Nienawidzą kobiet, ale chcą od nich seksu. Są wśród nas

Janusz Michalczyk
archiwum
W pierwszym odruchu jestem gotowy skojarzyć słowo „incel” z terminem medycznym „imbecyl”. Tak mi się jakoś brutalnie rymuje.

Incel to skrót od angielskiego wyrażenia involuntary celibate (mimowolny celibat) i oznacza mężczyznę, który nie uprawia seksu, chociaż ma na to wielką ochotę. Kłopot w tym, że nienawidzi kobiet i nimi gardzi, bo uważa się za osobę dla nich nieatrakcyjną. W Ameryce liczbę inceli szacuje się na podstawie ich aktywności w internecie na kilkadziesiąt tysięcy i można by ich potraktować jako żałosnych, lecz ogólnie nieszkodliwych frustratów, gdyby nie zanotowano przypadków gwałtownej agresji, zakończonej uśmierceniem bogu ducha winnych kobiet.

Dla psychologów i socjologów incel to nowoczesna forma mizogina. Zawsze byli mężczyźni, którzy z różnych powodów czuli wstręt do kobiet, a ich współcześni odpowiednicy prawdopodobnie są odpowiedzią na feminizm, odbierający płci męskiej przewagę w społeczeństwie. Incel uważa się za faceta omega (ostatnia litera w alfabecie greckim), przy czym w tej hierarchii na szczycie jest facet alfa, za którym masowo uganiają się babki, a za nim plasuje się facet beta - wybierany przez kobietę niejako w drugiej kolejości, gdy alfa okazuje się niedostępny. Oczywiście, incel zazdrości pozycji samcowi alfa, a dla poprawy samopoczucia gardzi samcem beta, którego uważa za obiekt bezwzględnej manipulacji ze strony cynicznej samicy ludzkiego gatunku.

Incele na swoim forum nie poprzestają na pluciu jadem, lecz wysuwają jaskrawo nierealistyczne w dzisiejszych czasach postulaty, by na przykład znieść karę za gwałty lub tak zorganizować społeczność, by kobiety były z rozdzielnika przydzielane mężczyznom i nie miały prawa odmawiać im seksu. Można się zastanawiać, kim są matki, babki czy siostry inceli, jakie krzywdy im wyrządziły, że wychowały takich potworów (choć niewykluczone, że incela stworzyły fatalne geny).

To ma sens w płaszczyźnie indywidualnej, ale istnieje też ta społeczna, bo niewątpliwie pewna grupa młodych mężczyzn może się czuć zepchnięta na margines na skutek procesów emancypacyjnych. Nie mają oni atutów, by zainteresować sobą kobiety robiące karierę, celujące w wysoki status majątkowy, dyktujące warunki w związkach z mężczyznami. Ba, nawet dla zupełnie przeciętnych niewiast są nędznikami pozbawionymi zalet charakteru i materialnych walorów.

Z tego względu zaskakującą perspektywę przedstawił francuski pisarz Michel Houellebecq, który w ostatniej swej powieści pt. „Uległość” opisał następstwa wygrania przez partię muzułmańską wyborów nad Sekwaną. W tej rzeczywistości wielu samotnych wcześniej mężczyzn znakomicie się odnajduje, bo idee feminizmu trafiają do pieca, a oni decyzją organów religijnych otrzymują posłuszne, młode żony. Islam ma receptę na problemy świeckiego społeczeństwa, eksponującego wolność jednostki i równouprawnienie płci - głosi prowokacyjnie Houellebecq. Zatem logicznie rzecz biorąc, incele powinni bez namysłu i w całości zasilić szeregi radykalnych islamistów. A co na to polscy incele? Cóż, pewnie marzą o średniowieczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nienawidzą kobiet, ale chcą od nich seksu. Są wśród nas - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl