Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odkrywamy Białystok. Wojna nie zniszczyła przyjaźni

Julita Januszkiewicz
Jolanta Szczygieł-Rogowska, dyrektorka Galerii im. Sleńdzińskich w Białymstoku pokazuje listy oraz wiersze, które pisała pani Stella, białostocka Żydówka. - Utrzymywałyśmy kontakt, ale nagle się urwał - przyznaje.
Jolanta Szczygieł-Rogowska, dyrektorka Galerii im. Sleńdzińskich w Białymstoku pokazuje listy oraz wiersze, które pisała pani Stella, białostocka Żydówka. - Utrzymywałyśmy kontakt, ale nagle się urwał - przyznaje. Anatol Chomicz
Dzięki pomocy Soni i jej odważnego męża, Stella wyrwała się z piekła białostockiego getta. Kobieta po latach przyjechała z Argentyny do Białegostoku. Ale nie ujrzała miasta dzieciństwa

Sonia mnie uratowała. Gdyby nie ona, zginęłabym w komorze gazowej - tak po latach wspominała Stella Feigin.

- To było normalną rzeczą, że chciałam jej pomóc. Stella na pewno zrobiłaby to samo -oznajmiła Sonia.

Znajomość Soni i Stelli to wstrząsającą historia o pięknej przyjaźni na przekór złu szalejącej wojny. Obie urodziły się w Białymstoku w 1923 roku. Stella z rodzicami miała dom przy ulicy Złotej 9, zaś naprzeciwko nich mieszkała rodzina Soni. Dziewczynki były zżyte. Razem się wychowywały, bawiły i uczyły się.

Szczęśliwe dzieciństwo nagle przerwał wybuch II wojny światowej we wrześniu 1939 r. Później obie rodziny trafiły do getta. Życie tutaj było szare, brudne, pełne strachu. Sonia bała się wychodzić poza bramę getta. Stella wręcz przeciwnie, ryzykując życiem starała się wymieniać za ogrodzeniem różne rzeczy na jedzenie.

Szansa na ucieczkę pojawiła się, gdy po Sonię przyjechał jej narzeczony z Warszawy. Mieczysław pochodził z żydowskiej rodziny, która przyjęła katolicyzm. Młodzi uciekli do Warszawy. Stella została w getcie. Po jakimś czasie Mieczysław znów przyjechał do Białegostoku. Świeżo poślubionego męża Sonia wysłała do piekła getta. Błagała go, by uratował jej serdeczną koleżankę. Mieczysław zaryzykował, chociaż Stella nie chciała rozstać się z najbliższymi.

- Dosadnie oznajmił jej: albo jedziesz ze mną, albo zginiesz - opowiada Jolanta Szczygieł-Rogowska, historyk i dyrektorka Galerii im. Sleńdzińskich w Białymstoku.

Mieczysław przekonał Stellę do ucieczki. Było to 24 stycznia 1943 roku. Do Warszawy jechali pociągiem. Wymyślili, że Żydówka będzie się nazywała Stefania, a jej rodzice zginęli podczas bombardowania.

- Jednak w Warszawie Mietek ze Stellą zostali przypadkowo złapani w łapance - mówi Jolanta Szczygieł-Rogowska.

Młoda kobieta trafiła na Pawiak, do celi, gdzie siedziały Polki. Tam nauczyła się modlić. Potem przewieziono ją do niemieckich obozów koncentracyjnych w Majdanku, a następnie do Ravensbrück. Stella miała numer 20998.

Cały czas pamiętała o swojej przyjaciółce Soni, która w czasie wojny przybrała imię Lucia. Pisała do niej listy. Dzięki temu, pod koniec 1944 roku, Stella dowiedziała się, że Mieczysław uciekł z obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie i po jakimś czasie wrócił do Warszawy.

- Płakałam ze szczęścia, gdy dowiedziałam się, że Mietek jest już z Sonią, i jej pilnuje - mówiła Stella.

W 1945 roku wróciła do rodzinnego Białegostoku. Miasto było zniszczone, wszędzie były tylko ruiny. Kobieta udała się do swojego domu przy ul. Złotej. Miała nadzieję, że zastanie tutaj kogoś z bliskich. Niestety, mieszkanie było już zajęte. Osiedliła się w nim jakaś inna rodzina, która niechętnie chciała wpuścić Żydówkę.

Jej najbliżsi zginęli, więc Stella nie miała się gdzie podziać. Poszła do domu przyjaciółki. Myślała, że może spotka tam kogoś z jej rodziny. I nagle zauważyła Sonię.

Jakaż była ich wielka radość ze spotkania. Obie koleżanki płakały ze szczęścia.

- Stella wyszła za mąż za białostoczanina. Poznali się przy porządkowaniu cmentarza. Ale po jakimś czasie wyjechali do Warszawy, bo Białystok nie dawał szans na życie. Dopiero w latach 50. zaczęto odbudowywać miasto. Nie było też gdzie mieszkać - tłumaczy Jolanta Szczygieł-Rogowska.

Swoje życie w stolicy układała też Sonia. Potem zamieszkała w Australii, a jej koleżanka Stella w Argentynie. Ale przez te wszystkie lata były ze sobą w kontakcie, pisały, wspierały się w trudnych chwilach.

- Pewnego dnia, gdy pracowałam w Muzeum Historycznym, odwiedziły mnie dwie kobiety. Przyjechały z Argentyny. To była pani Stella i jej synowa - wspomina szefowa Galerii Sleńdzińskich.

Stella koniecznie chciała zobaczyć swój rodzinny dom. Jolanta Szczygieł-Rogowska zawiozła ją na ulicę Złotą. Potem kobieta zwiedziła miasto.

- Białystok zrobił na niej straszne wrażenie. Oczekiwała swojego miasta z dzieciństwa, a tu wszystko było inne. Wzbudziły się też w niej tragiczne wspomnienia z pobytu w getcie. Pani Stella próbowała też znaleźć ślady swojej rodziny na cmentarzu żydowskim. Bezskutecznie - przyznaje Jolanta Szczygieł-Rogowska.

Pierwsze decyzje o założeniu getta dla Żydów zapadły już pod koniec czerwca 1941 roku.

Do 1 sierpnia mieli przenieść się do wyznaczonych kwartałów w obrębie obecnych ulic: Poleskiej, Sienkiewicza i Lipowej. Na teren getta można się było dostać przez dwie bramy główne, od ul. Lipowej oraz od Jurowieckiej. Pilnowali ich niemieccy strażnicy i żydowska policja. Getto było więzieniem w centrum miasta mającym odizolować ludność żydowską od reszty mieszkańców. Były dwa etapy jego likwidacji.

Pierwszy nastąpił w lutym 1943 roku, kiedy do Oświęcimia i Treblinki wywieziono ok. 10 tys. osób. W sierpniu 1943 r. przeprowadzono ostateczną akcję wysiedlenia mieszkańców. Żydzi podjęli opór przeciwko nazistom. 16 sierpnia grupa nieuzbrojonych bojowników rozpoczęła nierówną walkę. Około 200 osób walczyło w różnych częściach miasta. Symbolicznym końcem walk było samobójstwo dowódców powstania Mordechaja Bauma i Dawida Moszkowicza - 20 sierpnia 1943 r. Jesienią tego roku getto przestało istnieć. Był to kres żydowskiej społeczności Białegostoku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny