Pięć lat temu w Rio de Janeiro gorzowianie czterokrotnie stawali na podium. Maciej Lepiato w skoku wzwyż stanął na jego najwyższym stopniu, drugi był Bartosz Tyszkowski w pchnięciu kulą, a na najniższy wskoczyli Lech Stoltman w pchnięciu kulą, ale w innej klasie niepełnosprawności niż jego klubowy kolega, oraz Milena Olszewska indywidualnie w łuku klasycznym. Tuż za podium, na czwartej pozycji, uplasowali się Łukasz Mamczarz w skoku wzwyż i Krzysztof Ciuksza w biegu na 400 m. Za to dwa szóste miejsca zajęła Renata Śliwińska, w pchnięciu kulą i rzucie dyskiem. I każdy z nich będzie miał okazję ponownie powalczyć o paraolimpijski krążek. A to nie wszyscy, którzy będą się o niego bić, bo z bardzo dobrej strony powinny się też zaprezentować: Faustyna Kotłowska w pchnięciu kulą, rzucie dyskiem i oszczepem, Marek Wietecki w tych samych konkurencjach, Michał Głąb i Bartosz Górczak w kuli. Poza tym ostatnim reszta to medaliści mistrzostw Europy z tego roku z Bydgoszczy, a wielu z nich może poszczycić się dodatkowo wieloma innymi sukcesami na arenie międzynarodowej. Do tego w Japonii Tyszkowski będzie także startował w dysku i oszczepie, a Śliwińska w oszczepie. W kadrze narodowej na Tokio jest również dwójka naszych trenerów: Dariusz Niemczyn i Zbigniew Lewkowicz, jako główny szkoleniowiec selekcjoner biało-czerwonych w lekkiej atletyce.
– Jesteśmy najliczniejszą reprezentacją, bo na 89 zawodników jest aż 34 lekkoatletów, z tego dziesięciu z Gorzowa. To duża kadra. Zawodnicy wywalczyli kwalifikacje dla kraju i my jako trenerzy musieliśmy podjąć decyzję, których zabrać do Tokio. Najczęściej byli to ci, którzy bezpośrednio wywalczyli te kwalifikacje dla Polski. To były trudne decyzje, ale światowy ranking rozwiał wiele naszych niepewności. Myślę więc, że jadą ci, co powinni jechać. I wszyscy ci mają szansę powalczyć o medale. Nie wyobrażam sobie, by któryś z paralekkoatletów nie wszedł do finału. Mamy mocną ekipę. Odpukać, ale te plany mogą nam pokrzyżować jedynie sytuacje zdrowotne. Oby było ich jak najmniej – mówił Lewkowicz jeszcze przed wylotem.
Gorzowianin dodawał, że jego podopieczni bardzo ciężko pracowali na treningach, zwłaszcza w ostatnich dwóch latach. – Myśleliśmy, że finał przygotowań będzie w tym roku. Na szczęście ta ciężka praca była uwieńczona mistrzostwami Polski. Te odbyły się w tym samym czasie co igrzyska. Wypadliśmy na nich bardzo dobrze, mieliśmy bardzo dobre wyniki. To nam dało sygnał, że przygotowania idą w dobrym kierunku. Jeśli powtórzymy te wyniki, czy je poprawimy, to będziemy mieli dużo pozytywnych niespodzianek. W historii paralekkoatletyka zdobyła najwięcej medali w Londynie. Było tam ich osiemnaście. Liczę z trenerami, że w Tokio cała reprezentacja Polski w lekkiej atletyce zdobędzie co najmniej jeden więcej. To byłby nasz ogromny sukces – zapowiada Lewkowicz.
Największe nadzieje na krążek z najcenniejszego kruszcu można wiązać z Lepiatą, który z dwóch minionych igrzysk wracał ze złotem. A który z podopiecznych drugiego z gorzowskich trenerów ma większe szanse na pudło? – Łukasz Mamczarz, który ma dobry wynik w rankingu – mówił Niemczyn i dodawał: – Ale oczywiście nie chce umniejszać szans Michała Głąba, który też w tamtym roku był wysoko w rankingu. Teraz jest co prawda na piątym miejscu, ale w pchnięciu kulą w jego kategorii jest wszystko możliwe, bo zmiany klimatyczne w Japonii mogą mieć istotny wpływ na wyniki sportowe. W przypadku Michała liczymy więc też po cichu na niespodziankę medalową. Ma taki potencjał, że spokojnie może zdobyć ten medal.
Jako pierwsi pokażą się Stoltman i Olszewska. Ten pierwszy w piątek 27 sierpnia o 12.00 polskiego czasu w finale kuli w klasie F55. Ta druga między 2.00 a 5.00 w nocy wystąpi w rundzie rankingowej, w kategorii open.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?