Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje małżeństwo policjantów i ich dziecko. Tragedia w Kuźni Raciborskiej [HIPOTEZY]

Katarzyna Spyrka
Śląscy policjanci i mieszkańcy Kuźni Raciborskiej są wstrząśnięci po tragedii, do jakiej doszło 2 kwietnia. Nie żyje 41-letni policjant z 20-letnim stażem, jego 40-letnia żona, także policjantka z 10-letnim stażem i ich 1,5-roczny syn.  Śledczy czekają na wyniki badań balistycznych i analizę śladów.
Śląscy policjanci i mieszkańcy Kuźni Raciborskiej są wstrząśnięci po tragedii, do jakiej doszło 2 kwietnia. Nie żyje 41-letni policjant z 20-letnim stażem, jego 40-letnia żona, także policjantka z 10-letnim stażem i ich 1,5-roczny syn. Śledczy czekają na wyniki badań balistycznych i analizę śladów. Katarzyna Spyrka/Dziennik Zachodni
Śląscy policjanci i mieszkańcy Kuźni Raciborskiej są wstrząśnięci po tragedii, do jakiej doszło 2 kwietnia. Nie żyje 41-letni policjant z 20-letnim stażem, jego 40-letnia żona, także policjantka z 10-letnim stażem i ich 1,5-roczny syn. Śledczy czekają na wyniki badań balistycznych i analizę śladów.

W kościele w Kuźni Raciborskiej oraz w sąsiednich miejscowościach modlono się w czasie minionych świąt za rodzinę policjantów oraz ich 1,5 rocznego synka, którzy zmarli w przedświąteczny czwartek. Choć od tej tragedii minęło już kilka dni, śledztwo w sprawie tragedii dopiero teraz ruszy z kopyta. Dopiero teraz przeprowadzone zostaną badania balistyczne, które mają dać jasną odpowiedź na pytanie: z której, służbowej broni policjantów strzelano i kto oddawał strzały?

Przypomnijmy, w wyniku strzelaniny, do której doszło w mieszkaniu przy ulicy Świerczewskiego, zginęła 40-letnia policjantka, jej 41-letni mąż policjant i ich 1,5-roczny syn. Kobieta pracowała 10 lat w komisariacie w Kuźni Raciborskiej, a jej mąż - 20 lat.
Na podstawie wstępnych informacji zebranych przez śledczych można stwierdzić, że w mieszkaniu nie było osób trzecich. Ciało kobiety i dziecka znaleziono w przedpokoju, a mężczyzny w pokoju, w fotelu. Wszyscy mieli rany postrzałowe.

KUŹNIA RACIBORSKA STRZELANINA:

- Żona chciała od niego odejść. Pewnie bał się, że znów zostanie sam. Pierwsza żona też go zostawiła i odeszła z dziećmi - powiedział nam jeden z sąsiadów rodziny.

Do tego mógł dojść stres związany ze służbą. Wiadomo, że chwilę przed tragedią kobieta wróciła ze służby, a mężczyzna miał się stawić na nocną zmianę.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Tragedia w Kuźni Raciborskiej. Nie żyje małżeństwo policjantów i ich dziecko

Wideo: naszracibórz.pl

Bogdan Lach, emerytowany policjant i adiunkt Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej w Katowicach uważa, przyznaje, że stresująca praca w policji ma wpływ na życie prywatne funkcjonariuszy.

- Nie da się wrócić do domu z pracy i oddzielić jej grubą kreską, jeśli wiązała się ona z silnymi przeżyciami - przyznaje Bogdan Lach. - Jest wiele procedur, których celem jest selekcja osób, które mają pracować w służbach mundurowych, ale taka selekcja nie daje stu procent pewności. Wystarczy popatrzeć na to, jak taki mistrz, jak Chrystus dobrał sobie dwunastu apostołów, a wśród nich i tak znalazł się taki, który go zdradził. Tym bardziej w takiej społeczności jak policja, gdzie na służbie zdarzają się problemy, trudności i frustracje, policjanci mogą zachować się nieprzewidywalnie - przyznaje Bogdan Lach.
Były policjant podkreśla, że testy psychologiczne, które policjanci muszą zdać, żeby dostać się na służbę, są wykonywane tylko raz. W ciągu służby zdrowie psychiczne funkcjonariuszy nie jest już regularnie badane.

- Tylko jeśli przełożony lub ktoś z bliskiego otoczenia poinformuje komendanta, że policjant miał ostatnio traumatyczne przeżycia i powinien podjąć leczenie, jest kierowany na odział leczenia nerwic, który działa przy komendzie w Katowicach. Leczenie trwa 6 tygodni - wyjaśnia Bogdan Lach.

Niebezpieczeństwo w takich sytuacjach stanowi też fakt, że policjant może zabierać broń do domu i nie musi w tym celu uzyskać zgody przełożonego.

O kłopotach małżeństwa policjantów na razie niewiele wiadomo. Czy był to powód tragedii, jaka wydarzyła się w ich mieszkaniu? To ustalą śledczy. Niemniej tragedia wstrząsnęła całym śląskim garnizonem. Podobnie było po tragedii sprzed kilku lat, do której doszło w Jastrzebiu-Zdroju. Zginął tam 41-letni dzielnicowy , jego 40-letnia żona i 14-letnia córka. Po roku śledztwa prokuratura umorzyła postępowanie, uznając, że policjant najpierw zabił żonę i córką, a potem sam się powiesił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo