Odkrył w IPN-ie tajemnice Głogowa sprzed lat

Grażyna Szyszka
Paweł Chruszcz
Paweł Chruszcz Grażyna Szyszka
Paweł Chruszcz, radny miejski, zakochany w historii polskiego podziemia odnalazł cenne dokumenty.

Nagroda za cierpliwość, szczęście, zbieg okoliczności - chyba to wszystko na raz przypadło w udziale Pawłowi Chruszczowi, miłośnikowi lokalnej historii, który szukając w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentów i akt dotyczących powojennej historii ludzi z naszego miasta i regionu, natrafił na takie, po które przed nim nikt jeszcze nie sięgał. Odkrył, że w IPN jest zbiór akt osób, które na terenie Dolnego Śląska ujawniły się w wyniku amnestii z 1947 roku skierowanej do żołnierzy i działaczy polskiego podziemia antykomunistycznego.

- Trafiłem na niego zupełnie przez przypadek, szukając materiałów dotyczących powojennego Głogowa - przyznaje Paweł Chruszcz. - Zaciekawiony poszedłem tym tropem dalej i udało mi się dotrzeć do kilkunastu tysięcy akt ludzi, którzy złożyli wówczas oświadczenia amnestyjne.

Wśród tysięcy nazwisk Paweł Chruszcz odnalazł osiem nazwisk ludzi, którzy w tamtym czasie złożyli takie oświadczenia w Głogowie. Byli to zarówno mieszkańcy miasta i okolic, ale też i tacy, którzy tylko po to przyjechali do Głogowa. Nawinie wierzyli, że jak się ujawnią na drugim końcu Polski, to nikt się o tym nie dowie. - To bardzo ciekawy i w Głogowie wciąż mało znany wątek z tamtego okresu. Czasów skomplikowanych, w których było się żołnierzem siłą wcielonym do Wermachtu, później żołnierzem AK, następnie powstańcem warszawskim, żołnierzem Armii Czerwonej i na koniec żołnierzem NSZ - mówi Paweł Chruszcz. - Po wojnie ludzie z podziemia chcieli spokojnie żyć, zakładać rodziny, pracować. Z kolei komunistom, którzy bali się wyszkolonych i wciąż uzbrojonych ludzi, zależało na ich rozpracowaniu.

Takie założenie miała ogłoszona wiosną 1947 roku amnestia. Działacze polskiego podziemia mieli się ujawnić, oddać broń i przyznać, że są przestępcami. Każda z osób, która zdecydowała się na ujawnienie, musiała złożyć oświadczenie, w którym opisywali całą swoją działalność bojową. Ponadto musieli też przyznać do bycia przestępcą, ukorzyć i zapewnić, że chcą współpracować z władzą ludową. W zamian za to otrzymywali od Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego zaświadczenie amnestyjne. Było ono przepustką do życia na wolności.

Paweł Chruszcz ustalił między innymi, że w naszym mieście z amnestii skorzystał i oddał broń żołnierz Armii Krajowej z Białej Podlaskiej Bogusław Mazguła, ojciec Adama, pułkownika rezerwy Wojska Polskiego, harcmistrza i działacza społecznego.

- Dotarłem też do dokumentów, z których wynika, że trzeci powojenny burmistrz Głogowa, pan Mieczysław Białęcki (lipiec 1948 - maj 1949 r.- przy. redakcji), też skorzystał a amnestii - wyjaśnia. - Zrobił to w Poznaniu, bo podobnie jak wielu innych, sądził, że to się w Głogowie nie wyda. Z akt wynika też, że mimo złożenia oświadczenia amnestyjnego, pan Białęcki dalej działał w tajnej organizacji. Był dowódcą pięcioosobowego oddziału o zabarwieniu AK na Głogów, a jego zadaniem było werbowanie ludzi, gromadzenie broi i rozprowadzanie ulotek - mówi. - Kiedy jego amnestyjne kwity dotarły z Poznania do Głogowa odwołano go z funkcji. Nastąpiło to w wyniku rozpracowywania burmistrza przez UB, szukania na niego materiałów kompromitujących. Historia pana Białęckiego była jednak tragiczna. Ostatni ślad to protokół z niszczenia przez SB w 1961 roku dokumentów dotyczących agentury burmistrza. UB-ecy niektórych wsadzali do więzień, tak jak było to w przypadku działaczy powojennego PSL w Głogowie, innych mordowali, innych szantażem werbowali na agentów - opowiada Paweł Chruszcz.

Jak wynika z ustaleń Pawła Chruszcza, dzięki zeznaniom amnestyjnym, UB miało gotowy materiał do dalszego rozpracowywania podziemia. Bezpieka, już bez wiedzy ujawnionych osób, sporządzała ankiety do dalszego inwigilowania. Wszystko po to, by połapać pozostałych, ale i po to, by przez kolejne lata zbierać haki na tych ludzi. - Sprawdziłem, że informacje na ich temat zbierano jeszcze pod koniec lat 70. ubiegłego wieku - mówi Chruszcz. - Mam dokumenty opisujące rozpracowywanie do 1979 roku pana Zdzisława Ściernickiego z Głogowa. Ktoś, kto trafił do bazy UB, mimo ułaskawienia był człowiekiem drugiej kategorii - dodaje.

Dokumenty, które odkrył miłośnik historii stały się przedmiotem wystawy pod tytułem „Chłopcy wychodzą z lasu”. Ich skany opatrzone oryginalnymi komentarzami UB, będą umieszczone na dużych planszach, by można było odczytać z nich każe słowo. Zawisną one na szklanych ścianach Sukiennic w rynku. Wystawę będzie można oglądać od 21 kwietnia do 12 maja br.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Odkrył w IPN-ie tajemnice Głogowa sprzed lat - Gazeta Wrocławska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl