Nowy Dwór jak Dziki Zachód. Proces o strzelaninę na Budziszyńskiej

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zaczął się proces o strzelaninę na Nowym Dworze. W marcu ubiegłego roku Adrian C. postrzelił w brzuch Damiana G. Jest oskarżony o próbę zabójstwa, choć on sam przekonuje, że się bronił bo był atakowany. Strzelał z repliki XIX-wiecznego rewolweru używanego na Dzikim Zachodzie a także przez amerykańską armię w czasie Wojny Secesyjnej. A poszło o psa...

Adrian ma 43 lata. Krytycznego 21 marca 2017 roku wracał rowerem z miasta do domu. W pewnym momencie – opowiadał sądowi – rower zatrzymał się gwałtownie, a on upadł. Zorientował się, że pies wbiegł mu pod koła. - Odepchnąłem go nogą i wtedy zauważyłem jak biegnie w moją stronę dwóch mężczyzn.

Później okazało się, że jeden z tych dwóch był przekonany, że Adrian kopie psa. A to miłośnik zwierząt. Rzucił się więc w jego kierunku. Był z kolegą Damianem G. Adrian przekonywał sąd, że w ręku miłośnika zwierząt widział metalowy przedmiot – jakby nóż. Albo nóż sprężynowy. Zaczął – mówił – uciekać na rowerze. Ale ujechał z 20- metrów i wywrócił się.

Wtedy człowiek – niby z nożem – zaczął się zbliżać. Adrian wyciągnął z kieszeni kurtki rewolwer – bębenkowiec. Replikę Remingtona z 1858 roku. Był naładowany pięcioma kulami. - Kupiłem go w sklepie. Na taką broń nie trzeba mieć pozwolenia.

- Skierowałem broń do góry i krzyknąłem „stój bo strzelam” - relacjonował sądowi oskarżony. Pokrzywdzony Damian G. - kolega miłośnika zwierząt – zapamiętał te słowa nieco inaczej. Miały brzmieć: „spier...bo was zaj...”. Tak czy siak Adrian strzelił w powietrze. Miłośnik zwierząt wycofał się. A Damian G. nie odpuścił.

Jego relacja i relacja oskarżonego różnią w detalach. Zdaniem Adriana Damian porwał z ziemi długi drewniany drąg. Taki do podtrzymywania świeżo zasadzonych drzewek. I zaczął biec w jego kierunku. On próbował uciekać. Wołał pomocy, zadzwonił na policję i relacjonował dyżurnemu co się dzieje. Równocześnie strzelał. Jedna z kul trafiła Damiana G. w podbrzusze.

Damian G. przyznaje, że gdy usłyszał groźby użycia broni wobec kolegi to chciał uderzyć Adriana pięścią w twarz. Przyznaje, że ganiali potem za sobą po osiedlu. Choć nie był w stanie wiarygodnie zrelacjonować kto kogo gonił. W jeden z wersji swoich zeznań – jeszcze ze śledztwa – mówił, że „gonili się nawzajem”. A w sądzie dziś przyznał, że to on napierał na Adriana.

W którymś momencie padł strzał. I znów. Relacja ranionego mężczyzny, złożona podczas śledztwa, brzmiała tak jakby to była egzekucja. Adrian miał wymierzyć w brzuch i wystrzelić. W relacji z rozprawy był to bardziej przypadkowy wystrzał. Oddany w momencie gdy Adrian zachwiał się. Obaj panowie różnią się też opiniami co do tego kiedy Damian porwał z ziemi drewniany drąg. Zdaniem Damiana G. było to już po tym jak poczuł, że został trafiony kulą. Chciał wytrącić broń z ręki Adriana. Ostatecznie, gdy ten kolejny raz strzelił, Damian też wycofał się. Wcześniej zdążył jeszcze rzucić w kierunku mężczyzny z bronią jego własnym rowerem.

Fragment zdarzenia nagrał jeden z mieszkańców osiedla z balkonu pobliskiego bloku.

Strzelanina na Nowym Dworze. Mężczyzna w szpitalu [FILM]

Widać na nim końcowe sceny: Damiana G. rzucającego rowerem potem nacierającego na Adriana z wielkim drągiem. Widać jeden – najpewniej ostatni – wystrzał. Nikomu nie zrobił krzywdy. Damian G. był już wtedy ranny. Nagranie jest jednym z dowodów w tej sprawie.

Zdaniem prokuratury Adrian C. miał ograniczoną poczytalność. Czyli nie do końca mógł świadomie kierować własnymi zachowaniami. To wynik jego zdrowotnych kłopotów. Obrona tłumaczy, że właśnie dlatego zareagował z przerażeniem na dwóch mężczyzn biegnących w jego kierunku. Z ustaleń śledztwa wynika, że tylko dzięki szybkiej pomocy lekarskiej Damian G. przeżył całe zdarzenie. Choć nie było tak, ze karetka została wezwana na miejsce. Mężczyzna przyszedł do domu i dopiero tu zauważył ranę. Choć wcześniej bolało go i czuł się coraz gorzej. Kolega zawiózł go do szpitala. Tu wyciągnięto z niego kulę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nowy Dwór jak Dziki Zachód. Proces o strzelaninę na Budziszyńskiej - Gazeta Wrocławska

Komentarze 37

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
17 kwietnia 2018, 8:55, ---:

Kto normalny nosi przy sobie takie żelastwo i na dodatek nabite? Za samo to powinien siedzieć.

każdy normalny powinien:

by własnie nie oddać portfela, roweru, komórki i zegarka takim dwóm bandytom;

a samemu nie skończyć bez zębów, z obitymi nerkami i nożem w żebrach.

Jak widać całkiem słusznie i skutecznie.

G
Gość
24 kwietnia 2018, 18:13, Maciej:

Jakby oboje mieli broń to by sie powystrzeliwali i byłby spokój :)

*obaj

- tam nie było żadnej dziewczyny

G
Gość
17 kwietnia 2018, 11:46, niż odpowiedzi:

Ciekawa sprawa. Oglądałem nagranie (wiem że jest to tylko końcowy fragment zdarzenia) i na jego podstawie wyciągnął bym wnioski bliższe wersji oskarżonego. Działanie przynajmniej jednej z osób poszkodowanych jest napastliwe i agresywne. Widzę mężczyznę z telefonem przy uchu, ewidentnie wystraszonego, mierzącego z czegoś co przypomina broń palną do nacierającego, agresywnego człowieka uzbrojonego w wyrwany pal do podtrzymywania roślinności. Wygląda też jakby przywłaszczyli sobie rower osoby zasiadającej na ławie oskarżonych. Ale wiadomo, że dla sprawy najważniejsze jest jaki był jej początek i motywy obu stron. Widać już, że poszkodowani plączą się w zeznaniach i łagodzą swoją wersję. Oskarżony jak wiemy bronił się legalnie dostępnymi środkami. Jeśli więc potwierdzi się jego wersja, że mógł czuć się zagrożony i obawiał się o swoje zdrowie i życie użycie broni było uzasadnione (legalnie dostępna, posłużyła mu do obrony, wcześniej oddał strzały ostrzegawcze). Nie wiadomo o co chodzi z tym psem, obie strony dostarczają mało jasne wyjaśnienia na temat początku zdarzenia. Czy było jakieś bicie zwierzęcia które zwróciło uwagę poszkodowanych, czy było to jakieś nieporozumienie. Czy bili uzbrojeni, o co chodzi z problemami psychicznymi oskarżonego. Dlaczego prowadzili jego rower? Kto ganiał a kto uciekał? To był biały dzień, pełno świadków. Ciekaw jestem jak się ta sprawa zakończy.

sprawa ma inny problem, że chłopak przesiedział najpierw 14 miesięcy w areszcie czekajac na proces, a w pierwszej instancji został uniewinniony.

Teraz próbuje sie go skazać na podobnie długi wyrok, aby nie płacić odszkodowania za niesłuszny areszt.

a sprawa nie budzi wątpliwości co do kilku okoliczności:

- było dwóch na jednego,

- tych dwóch miało jakieś złe zamiary (niezrealizowali ich , ale tylko wskutek skutecznej obrony napadniętego)

- zachował się prawidłowo, oddał strzał ostrzegawczy i dał im szanse się wycofać, z której jeden skorzystał -słusznie;

- a drugi był na tyle butny i bezczelny, że liczył na to ze napadnięty w obawie właśnie przed takimi konsekwencjami prawnymi nie zdecyduje się oddać celnego strzału.

- w tym momencie broniący się, musiał już użyć broni żeby chociażby działac przeciwko jej zaborowi.

Koniec kropka. Powinien zostać uniewinniony i najdalej w ciągu tygodnia wyjść z aresztu z ta samą naładowaną bronią przy pasie.

To jest przecież jasne, że w momencie gdy doprowadzi się innego człowieka do takiego stanu zastraszenia zagrożeniem zdrowia i życia, że wyciągnie broń, to trzeba sie wycofać, chociażby się miało racje. Do dalszego postępowania z takim osobnikiem są oddziały AT Policji.

A ten przedłużający się areszt i wyrok jest bardzo szkodliwy społecznie, teraz wiadomo, prokurator i sędzia we Wrocławiu nie pozwalają się napadniętym ludziom bronić.

W
Weź nie pier...
Ciekawe podejście chorej prokuratury. Chłopak jak by przeżył cios nożem i drągiem to jadłby do końca życia przez rurkę. Ale to już prokuratorka nie obchodzi. Każdy normalny przed taką daleko idąca agresją miając śmierć w oczach strzelałby w obronie własnej.
M
Maciej
Jakby oboje mieli broń to by sie powystrzeliwali i byłby spokój :)
A
Aegean
Strzelający dostanie sankcje bo się bronił rewolwerem (nie bębenkowcem) a ten z pałą jest już uznany za niepoczytalnego. Sprawa jest jasna broń zawsze jest straszna i zła. użyta nawet w obronie własnej. Dla snawcuw - Broń CP jest legalna i można ją nosić. Radzę poczytać ustawę o broni i amunicji. Mimo Ziobry w ministerstwie nikt temu biedakowi z rewolwerem nie odpuści uznając jego działanie jako obronę własną. Będzie miał proces i w najlepszym razie nie pójdzie za kraty. Mamy dalej stalinowskie prawo i stalinowskie sądy tylko im KS brakuje do kompletu.
M
Markus
Ja. I każdy powinien
---
I tak pójdzie siedzieć ten debil
n
niż odpowiedzi
Ciekawa sprawa. Oglądałem nagranie (wiem że jest to tylko końcowy fragment zdarzenia) i na jego podstawie wyciągnął bym wnioski bliższe wersji oskarżonego. Działanie przynajmniej jednej z osób poszkodowanych jest napastliwe i agresywne. Widzę mężczyznę z telefonem przy uchu, ewidentnie wystraszonego, mierzącego z czegoś co przypomina broń palną do nacierającego, agresywnego człowieka uzbrojonego w wyrwany pal do podtrzymywania roślinności. Wygląda też jakby przywłaszczyli sobie rower osoby zasiadającej na ławie oskarżonych. Ale wiadomo, że dla sprawy najważniejsze jest jaki był jej początek i motywy obu stron. Widać już, że poszkodowani plączą się w zeznaniach i łagodzą swoją wersję. Oskarżony jak wiemy bronił się legalnie dostępnymi środkami. Jeśli więc potwierdzi się jego wersja, że mógł czuć się zagrożony i obawiał się o swoje zdrowie i życie użycie broni było uzasadnione (legalnie dostępna, posłużyła mu do obrony, wcześniej oddał strzały ostrzegawcze). Nie wiadomo o co chodzi z tym psem, obie strony dostarczają mało jasne wyjaśnienia na temat początku zdarzenia. Czy było jakieś bicie zwierzęcia które zwróciło uwagę poszkodowanych, czy było to jakieś nieporozumienie. Czy bili uzbrojeni, o co chodzi z problemami psychicznymi oskarżonego. Dlaczego prowadzili jego rower? Kto ganiał a kto uciekał? To był biały dzień, pełno świadków. Ciekaw jestem jak się ta sprawa zakończy.
T
T.
(Tytuł to nawiązanie do kolejnej tragedii z naszych dróg z minionego weekendu.)

Nie przedmioty zabijają tylko ludzie. Dziki zachód to mamy np. na drogach(nie tylko w PL) to tam ginie masa osób. Zapewne Ty też masz ręce i możesz nimi zabić - patologia? zabrać? uciąć? czy może wszystkich z rękoma do więzienia?

Nasze prawo w miarę jasno definiuje co to jest obrona konieczna, działanie w stanie wyższej konieczności etc. Gdyby zamiast broni(która jak sama nazwa wskazuje służy do obrony) wsiadł do auta i rozjechał przeciwnika to już  byłoby ok? potencjalny skutek taki sam - tylko inne narzędzie.
..
bo co? bo ty tak uwazasz? dla mnie ty jestes patolem umyslowym. PS. Jak nosic bron, to tylko nabita
J
JeryJ
Rybak czemu ty odgrzewasz stare kotlety non stop jest proces i ok ale znowu piszesz to samo o sprawie jestes cienki jako dziennikarz
---
Kto normalny nosi przy sobie takie żelastwo i na dodatek nabite? Za samo to powinien siedzieć.
...
z lokalną patolnią. Jak dla mnie cała trójka do utylizacji.
@nie-myślący
a w "spedałowanym" świecie.
Wróć na i.pl Portal i.pl