"Norymberga wschodu", czyli niemieckie pomysły na Kraków

Maria Mazurek
Maria Mazurek
Plan zagospodarowania Błoń i okolic. Uwagę zwraca wielki stadion na środku Błoń i aleja prowadząca pod kopiec.
Plan zagospodarowania Błoń i okolic. Uwagę zwraca wielki stadion na środku Błoń i aleja prowadząca pod kopiec.
Hitlerowcy chcieli zrobić z Krakowa niemieckie miasto. Kraków miał być "Norymbergą wschodu". Chcieli go zgermanizować i zawłaszczyć. Mieli jednak też zamiar Kraków rozwijać, rozbudowywać. Zostawili po sobie, oprócz zbrodni i okrucieństw, wiele budowli i planów, które trudno ignorować. Rozmowa Marii Mazurek z prof. Jackiem Purchlą.

Czytaj także:

Jaki pomysł na przebudowanie okupowanego Krakowa mieli hitlerowcy?
Po pierwsze: nie tylko okupowanego. Hitler po klęsce Francji w czerwcu 1940 roku przestał traktować Kraków jako miasto okupowane. Nastąpiła wówczas zasadnicza zmiana koncepcji traktowania Generalnego Gubernatorstwa- z terytorium okupowanego do obszaru "podniesionego do rangi części składowej Rzeszy". W przypadku Krakowa chodziło przy tym nie tylko o przeniesienie nad Wisłę hitlerowskiego modelu przebudowy wielkich miast w duchu Trzeciej Rzeszy, ale wykorzystanie urbanistyki jako elementu polityki "odpolszczania" Krakowa. Hitler i Frank chcieli zrobić z Krakowa prawdziwie niemieckie miasto, tak jak z dopiero co zdobytego Strasburga i Luksemburga. Kraków miał być "Norymbergą wschodu". Dostąpił wątpliwego zaszczytu wypełniania funkcji stolicy Generalnego Gubernatorstwa. Podobał się. Kilkakrotnie mniejszy niż Warszawa, bliżej granicy z Reichem był znacznie łatwiejszy do "odpolszczenia".

To wiązało się z planami kompletnej rozbudowy i przebudowy miasta.
Tak. Niemcy nie tylko chcieli Kraków zgermanizować i zawłaszczyć dla siebie. Mieli też plany, żeby Kraków rozwijać, rozbudowywać. Nie można zapominać, że to właśnie Niemcy w czerwcu 1941 roku byli autorami największego w historii rozszerzenia granic Krakowa. Zwiększyli terytorium miasta ponad trzykrotnie, przyłączając do niego m.in. zachodnie gminy: Bronowice Małe i Wielkie, Chełm, Przegorzały, Wolę Justowską, Górkę Narodową. Niemcy zostawili w Krakowie charakterystyczne dla III Rzeszy budowle i wiele planów. To dziedzictwo wroga, które przez długie lata traktowane było - wciąż w dużym stopniu tak jest - jako tabu, które nie zasługuje na uwagę, nie mówiąc już o ochronie. To widać choćby na przykładzie losów siedziby Hansa Franka na Wawelu. Ale okrucieństwo hitlerowców i zbrodnie niemieckie, o których pamięć jest moim i pani obowiązkiem, nie oznaczają, że to kłopotliwe dziedzictwo powinniśmy pomijać i ignorować.

Hitler mawiał, że gdyby nie został politykiem, byłby artystą.
Rzeczywiście. Jego młodzieńcze niepowodzenia w tej kwestii i kompleksy są dobrze znane. W Trzeciej Rzeszy szczególnym narzędziem ideologii i polityki stała się architektura. Dodajmy, iż już wcześniej Mussolini w pełni docenił znaczenie architektury dla wzmacniania autorytetu totalitarnego państwa. Hitler interesował się przede wszystkim architekturą monumentalną. Jej "artystyczny" wymiar łączył ze swoimi obsesjami urbanistycznymi. Ich symbolem pozostaje przygotowana przez Alberta Speera wizja przekształcenia Berlina w Germanię - stolicę świata. Gigantomania hitlerowskich wizji urbanistycznych - odwołująca się często do tradycji antycznej - dotyczyła nie tylko "ukochanych miast Wodza": Berlina, Monachium, Norymbergi i (po Anschlussie) Linzu, ale grupy 40 największych miast niemieckich. Na liście miast, które miały otrzymać nowy "szlif urbanistyczny w wielkim stylu", znalazł się latem roku 1940 Kraków. Kilka miesięcy później wysłano z Berlina do Krakowa Huberta Rittera, jednego z najwybitniejszych urbanistów niemieckich I połowy XX wieku. Ritter miał już na swoim koncie m.in. funkcje architekta Kolonii i Lipska. W Krakowie miał przygotować tzw. Generalbebaugsplan, całościowy plan zagospodarowania miasta.

Spodobało mu się w Krakowie?
Tak. Ritter bardzo wysoko oceniał także architektoniczne dziedzictwo II Rzeczypospolitej; komplementował Aleje, gmach Muzeum Narodowego, Biblioteki Jagiellońskiej. W swoich wspomnieniach napisał, że zaczął od dokładnego zwiedzenia tego "pięknego miasta". I już na początku pobytu doszedł do przekonania, że trzeba odrzucić pierwotną koncepcję wybudowania nowej niemieckiej dzielnicy rządowej na Błoniach. Tłumaczył to Hansowi Frankowi. Ritter nie chciał niszczyć tkanki miejskiej, ingerować w historyczny rdzeń miasta i jego sylwetę, poszukiwał kompromisu pomiędzy totalitarnymi ambicjami III Rzeszy w Krakowie a wartościami jego dziedzictwa. Otaczał się polskimi współpracownikami. Wartościową częścią jego studiów jest m.in. analiza porównawcza ówczesnej infrastruktury komunalnej Krakowa do największych miast niemieckich. Kraków nie musiał mieć wówczas kompleksów. Na przykład lotnisko w Czyżynach. Proszę sobie wyobrazić, że wtedy było ono dwa razy większe niż to we Frankfurcie nam Menem.

Ciężko w to uwierzyć.
Szczególnie jeśli ktoś miał okazję kiedykolwiek przesiadać się na lotnisku we Frankfurcie! Teraz jest przecież 20 razy większe niż Balice. Ten przykład zresztą znakomicie pokazuje, jak komunizm cofnął nas cywilizacyjnie. Albo raczej jak świat poszedł do przodu w czasie, kiedy my staliśmy w miejscu.

Gdzie, zamiast na Błoniach, Ritter chciał wybudować dzielnicę rządową?
Na Dębnikach. Wtedy jeszcze stosunkowo słabo zurbanizowanych. To miała być z rozmachem zaplanowana dzielnica monumentalnych gmachów mieszczących instytucje władzy i administracji. Rodzaj centrum politycznego w typie Canberry czy Pretorii. Z własną stacją kolejową, terenami rekreacyjno-sportowymi. Pod Wzgórzem św. Bronisławy miał powstać tunel, który zapewniłby bezpośrednią komunikację kolejową tej niemieckiej dzielnicy rządowej z Berlinem. Miało w niej pracować 10 tys. niemieckich urzędników.

Mieli tam też mieszkać?
Nie. Dla Niemców Ritter proponował wybudowanie pięciu ekskluzywnych dzielnic mieszkalnych. Jedna powstała wzdłuż dzisiejszej ulicy Królewskiej. Proszę zwrócić zresztą uwagę na charakterystyczny układ przestrzenny i kształt tych budynków, realizujących modną w Niemczech hitlerowskich zasadę Luft und Licht.

Jakie jeszcze obiekty, oprócz budownictwa mieszkalnego wzdłuż Królewskiej, Niemcy zostawili tu po sobie?
Kraków jako niechciana stolica Generalnego Gubernatorstwa był miejscem zbrodni. O tych zbrodniach przypomina nam obóz koncentracyjny w Płaszowie i getto w Podgórzu - i to są dwa obiekty, które pierwsze przychodzą ludziom do głowy, kiedy myślą o tym, co w Krakowie zostawili Niemcy. Często - jedyne dwa. Myślę, że warto przypominać, że to kłopotliwe dziedzictwo III Rzeszy jest znacznie większe. Czasem przechodzimy obok budynków, które wybudowali tu hitlerowcy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Na przykład Niemcy całkowicie przebudowali fasadę Feniksa przy Rynku Głównym, niszcząc jego programowo modernistyczną architekturę projektu Adolfa Szyszko-Bohusza. W Przegorzałach Hans Frank kazał budować Schloss Wartenberg, "zamek na skale", który następnie podarował Himmlerowi. To może "najczystszy" i najlepiej zachowany przykład architektury III Rzeszy w Krakowie. Niemcy porządkowali też ciągi komunikacyjne. Owocem tych prac porządkowych są m.in. podcienia parterów domów na Grodzkiej i Stradomskiej. A przede wszystkim wyburzenie kamienic u podnóża Wawelu i odsłonięcie widoku na zamek.

Hitlerowcy chcieli też przenieść Dworzec Główny. Gdzie?
W stronę ronda Mogilskiego. Takie plany miał zresztą już przed wojną prof. Kazimierz Dziewoński. Chciano przenieść dworzec, razem z linią kolejową na wschód i domknąć drugi pierścień miasta.

Pierwszy pierścień to Planty, a drugi?
Aleje i Planty Dietlowskie. Ten pierścień planowano domknąć szerokim bulwarem z jednej strony w okolicach więzienia Montelupich, a z drugiej - przy Hali Targowej, tak aby Planty Dietlowskie zakręcały w ulicę Blich i biegły przez teren dzisiejszego Dworca Głównego.

Co jeszcze chcieli zrobić?
Wybudować na Wiśle kamienne łukowe mosty, tak charakterystyczne dla Pragi, Paryża czy Drezna. Między innymi tam, gdzie stoi most Grunwaldzki, a także pod klasztorem Norbertanek. Niemcy uważali, że Kraków nie wykorzystuje obecności rzeki, nie docenia jej roli. Ritter chciał skupić rozwój miasta wzdłuż ujętej w monumentalne bulwary rzeki.

Nasi urzędnicy dopiero teraz zawierają w długoterminowych planach rozwoju Krakowa tzw. odwrócenie miasta twarzą do Wisły.
Trochę późno się zreflektowali. Kraków przez ponad sto ostatnich lat był odwrócony tyłem do Wisły. Mimo że wcześniej przecież żył z Wisły.

Poza tym "Norymberga wschodu" miała być chyba nieźle skomunikowana z tą częścią Europy?
Budowanie autostrad było obsesją Hitlera. Krakowa w planach bynajmniej nie pomijał. W okolicach Brzeska miały krzyżować się autostrady Warszawa-Busko-Nowy Sącz-Koszyce-Budapeszt z autostradą z Berlina przez Śląsk do Lwowa. Przez Kraków miało z kolei przebiegać połączenie autostradowe od Buska do Ostrawy, Brna i Wiednia. Kraków miał więc znajdować się w krzyżu trzech międzynarodowych magistrali drogowych. Do dziś nie doczekaliśmy się praktycznie żadnej z nich. A Nowy Sącz? Minęło 70 lat, Nowy Sącz ma już nieomal 100 tys. mieszkańców i dalej jest miastem komunikacyjnie zmarginalizowanym.

Można słuchać o planach hitlerowców z pewną... nostalgią?
Raczej marzeniami o ładzie przestrzennym, porządku urbanistycznym, harmonii rozwoju. Ale cieszmy się, że Kraków jednak nie został "Norymbergą wschodu". Ani nie podzielił jej losów.

Pan jest bardzo ostrożny w swoich wypowiedziach.
Hitlerowcy wymordowali nieomal całą społeczność żydowską Krakowa. Ofiarami straszliwego terroru i zbrodni były tysiące Polaków, dla których też miało nie być miejsca w "Norymberdze wschodu". To przede wszystkim trzeba mieć na uwadze. Ale prawdą jest też, że w totalitarnych systemach powstawała wielka urbanistyka, nie było miejsca na chaos, który tak nas dzisiaj drażni. To nie tylko nasze doświadczenie z systemem faszystowskim, ale i lekcja stalinizmu. Przecież wtedy powstał w Krakowie jeszcze jeden monumentalny kompleks architektoniczny, w którym nie było przypadku, samowoli, chaosu. Nowa Huta.

Jacek Purchla (ur. 1954 w Krakowie), historyk sztuki i ekonomista, specjalista z zakresu dziedzictwa kulturowego i historii miast, krakowianista. Założyciel i dyrektor Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Norymberga wschodu", czyli niemieckie pomysły na Kraków - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl