- Do tej pory w środowisku sportowym spotykałem się z bardzo pozytywnym przyjęciem osób niepełnosprawnych. Dlatego tym bardziej boli mnie to, co mnie ostatnio spotkało - nie ukrywa emocji Marcin Ryszka. Kilka dni temu utytułowany paraolimpijczyk i menadżer stowarzyszenia "Nie widzę przeszkód" postanowił sprawdzić nową siłownię na jednym z krakowskich osiedli.
Sportowiec wyjaśnia, że regularnie ćwiczy głównie przy okazji przygotowań do zawodów pływackich oraz blind football (odmiana piłki nożnej dla niewidomych). - Na siłowniach zawsze mogłem liczyć nie tylko przychylność pracowników, ale również pomoc ze strony przypadkowych osób - dodaje sportowiec.
Wszystko wskazywało na to, że podobnie będzie i tym razem. Po nowej siłowni na jego osiedlu oprowadziła go jedna z pracownic klubu fitness. - Osoby niewidome muszą wiedzieć wcześniej, gdzie dokładnie stoją wszystkie urządzenia do ćwiczeń, by z nich bez przeszkód korzystać - tłumaczy Marcin Ryszka. Podczas pierwszego spotkania udało się nawet podpisać umowę na regularne korzystanie z obiektu. Jednak po kilku godzinach do pana Marcina zadzwonił menadżer klubu fitness.
- Zasypał mnie serią dziwnych pytań w stylu "czy jest pan w pełni niewidomy", "czy będzie pan ćwiczył razem z przewodnikiem" - relacjonuje paraolimpijczyk. Zdaniem menadżera klubu obecność opiekuna w tym przypadku jest konieczna, ponieważ "może mu sztanga spaść na nogę” i w ten sposób domagać się odszkodowania od obiektu. Mężczyzna poinformował sportowca, że dla jego bezpieczeństwa lepiej będzie dla niego zerwać umowę na korzystanie z siłowni.
Paraolimpijczyk nie odpuścił i poprosił o spotkanie z właścicielem obiektu. Rozmowę z nim poprzedził wysłaniem długiej wiadomości mailowej z informacją o swojej karierze sportowej. - Nie chodzi o to żeby się chwalić. Chciałem tylko pokazać, że to co powtarzam na każdym kroku „nie widzę przeszkód” jest prawdziwe - wyjaśnia Marcin Ryszka. Jednak właściciela klubu fitness nie przekonały argumenty niewidomego krakowianina, umowa została rozwiązana, a niewidomy paraolimpijczyk nie może korzystać z siłowni na swoim osiedlu.
- Powiem szczerzę, że fatalnie się z tym czuję. Ja po prostu nie zgadzam się na wykluczenie społeczne, które w tej sytuacji po prostu nastąpiło - napisał we wpisie na Facebooku pan Marcin. Sportowiec tłumaczy, że zrobił to nie by oskarżać konkretny klub fitness (celowo pominął informacje, o jaki obiekt chodzi). - Nagłaśniam ten problem, dlatego aby osoby umownie nazywane pełnosprawne mogły dowiadywać się o tym, że mimo jakiś tam dysfunkcji można żyć normalnie, że niepełnosprawność nie powinna być jakimś powodem do ograniczeń - podkreśla sportowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?