Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O nauce i naukowcach. Pasja silniejsza niż śmierć

Ryszard Tadeusiewicz
Naukowcy nie tylko uprawiają zawód badacza, ale poświęcają mu wszelkie swoje siły i koncentrują wokół niego całe swoje życie. Oczywiście, nie wszyscy. Jednak odsetek uczonych, dla których nauka jest nie tylko zawodem, ale także wielką życiową pasją, jest wyraźnie większy niż na przykład odsetek w taki sam sposób traktujących swoją profesję księgowych.

Postanowiłem dzisiaj przybliżyć Państwu ten psychologiczny i socjologiczny fenomen, opowiadając o uczonych, których pasja badawcza okazała się silniejsza nawet od śmierci. Wiadomo, że były takie czasy w historii, gdy za głoszenie określonych prawd naukowych można było zostać skazanym na śmierć. Dotyczy to głównie zdarzeń odległych w czasie, takich jak inkwizycja czy rewolucja, ale warto przypomnieć, że pewne dziedziny nauki całkiem niedawno były prześladowane w III Rzeszy albo w Związku Radzieckim.

I nie cieszmy się pochopnie z tego, że skoro obu tych państw opartych na zbrodniczych reżimach już nie ma, to prawda naukowa jest bezpieczna we współczesnym świecie. Warto pamiętać prorocze słowa Alberta Camusa z jego wspaniałej i przerażającej "Dżumy": Zawsze nadchodzi godzina w historii, kiedy ten, który ośmieli się powiedzieć, że dwa i dwa to cztery, jest karany śmiercią…

Mówienie prawdy - także naukowej - było, jest i będzie niebezpieczne. A jednak zawsze znajdowali się badacze, dla których wartość naukowej prawdy była ważniejsza niż wartość ich własnego życia. Niektórzy z nich tę naukową prawdę przypieczętowywali życiem. Przypomnijmy dwa przykłady.

Szeroko znane jest poświęcenie i determinacja włoskiego filozofa i astronoma Giordana Bruna, który za głoszenie prawdy naukowej został 17 lutego 1600 roku spalony na stosie w samym sercu Rzymu, na Campo di Fiori. Do dziś podkreśla się fakt, że Giordano Bruno był zwolennikiem zakazanej podówczas teorii Kopernika (że Ziemia krąży wokół Słońca, a nie odwrotnie), a także wyznawał pogląd, że Wszechświat jest nieskończony i że muszą w nim istnieć inne planety, na których może rozwijać się życie i cywilizacja odmienna od ziemskiej. Twierdził też, że ciała niebieskie poruszają się same z siebie, a nie są (jak wówczas sądzono) ustawicznie napędzane przez anioły. Nie odwołał tych swoich tez, chociaż dawano mu wielokrotnie możliwość, zginął więc w płomieniach, pozostawiając pamięć o swojej niezłomności.

Byłbym nieuczciwy, gdybym nie wspomniał o tym, że obok wymienionych wyżej tez naukowych Giordano Bruno głosił też szereg tez teologicznych, które z punktu widzenia religii były ewidentnym bluźnierstwem. Tak więc twierdzenie, że Bruno zginął wyłącznie ze względu na nieugięte głoszenie prawdy naukowej, byłoby pewnym uproszczeniem. Jest jednak faktem, że jego śmierć przyczyniła się do tego, iż Galileusz (oskarżany przez tego samego inkwizytora Bellarmino) swoje tezy naukowe odwołał…

Niezwykły splot śmierci i badań naukowych wiązał się także z innym uczonym - przyrodnikiem Antoine'em Laurentem de Lavoisierem. Jego badania naukowe są do dziś fundamentem chemii. Jako pierwszy udowodnił on, że niezliczone substancje chemiczne powstają jako różne związki nielicznych pierwiastków (powszechnie używane dziś pojęcie pierwiastka chemicznego pochodzi właśnie od niego). Jako pierwszy podał skład chemiczny wody. Odkrył życiodajną i podtrzymującą ogień rolę tlenu. Obalił teorię flogistonu, wprowadzonego przez alchemików tajemniczego ducha ognia, który jakoby miał wyjaśniać zjawisko palenia się. Sformułował także prawo zachowania masy, które pozwala przewidywać, jaką ilość określonej substancji otrzymamy na skutek przeprowadzenia określonych reakcji chemicznych. Jest to klucz do współczesnych technologii chemicznych i fundament przemysłu chemicznego. Listę odkryć Lavoisiera można by było jeszcze długo wyliczać, bo był to naprawdę tytan badań naukowych, który otwierał dla ludzkości całe ogromne obszary wiedzy, z których obficie korzystamy do dziś.

Najbardziej zdumiewające doświadczenie przeprowadził on jednak korzystając… z własnej śmierci. Na fali terroru rozpętanego przez rewolucję francuską został bowiem skazany na śmierć przez ścięcie na gilotynie - i rzeczywiście 8 maja 1794 roku został zgilotynowany. Jednak zamiast rozpaczać, że ginie bez sensu w następstwie niesprawiedliwego wyroku - zaplanował, że jeszcze po śmierci przeprowadzi kolejny eksperyment naukowy. Umówił się mianowicie ze swoimi współpracownikami, że gdy jego głowa zostanie odcięta od ciała - będzie mruganiem dawał znać, jak długo zachowa jeszcze świadomość w tej odciętej głowie. Miało to pomóc w odpowiedzi na pytanie, czy prawdą jest, że "humanitarna" rzekomo egzekucja poprzez ścięcie na gilotynie naprawdę polega na tym, że skazaniec ginie w mgnieniu oka bez żadnych cierpień. Podobno mrugał przez 15 sekund. Przezwyciężył własną śmierć i przekazał ze świata umarłych wiadomość wzbogacającą wiedzę naukową żywych. Bo pasja poznania bywa silniejsza niż śmierć…

Autor: biocybernetyk, automatyk, prof. dr hab. inż., trzykrotny rektor AGH, członek wielu organizacji krajowych i zagranicznych, m.in. PAN, PAU, Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska