MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Etyka i biznes

Redakcja
Tadeusz Jacewicz: Z bliska

   Wszystko zaczęło się tak, jak większość nowinek gospodarczych w Ameryce. "Time is money" (czas to pieniądz) powiedziano tam kiedyś i do dzisiaj wszystko idzie im szybko. W Europie jałowe dyskusje trwają niekiedy latami, w Stanach spieszą się tak, jakby jutro miał być koniec świata. To jest objaw zdrowego społeczeństwa i prężnego państwa. Tam problemów nie zamiata się pod dywan, ale określa, podejmuje i rozstrzyga.
   Rok temu widziałem to na własne oczy. Podczas Światowego Forum Gospodarczego (czyli konferencji w Davos, przeniesionej wyjątkowo do Nowego Jorku) wspaniałe przyjęcie wydał prezes Arthura Andersena. Największa firma doradztwa finansowego na świecie była filarem amerykańskiego establishmentu, równie znana jak Statua Wolności. Trzy dni później ponownie zobaczyłem Mr. Bernardino, tym razem w telewizji. Skurczył się, poszarzał, zapadły mu się policzki. Rząd amerykański wdrożył śledztwo w sprawie szwindli Arthura Andersena. Firma padła jak uliczny stragan z warzywami. Za kanty i naginanie prawa kilku ludzi poszło do więzienia, wypłacono gigantyczne odszkodowania. Nie ma już firmy. Zostały złe wspomnienia, które są ostrzeżeniem.
   Podobnie jak nie ma już giganta energetycznego Enron, legendy giełdowego sukcesu WorldCom, czy firmy Tyco naszego rodaka Dennisa Kozlowskiego, który oszukał inwestorów na 600 mln dol. Pękły balony napompowane oszustwem, siedzą główni sprawcy finansowych nieszczęść, lodowaty powiew poczuły setki tysięcy innych menedżerów. Amerykanie wszystko robią z rozmachem. Szambo gospodarcze także wyczyścili szybko i bezwzględnie. Pojawiły się terminy "etyka biznesu" i "ład korporacyjny". Zasady, które określają, są równie twarde jak prawo i równie powszechnie obowiązują.
   Wynika to z pragmatyzmu Amerykanów. Oni nie są święci, są rozsądni. Tak ich wychowano, takie są obyczaje społeczne i normy towarzyskie. Wiedzą, że warto zadać sobie trochę trudu, znosić pewne niewygody, żeby lepiej funkcjonować. W pewnych sprawach nie może być kompromisów. Wybór jest albo, albo. Jajeczko nie może być częściowo nieświeże. Jeśli roztacza nieładny zapach, a mimo to użyje się go do tortu, pozostanie niesmak. Można nawet zachorować. To się po prostu nie opłaca.
   Nieelegancko mówić o zyskach w przypadku etyki, ale ten czynnik w myśleniu Amerykanów jest bardzo silny. Po prostu opłaca się grać czysto. Etyka daje nie tylko spokój sumienia i komfort moralny. Można ją przeliczyć na pieniądze. Potwierdzają to wszyscy, którzy kiedykolwiek otarli się o ostre krawędzie prawa w działalności gospodarczej.
   Początkowo wszystko wydaje się proste i zachęcająco łatwe. Można pójść na skróty, kogoś wykantować, gdzieś nie zapłacić. Pieniądze same pchają się do rąk. Trudno nie skorzystać z okazji. Wydaje się to być wręcz głupotą. Trzeba brać, póki można. Później zaczyna się nieszczęście. Nie ma czegoś takiego jak kant, który umożliwia luksusowy byt do końca życia. Oszuści prędzej czy później zmuszani są do ucieczki. Zmieniają państwa, nazwiska, paszporty, adresy. Ciągle nerwowo rozglądają się na boki i za siebie. Są bezlitośnie oskubywani przez adwokatów, doradców inwestycyjnych, agentów nieruchomości, urzędników. Ilekolwiek ukradli pieniędzy, zawsze kiedyś ich zabraknie. Wtedy więzienie staje się wybawieniem, odpoczynkiem po ucieczce bez końca. To nie jest moralizatorska teoria. Sam widziałem takie przypadki.
   Polska nie Ameryka, ale pewne zjawiska są uniwersalne. Wszystko mamy brudne: politykę, życie publiczne, biznes, nawet układy towarzyskie. Niektórym wydaje się, że to stan trwały. Jestem przekonany, że się mylą. Są już pierwsze sygnały tęsknoty do czystości. Pojawiają się ci, którzy odmawiają życia w bagnie. Trzeba ich oklaskiwać i wspierać. Im będzie ich więcej, tym wszystkim będzie lepiej. Kilka polskich firm opracowało już własne kodeksy etyczne. Tworzone są "białe listy" przedsiębiorstw, które spełniają ostre kryteria uczciwości i rzetelności. Moralność w biznesie staje się modna. Co więcej, także w Polsce zaczyna być opłacalna. Ten proces będzie narastać. Bardzo liczę na międzynarodowe impulsy, które wymuszą ograniczenie w Polsce praktyk korupcyjnych, będą premiować przejrzystość procedur i jednoznaczność zasad działania. Mam nadzieję, że Bruksela i Waszyngton połączą w tych kwestiach siły. Dla Unii Europejskiej nasz zabłocony bałagan jest zupełnie nie do przyjęcia. Amerykanie cierpią z powodu łapówkarskiego buszu, na jaki nadziewają się w Polsce. Na razie milczą, choć niektórzy już zaczęli mówić, jak US Steel, o łapówkach, żądanych za prywatyzację polskich hut stali.
   Tak to już jednak jest. Najpierw narasta ciśnienie, potem coś pęka i wszystko się wylewa. Marzę o tym, żeby w Polsce stało się to jak najszybciej. Moralności, uczciwości nie powinno się przeliczać na pieniądze. W biznesie jednak liczy się wszystko. Kiedy pieniądze wesprą etykę, będzie jej w naszym życiu po prostu więcej. W Ameryce popłynęła wielka rzeka odnowy moralnej w życiu publicznym. W Polsce na razie wątły strumyk. Ale już jest. Zaczyna się czyszczenie naszego zatęchłego bajora.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski