblia nie jest bajką wyssaną z paluszka, więc skąd ten odwrót ...ateista czyli nikt
e
ell
tym razem ktoś mu wyłączył prąd - może duch święty?
b
bidulka
Katastrofa ojciec Jan umarł a kury przestały znosić jajka ziemia się zatrzymała może zrobicie sobie katolicy kolejnego świętego będzie ich ze 4 tysiące no i będziecie się modlić do grubaska a przykazanie nie będziesz miał bogów innych olejecie sobie jak przykazania nie kradnij i nie zabijaj brawo dla rzymskich katolikow
K
Katolik
Z twoich słów jasno wynika że owej prawdy nie poznałeś nigdy. Naprawdę uważasz że odejście od Boga jest równoznaczne z opętaniem?. A po co szatan ma ingerować w życie duszy która i tak jest zatracona przez swoje postępowanie?. Poza tym szatan de facto żadnej mocy nad człowiekiem nie ma, wszystko wynika z WOLNEJ WOLI człowieka. Jeżeli "nie otworzysz furtki" demonowi, nie ma szans.

Piszesz że Katolikami kieruje strach, że jak odejdą od Kościoła to będą potępieni. Ja żyjąc w grzechu śmiertelnym w pełni dobrowolnie i świadomie nie czułem strachu. Wiesz kiedy pojawił się strach?, kiedy poszedłem do szczerej spowiedzi, kiedy po spowiedzi wcale nie było, lżej,łatwiej,prościej. Poczytaj o skrupulanctwie, to mnie dopadło,nie potrafiłem spać,jeść,myśleć, ale dziś już wiem że to szatan panikował widząc że wracam do Ojca. Główną bronią szatana jest właśnie strach. Po spowiedzi manna z nieba nie spadała, było jeszcze gorzej a w momencie kiedy stałem przy karetce i radiowozie pomyślałem "Niech będzie wola Twoja", i moje życie po kilku dniach odmieniło się definitywnie,całkowicie,dogłębnie. Jestem wolny, nareszcie.

Piszesz, " teraz już nie stękam nie skomle jak jest jakiś problem to wiem, że nikt mi nie pomoże go rozwiązać musze to zrobić sam. Nie liczę na interwencje Boga nie odmawiam pacierzy, litanii, koronek, różańców nie proszę go o pomoc nie łudzę się, że Bóg mi pomoże". Pomyśl o tym w ten sposób że Bóg nie chce nas wyręczać, nie na tym polega miłość, by we wszystkim nas wyręczać. Twój zarzut polega na tym że założyłeś iż Bóg ma cie wysłuchać, a jak nie to się obrazisz. Zachowujesz się jak dziecko wobec ojca. Nie wszystko co nam wydaje się słuszne, takie jest. Ja modlę się codziennie kilka razy, prosiłem Boga o dwa cudy od momentu szczerej spowiedzi. Modlitwy te były pełne łez,wyrzutu, gniewu, i jak usłyszałem słowa lekarza "to cud, już szykowałem Pana matce miejsce w szpitalu", zwyczajnie się uśmiechnąłem. Mam jedno intymne pragnienie, Bóg go nie wysłuchuje, często czuję smutek,płaczę, ale wtedy rozmawiam z Ojcem, i to pomaga. Pokornie staram się zrozumieć i przyjąć wolę Boga, że moje pragnienie nie zostanie spełnione.

Życzę ci w Dzień Bożego Narodzenia, byś się pomodlił, a może ruszy lawina miłości. Z PANEM BOGIEM
i
i
Ale bzdury z tą piękną śmiercią to kierowca będzie miał piękną śmierć w wypadku na drodze a pilot w katastrofie samolotu a górnik w kopalni no kolejne idslistyczni nastawiony osiolek
l
l
Jaki ojciec otyłych klecha który dostał zawału golonka piwko i inne i tyle
..
a oni jak"zdychali"to wzdychali do twojego boga?Jesteś tego pewna zdewociała idiotko?
Wróć na i.pl Portal i.pl