Ogórki wszystkich krajów łączcie się

Przemek Franczak
fot. archiwum
Zadumałem się nad przygnębiającym losem niesłusznie oskarżonego o ludobójstwo ogórka, nad jego globalną eksterminacją, nad powszechnym rugowaniem go z menu i skazaniem na wieczne potępienie.

Czytaj także: Doda i zagrożona wolność słowa

Wyrok już został wydany. Nie będzie ogóreczków pod wódeczkę, kiszonych, konserwowych, małosolnych, nie będzie ni mizerii, ni sosu tatarskiego. Zapomnijcie o ogórkowej, bo zostanie z niej sam ryż (chyba, że będzie zmodyfikowany genetycznie, to już nic nie będzie, sama woda jeno, a kto da gwarancję, że ona też nie skażona?). Co poczną teraz Hiszpanie, co dodadzą do gazpacho, bo przecież gazpacho bez ogórka to już zwykła zimna pomidorowa.

Smutno mi się zrobiło jednym słowem, a potem nawet straszno, bo ten zwykły zielony ogórek stał się mimowolnie ucieleśnieniem zła, bezlitosnym oprawcą mordującym w warzywniakach Bogu ducha winnych ludzi. Koszmar z ulicy Wiązów to ledwie niewinna igraszka przy horrorze, jaki dziś rozgrywa się na targach i placach, na których żądne krwi ogórasy, jak je postrzega panikująca klientela, strzykają gdzie popadnie śmiercionośnymi pałeczkami coli (a mówiła mamusia, że cola niezdrowa, mówiła).
Ze stanu depresyjno-lękowego, z jałowych rozważań, kto ogórkowi zafundował ten czarny PR (główni podejrzani to producenci cukinii), wyciągnęła mnie dopiero wesoluchna informacja, że premier Donald Tusk dopuścił się zachowania jawnie seksistowskiego. Zdarzenie było tak bulwersujące, że z martwych powstała nawet Partia Kobiet, by wymierzyć szefowi rządu siarczysty policzek. Tusk, jeśli nie wiecie, podczas konferencji prasowej spoglądając na zadającą pytanie dziennikarkę zgubił wątek i doznał wyraźnego uderzenia gorąca. Uczynił nieśmiałą aluzję, a czerwienił się przy tym jak nastolatek, że patrząc na nią i jej strój, nie za bardzo może podeprzeć się stwierdzeniem o dopięciu spraw na ostatni guzik. No i zrobiła się afera.

Też chciałem się oburzyć, chciałem naprawdę, ale mi nie wyszło. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, nie było bowiem: "ojej, ale seksista", tylko "ciekawe, jak wyglądała ta dziennikarka". Niestety, musiałem polegać na wyobraźni.

Męska ze mnie świnia, ale nie sądźcie, że w tle tej sprawy nie dostrzegam pewnej nierówności. Dostrzegam, czuły na tym punkcie jestem i wiem, że gdyby w analogicznej sytuacji minister zdrowia Ewa Kopacz rzuciła bon motem, że "budżet mojego resortu jest napięty jak spodnie na pośladkach pana redaktora", to ani chybi naraziłaby się na zarzut, że jest nimfomanką i idiotką. Co tu dużo gadać, równouprawnienia nawet w seksizmie nie ma, co wolno wojewodzie, to nie tobie kobieto. I z tym trzeba walczyć, a nie z prawem do wpatrywania się w cudzy dekolt. Z naturą nie wygrasz, naturze trzeba dać się wyszaleć. Gdyby było inaczej, to w ogóle nie rodziłyby się dzieci.

Niech więc premier taksuje wzrokiem kogo chce i jak chce - może dyskretniej niż ostatnio, bo jednak walnął gafę - ale oburzać się nie ma o co. Do Berlusconiego, najsłynniejszego seksisty świata, i tak mu jeszcze daleko. A polskie polityczki - tak się chyba teraz poprawnie mówi o kobietach politykach - i kobiety w ogóle, niech nie pozostają facetom dłużne. Jak równe prawa, to równe prawa. Także we flircie towarzyskim.

Żywię jednakowoż nadzieję, że równouprawnienie w Polsce różnić się będzie od tego amerykańskiego. Przeczytałem niedawno w "Wysokich Obcasach" wywiad z panią, która służy w US Army i obskakuje kolejne tury w Afganistanie. I ona powiada, że żeby zaliczyć szkolenie kobieta musi zrobić 19 pompek, a chłop 41. Halo, przecież to zupełnie bez sensu. Nie dość, że to niesprawiedliwe, to jeszcze niebezpieczne. W warunkach bojowych nie ma przecież znaczenia, kto ma pomalowane paznokcie, a kto nie. Plecaki i giwery ważą tyle samo, więc krzepa żołnierzy powinna być podobna. A tu co? Pewnie kwiatki w stylu: "Przepraszam, ale padam z nóg. Bądź dżentelmenem i ponieś moją bazookę".

O nie, nie, drogie panie, w Polsce bazooki będziecie nosić sobie same. A poza tym nie narzekajcie. W końcu my, mężczyźni znad Wisły, nie jesteśmy wcale takimi strasznymi ogórkami.

Uwaga! Nowy konkurs! Odpowiedz na pytanie i wygraj bilet do kina ARS

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ogórki wszystkich krajów łączcie się - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl