Niedyplomatyczny, ale szanowany. Hoeness wywołuje kolejne kontrowersje

Dominik Owczarek
East News
Gdy piłkarze i ich agenci dyktują dzisiaj klubom, co mają robić, w Bayernie nadal dominuje konserwatywne podejście. Przewodzi temu kontrowersyjny prezydent Uli Hoeness, który rzadko gryzie się w język.

Robert Lewandowski zapewne już pogodził się z myślą, że znowu nie uda mu się zmienić klubu. Izraelski agent Pini Zahavi dążył do spełnienia oczekiwań kapitana reprezentacji Polski, ale gdyby ignorowanie ludzi było dyscypliną olimpijską, Hoeness mógłby zawiesić na szyi kolejny medal.

- Chciał umówić się ze mną i Karlem-Heinzem Rummenige na rozmowę z pięć razy. Odpowiedziałem, że będę miał czas dopiero drugiego września o 14.30 - rezolutnie stwierdził w niemieckim programie „Talk-show”. Podkreślił też, że latem miał za niego oferty i można było sprzedać Lewandowskiego nawet za 150 milionów euro.

Dodatkowo zarzucał Zahaviemu, że ma zły wpływ na Lewandowskiego i wywołał u niego obniżkę formy. - Będziemy trzymać się swojego stanowiska bez względu na to, co stanie się w najbliższych dniach. Jestem przekonany, że moglibyśmy dostać oferty w wysokości 150 milionów. Dobrze dla świata futbolu, że jest klub, który nie musi patrzeć na giełdę ani nie jest prowadzony przez oligarchę. Naszych pieniędzy nie wygraliśmy na loterii ani nie odziedziczyliśmy, tylko ciężko je wypracowaliśmy - podsumował temat ewentualnego transferu Polaka.

Wypowiedzią wywołał kolejne kontrowersje na swój temat. Polscy dziennikarze, wyczuleni na kwestię traktowania rodaka, zarzucili prezydentowi arogancję. W Bawarii z kolei nie brakowało głosów poparcia wobec legendy klubu, która po raz kolejny nie zamierza nikomu kłaniać się w pas. Wiedzą coś o tym oporni wobec języka niemieckiego obcokrajowcy, którym Hoeness zarzuca, że nie wpisują się w filozofię klubu. - Nie można traktować takiego klubu jak Bayern, niczym trampoliny do dalszej kariery - powiedział.

Oszustwa legendy

Nie zamierza bawić się w dyplomację również wobec Mesuta Oezila. Ostatnimi czasy reprezentant Niemiec zetknął się z falą negatywnych komentarzy z powodu zdjęcia z antyniemieckim prezydentem Turcji, Recepem Tayyipem Erdoganem.

Presja spowodowała, że Oezil zdecydował się zakończyć reprezentacyjną karierę. - To dobra wiadomość, od lat był tylko duchem. Zawsze, gdy Bayern grał z Arsenalem, staraliśmy się grać przez Oezila, ponieważ wiedzieliśmy, że to on jest najsłabszym ogniwem zespołu - krytykował rodaka Hoeness. - Rzeczywistość jest taka, że przez lata gra gówno, a 35 milionów jego fanów w mediach społecznościowych emocjonuje się prostym podaniem do kolegi - uzupełnił prezydent.

Niektórzy zarzucali mu rasizm, mając na uwadze tureckie korzenie Oezila, ale tego typu głosy uznano za bezzasadne. Sternik Bayernu cieszy się ogromnym szacunkiem w środowisku piłkarskim, którego nie nadszarpnął nawet 3,5-roczny wyrok pozbawienia wolności za oszustwa podatkowe. Przez problemy przeszedł prawie suchą stopą, gdyż przesiedział tylko połowę kary. Okolicznościami łagodzącymi okazało się przyznanie do „niechcącego zatajenia kilku milionów”. Prokuratura domagała się dla niego większej kary.

Producent kiełbas

Domaganie się kary 5,5 roku pozbawienia wolności zyskało na wiarygodności, gdy okazało się, że długi wobec urzędu skarbowego są znacznie wyższe, niż podawał. Ostateczna kwota podana do wiadomości publicznej wyniosła 27,2 miliona euro, ale i tak przed sądem zjawiło się wielu kibiców monachijskiego klubu. Niejedni ze łzami w oczach mówili o zbyt surowym traktowaniu ich legendy. Dla nich był nieskazitelny.

W czasie odbywania przez niego wyroku uśmiechnąć mógł się Christoph Daum, któremu Hoeness zarzucał przed laty zażywanie narkotyków w momencie, gdy trenera przymierzano do objęcia funkcji selekcjonera reprezentacji Niemiec.

Wykrycie obecności kokainy w jego organizmie było dla Hoenessa idealnym zwieńczeniem wieloletniego konfliktu z Daumem, który po wycofaniu jego kandydatury stopniowo popadał w coraz większą przeciętność. Po latach niepowodzeń mógł odkuć się jako selekcjoner reprezentacji Rumunii. Od roku pozostaje jednak bezrobotny po tym, jak w fatalnym stylu przegrał eliminacje do mundialu w Rosji.

Za to Hoeness ma się cały czas bardzo dobrze. Cały czas zyskuje sympatię, szczególnie konserwatywnych kibiców Bayernu, którzy tak jak on wyrażają się krytycznie o nadmiernej komercjalizacji futbolu. Jako prezydent pragnie podtrzymywać wartości Bawarczyków, które pamięta jeszcze z czasów piłkarskiej kariery.

W klubie zjawia się codziennie, a do tego nadal realizuje się jako przedsiębiorca. Swoją firmę produkującą kiełbasy przepisał na dzieci, ale nadal dogląda interesu. Smykałka biznesowa jego syna Floriana sprawiła, że niedługo kiełbaski HoWe będzie można kupić podczas meczów Bayernu - klubu, który jak żaden inny potrafi dbać o swoje legendy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl