Obrazy z Zambrowa wiszą w domu Roberta Lewandowskiego

Joanna Bajkiewicz
Joanna Bajkiewicz
Obraz kobiety oblanej czekoladą tkwił w głowie Macieja Cekało od bardzo dawna. Jego namalowanie zajęło mu  dokładnie 922 dni. To i tak niewiele, bo zakładał, że taki poziom malowania olejem osiągnie dopiero po 10 latach.
Obraz kobiety oblanej czekoladą tkwił w głowie Macieja Cekało od bardzo dawna. Jego namalowanie zajęło mu dokładnie 922 dni. To i tak niewiele, bo zakładał, że taki poziom malowania olejem osiągnie dopiero po 10 latach. archiwum Macieja Cekało
Choć pasję do malowania odkrył niespełna 4 lata temu, jego obrazy wiszą już w domach zarówno polskich, jak i zagranicznych celebrytów. Na instargramowy profil 26-letniego Macieja Cekało z Zambrowa codziennie wchodzą tysiące osób, by zobaczyć, co nowego wyszło spod jego pędzla. A on skromnie mówi: Nie uważam, bym miał talent.

Maciek nigdy wcześniej nie miał styczności ze sztuką. Wychowywał się na zambrowskim blokowisku i robił to, co większość chłopaków - grał w piłkę, trochę interesował się muzyką.

Saksofon go wciągnął

- Ale pewnego dnia, jako nastolatek, zobaczyłem w internecie osobę grającą na saksofonie i strasznie mnie to zafascynowało - wspomina. - To był mój pierwszy kontakt ze sztuką przez duże „Sz“. Od razu zapisałem się na naukę gry na saksofonie do Krzysztofa Witkowskiego w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia im. W. Lutosławskiego w Zambrowie - wspomina Maciek. - Saksofon mnie wciągnął, więc kontynuowałem naukę w szkole drugiego stopnia w Łomży. Muzyce poświęcałem każdą wolną chwilę, a saksofon stał się moją obsesją.

Z muzyką zaczął wiązać przyszłość. Próbował dostać się na studia do Krakowa, ale mu się nie udało.

- Na kierunku z saksofonem było tylko jedno miejsce - tłumaczy. - Rok poświęciłem na przygotowanie się do zdawania na Akademię Muzyczną, przez cały rok jeździłem na zajęcia do Krakowa i... nie wyszło. To było ogromne rozczarowanie, ale dzisiaj wiem, że wszystko chciałem osiągnąć za szybko. Z moim nauczycielem od saksofonu ciągle się sprzeczałem. Chciałem grać ponad program.

Mimo wszystko, jak mówi, szkoła muzyczna była dla niego dobrą lekcją. Ponad pięć lat gry na instrumencie nauczyło go cierpliwości i pokazało, że trzeba słuchać mądrzejszych, bo wtedy zamierzony cel osiąga się trzy razy szybciej.

Obrazy z Zambrowa wiszą w domu Roberta Lewandowskiego

Co miałem z plastyki? Nie pamiętam

Dziś Maciek żałuje, że nie zajął się rysowaniem „na poważnie“ wcześniej, niż dopiero w dorosłym życiu.

- Choć w podstawówce trochę mnie ciągnęło do rysowania, to nie pamiętam, co miałem z plastyki - śmieje się. - Odrobinę rysowałem, dopóki nie pojawiły się... komputery.

Zafascynował się grami komputerowymi i rysowanie poszło w odstawkę. Skończył w zambrowskim liceum klasę o profilu informatycznym i - kiedy nie udało mu się dostać na Akademię Muzyczną - postanowił studiować grafikę komputerową na Społecznej Akademii Nauk w Warszawie. Już na drugim roku zaczął dorabiać jako grafik w warszawskiej agencji reklamowej. Tworzył logotypy, strony internetowe, animacje. Lubił swoją pracę i łatwo odnajdywał się w tym świecie. Z czasem jednak coraz bardziej denerwowało go, że większość pomysłów jest realizowana według upodobań osób z tzw. szefostwa, a nie jego własnych.

- Zaczęło mnie to męczyć, bo cokolwiek nie wymyślisz, to człowiek, który jest „nad“ tobą i tak to zmieni. Praca przestała sprawiać mi taką radość, jak na początku - wyjaśnia 26-latek. I dodaje, że postanowił zmienić swoje życie. W ciągu dwóch godzin zdążył złożyć wypowiedzenie z pracy i kupić bilet do... Nowego Jorku.

- Kolega co roku latał tam na wakacje i namówił mnie na wspólny wyjazd - tłumaczy.

Inspiracji szukał na ulicy

W Nowym Jorku spędził cztery miesiące. Zwiedzał, poznawał nowych ludzi.

- Od gimnazjum moje życie było pełne obowiązków, a całe popołudnia zajmowały lekcje gry na saksofonie. Czas studiów również wypełniony był pracą na etacie. W USA postawiłem więc na totalny reset - wyjaśnia.

Poznał tam niezwykłe małżeństwo malarzy. Kobieta zaprosiła go do swojego studia w jednym z hangarów na Brooklynie, gdzie wystawiała własne prace.

- Chciałem je tylko obejrzeć, a skończyło się na tym, że tak się zaprzyjaźniliśmy, że razem z nimi jeździłem sprzedawać obrazy. Wtedy dotarło do mnie, jak niesamowity jest ich świat, świat sztuki - wspomina Maciej. - Przekonałem się, jak bardzo pobudza on wyobraźnię i dotarło do mnie, jak różni są ludzie, jak bardzo się wszyscy od siebie różnimy i jak pięknie pokazują to obrazy.

Tam też poznał digital painting, czyli rysowanie komputerowe. Od razu kupił sobie tablet graficzny i od tego czasu każdą wolną chwilę spędzał z rysikiem w ręku.

- Jednym kliknięciem dobierałem sobie grubość pędzla - opowiada zafascynowany. - W digital painting to jest niezwykłe, że kiedy coś ci się nie uda, to zawsze można to cofnąć. To nawet nie wymaga wielkich umiejętności - śmieje się Maciej.

Chciał malować portrety. Ułożył więc sobie plan i działał zgodnie z założonym harmonogramem. Przez pierwszy miesiąc uczył się rysować oczy i namalował ich 40 par. Potem powstało 40 rodzajów ust, a przez kolejny miesiąc malował tylko nosy. Jeszcze będąc w Stanach Zjednoczonych narysował pierwszy portret - ukrainki Aliny Akilowa, której zdjęcie znalazł na instagramie. Wrzucił go na instagrama, oznaczył, a odzew użytkowników social media był ogromny.

Obrazy z Zambrowa wiszą w domu Roberta Lewandowskiego

- Wstaję rano, a tu... 50 wiadomości. Ludzie nawet nie zdawali sobie sprawy, ile dało mi to energii i motywacji - mówi artysta.

Z Nowego Jorku wrócił z nowymi celami życiowymi rozpisanymi na najbliższe pięć lat.

Zadzwonili do niego znajomi Roberta

Po powrocie zza wielkiej wody za pomocą tableta graficznego tworzył kolejne portrety. Pierwszą znaną buzią była Magda z programu Top Model. Najczęściej modeli szukał jednak na instagramie. Wybierał przypadkowe profile osób, których zdjęcia mu się podobały i były dobrej jakości.

- Malowałem i czasami swoje prace mogłem podarować modelom - śmieje się. - Bywali bardzo zaskoczeni, ale i zachwyceni.

Wiele zawdzięcza polskim gwiazdom sportu, a szczególnie Robertowi Lewandowskiemu. A wszystko zaczęło się od tego, że pewnego dnia do zambrowianina zgłosili się znajomi tego słynnego piłkarza. Szukali dla Roberta jakiegoś niezwykłego prezentu. Maciek w ciągu 5 dni stworzył na tablecie jego portret, a następnie wydrukował go na płótnie.

- To była dla mnie przyjemność móc narysować kogoś tak ważnego - wyznaje 26-latek.

Za tę pracę nie wziął pieniędzy. Radowała go sama myśl, że jego obraz będzie wisiał w domu rodziny Lewandowskich.

- Gdybym chciał na moich obrazach zarabiać, to pewnie odpuściłbym po trzech miesiącach. To raczej było ciągłe wydawanie swoich pieniędzy - śmieje się .

Maciek pracował jako grafik i z tego się utrzymywał. Studiował zaocznie, a malował po nocach. Dopóki robił to digitalowo, nie traktował tego poważnie. Mimo to negatywny komentarz zamieszczony w internecie pod jedną z prac bardzo go dotknął. Ktoś mu złośliwie napisał, że lepiej by się wziął za farby i płótno i pokazał, co potrafi.

- Tak naprawdę powinienem podziękować za te słowa. Odpisałem oczywiście grzecznie, a już po 10 minutach miałem zamówione płótno i farby - śmieje się Maciek.

Wszystkiego nauczył się sam

Nie miał pojęcia o malowaniu olejem ani o tym, jak przygotować płótno. Informacji szukał w internecie. Kupił masę kursów internetowych. Pisał także do profesjonalnych malarzy, których prace mu się podobały. Oni za opłatą nagrywali mu filmiki.

- Nie chciałem nawet, by mi tłumaczyli, tylko żeby postawili kamerę obok siebie, kiedy pracują. W taki sposób malarz z Hiszpanii przeniósł mnie na wyższy poziom - wyjaśnia artysta.

W ciągu jednego roku Maciej zrobił coś, co myślał, że zajmie mu pięć lat.

- Teraz już nie rozpisuję swoich planów, bo dawno spełniłem marzenia - uśmiecha się. I podkreśla, że malarstwo bardzo go rozwinęło. Jest zupełnie innym człowiekiem, niż cztery lata temu, kiedy zaczynał.

- Malowanie sprawiło, że dorosłem i zupełnie zmieniły się moje priorytety - podkreśla.

Zmieniły się także jego prace. Początkowo bowiem rysował wyłącznie portrety ze zdjęć. Przez chwilę nawet zachłysnął się tym, że mają one w internecie mnóstwo polubień i pozytywnych komentarzy. W końcu przestało go to bawić i - jak przyznaje - wtedy zaczął traktować malowanie poważnie.

Obrazy z Zambrowa wiszą w domu Roberta Lewandowskiego

- Zacząłem rysować z wyobraźni. Najpierw szkic, potem szukałem kolorów w głowie... To zupełnie inny świat -mówi .

Kiedy skończył studia, mógł na swoją pasję poświęcać całe weekendy. Z dnia na dzień malował coraz więcej, więc stopniowo zmniejszał sobie etat grafika, aż wreszcie sztuka, malarstwo i obrazy pochłonęły go zupełnie.

- Jestem pracoholikiem. Gdy zaczynam malować, wyłączam się ze świata totalnie - przyznaje. - Ale i moje obrazy są wymagające, bo stworzenie jednego to nawet trzy tygodnie przed płótnem po 10-12 godzin dziennie.

Ma jednak ambitny cel - pod koniec tego roku planuje swoją pierwszą wystawę. Ma już gotowych 10 obrazów, ale tworzy kolejne.

- Sprzedałem ostatnio jeden za dobre pieniądze. Teraz chcę sprzedawać swoje pracy dopiero po wystawie. Nie wiem, jak będzie dalej - mówi. - Ale póki co, cieszy mnie, że moje prace wiszą w domach: Roberta Lewandowskiego w Warszawie czy Michelle Lewin w Miami.

Maciek od siedmiu miesięcy żyje - jak na artystę przystało - z oszczędności. Nie chce brać małopłatnych zleceń, by skupić się na pierwszej wystawie. Znalazł sponsora, który postanowił zainwestować w jego talent i sfinansować wystawę, a najlepszy kolega został jego menagerem, by on sam mógł się skupić wyłącznie na malarstwie. To jednak nie jest tania pasja.

- Sam koszt farb i płótna to wydatek około tysiąca złotych. Do tego jakieś dwa tygodnie pracy, po 10-12 godzin dziennie - wyjawia Maciej. I po cichu liczy, że na wystawie sprzeda wszystkie swoje prace.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Obrazy z Zambrowa wiszą w domu Roberta Lewandowskiego - Plus Gazeta Współczesna

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl