Nie żyje Henryk Schoenker - ocalony z Zagłady, autor wspomnień pt. Dotknięcie anioła. Miał 87 lat

Małgorzata Walczak, Marek Tomasz Pawłowski
Materiały prasowe
W nocy z 15 na 16 stycznia 2019 roku zmarł w Tel Aviv Henryk Schoenker. Odszedł cicho człowiek, który dla polskiego wizerunku na świecie zrobił więcej, niż wiele oficjalnych instytucji.

Mimo, że mieszkał w Izraelu już 60 lat, mówił i pisał bogatą polszczyzną, pielęgnował polskość i dał świadectwo światu, które rzadko z taką siłą działa na ludzi. Autentyzm tego człowieka był porażający i magnetyczny. Biło z niego dobro, humor i światło, jakie tylko może nieść człowiek drugiemu człowiekowi. Każdy chciał go poznać, posłuchać, dowiedzieć się więcej. A przecież było mu trudniej - był kompletnie głuchy. Cały przeszły świat dźwięków „zamknął się w nim jak w muszli” i może dlatego mógł potem być odtworzony z taką precyzją.

To Henryk Schoenker ujawnił światu niesamowitą sensację z przeszłości symbolicznego miasta Oświęcim. To jego ojciec Leon Schoenker, artysta malarz i ostatni przywódca Gminy Żydowskiej Oświęcimia, założył w pażdzierniku 1939 r. Biuro Emigracji Żydów do Palestyny. Była to tragicznie niewykorzystana szansa uratowania tysięcy polskich Żydów. Ku zdumieniu wszystkich - z inicjatywy Niemców. Jechał w tej sprawie z delegacją do Eichmanna. Istniał wszak jeden warunek - tych ludzi musiał przyjąć świat , a świat milczał.

Henryk przed laty próbował wydać swoje niesamowite wspomnienia w ważnym, polskim wydawnictwie. Nikt mu nie uwierzył. Zawierały setki nieznanych faktów i przypisów, trzeba byłoby wykonać tytaniczną pracę redakcyjną. I wykonała ją Katarzyna Madoń-Mitzner, współzałożycielka Ośrodka „Karta”. Wraz ze Zbigniewem Gluzą wydali książkę Schoenkera „Dotknięcie anioła” w serii „Żydzi polscy” w 2005 roku. Nikt nie spodziewał się wówczas takiego sukcesu. Książkę natychmiast doceniono i podczas uroczystej gali Henryk Schoenker osobiście odebrał prestiżową nagrodę historyczną tygodnika „Polityka”.

Była to też wielka satysfakcja dla wydawców książki, którzy murem stanęli za wiarygodnością autora. Prof. Tomasz Szarota napisał artykuł ”Żydzi u Eichmanna” na łamach Rzeczpospolitej, czym również potwierdził autentyczność wydarzeń. Nadal jednak środowiska historyczne polskie i międzynarodowe powątpiewały, czy to prawda.

Tymczasem Schoenkera pokochali ludzie. Czytelnicy, artyści, pasjonaci historii. Książka rozeszła się błyskawicznie i potrzebne były następne wydania, uzupełniane o archiwalne znaleziska i dowody. Serce dr Artura Szyndlera z Centrum Żydowskiego w Oświęcimiu zabiło bardzo mocno w 2006 r. na widok pięciu stron dokumentów w Yad Vashem, które ostatecznie przesądzały o wiarygodności przytaczanych przez Schoenkera faktów. Były tam listy Leona do władz niemieckich z precyzyjnym planem emigracji Żydów, opłat w bankach w Amsterdamie, ilości ludzi, którzy w ówczesnym czasie ściągali do Oświęcimia z całego Śląska. Nazwa miasta, tak okrutnie kojarząca się po wojnie, wówczas brzmiała, jak nadzieja.

Leon Schoenker próbował organizować ludziom jakiekolwiek warunki bytu. Uczono się hebrajskiego. Odżyła wiara w ludziach: ”Jednak! Nasze życie jest też coś warte! Nawet u Niemców. Pozwalają nam wyjechać.”- tak opowiadał Henryk podczas nagrań kamerą. Od czasu pierwszej publikacji książki powiększał się samozwańczo zespół ludzi, którzy dalej ponieśli historię Schoenkera w świat. Do nich zaliczają się też piszący te słowa, autorzy i producenci filmu dokumentalnego o tym samym tytule „Dotknięcie Anioła”/ Touch of an Angel.

Zdjęcia do filmu ruszyły po pięcioletniej walce o budżet w maju 2012 r. Pierwszym etapem było 10 dni samego wywiadu. Nagranie zajęło 27 godzin taśm, a cały film miał trwać godzinę. Wywiad był prowadzony w pięciu miastach Polski: Oświęcimiu, Krakowie, Wieliczce, Bochni i Tarnowie. Wszystkie miejsca rozrysowane przez Henryka zgadzały się co do metra. W Wieliczce w domu pękniętym na pół wciąż jeszcze był bunkier zbudowany przez polskiego stolarza. Na półpiętrze za ścianą było małe mieszkanko, a w podłodze schodki prosto do bunkra.

W Tarnowie ostał się strych, w którym niegdyś ukrywało się 200 ludzi, zanim Niemcom nie wydano tego schowka. W ciągu sześciu lat gehenny wojennej ucieczki mieli wiele tragicznych doświadczeń . A mimo to w tym niezwykłym człowieku zwyciężyła pamięć licznych uczynków dobrych ludzi. „Nigdy nie pozwoliłem sobie na to, by Holocaust zabił we mnie miłość do człowieka”- mówił, gdy cała ekipa zamierała z wrażenia. Ostatecznie to Polacy pomogli przetrwać jemu, rodzicom i młodszej siostrze Lusi. Nie sąsiedzi, nie przyjaciele , ale obcy ludzie.

Tytułowy chłop-Anioł bezinteresownie, nie proszony o nic, z narażeniem życia, podczas wielkiej obławy Wieliczki, przeprowadził ich nocą do stacji Węgrzce, kupił bilety na pociąg do Tarnowa i dał plecak z posiłkiem. Gdy Henryk mówi o nim w filmie, nie można się dziwić ,że oczy ma pełne łez: „Każdy polski Żyd, który uratował się podczas wojny, nie uratowałby się, gdyby gdzieś, kiedyś , w jakiejś sytuacji Polak mu nie pomógł. Jesteśmy tym ludziom, którzy nas ratowali nie tylko wdzięczni do grobowej deski. Ci ludzie - to jest światło ludzkości. To byli cisi bohaterowie tej wojny”.

Historia Schoenkera jest pełna mistyki. W wiele wydarzeń wprost trudno uwierzyć: w upośledzonego chłopca „Bociana”, który przepowiedział powstanie obozu Auschwitz, słynnego Rebe Gerer, który na dworcu w Oświęcimiu , opuszczając Polskę, wyłowił z wielkiego tłumu ojca, Leona Schoenkera i pobłogosławił go wraz z rodziną. Tylko oni przeżyli, nikt inny nie przetrwał.

Henryk jednak podkreśla, że ratowała ich wiara i wola działania. Ile razy uciekł przed śmiercią? Wiele. Gdy siedział w ścianie za obrazem, a wszedł granatowy policjant. Gdy leżał w sianie i stanął na nim niemiecki żołnierz z widłami. Gdy tkwił w schowkach i bunkrach, gdy krzyczały za nim dzieci: „łapać Żyda”, gdy pękł mu wrzód na szyi i przeżył śmierć kliniczną. Gdy kule SS-manów mijały o milimetry. Gdy dostał od Polki kawałek kiełbasy i dzięki niemu po chwili uratował swoje życie. Całą rodziną nie poddawali się, wierzyli, walczyli do końca. I stawał się cud. Cud dobrego uczynku drugiego człowieka.

Prof. Michael Berenbaum, wybitny znawca historii Holocaustu, szef archiwum Shoah Stevena Spielberga, zapytał podczas moderacji kampanii oscarowej filmu w Los Angeles: „ Czego nauczyła was historia Schoenkera? Czy coś w was zmieniła”? Spotkanie było niezwykle przejmujące. Trzystu Amerykanów żydowskiego pochodzenia w sali Centrum im. Wiesenthala Muzeum Tolerancji , niektórzy z numerami obozowymi na ręku, czekało na tę odpowiedź.

Wtedy pojęliśmy z całą mocą , że ta historia to wielka misja i ciągły proces, który w człowieka zapada głęboko , a sprowadza się do jednego pytania - co ja bym zrobił w takiej sytuacji? Czy miałbym odwagę przeciwstawić się wszystkiemu i ratować obcą rodzinę wystawiając na szwank i ryzyko swoją własną?

Henryk Schoenker powiedział: „Jeżeli dzieje się już tak, że masz tragiczny wybór i boisz się, to jest to zrozumiałe. Nie każdy musi być bohaterem. Ale przynajmniej - staraj się nie szkodzić.”

Trudno było doprowadzić do tego filmu. Ciężko było go promować. Nazywaliśmy to „rzeźbieniem w kamieniu”. Ale Henryk Schoenker, nasz wielki Przyjaciel, zwany przez wszystkich Heniem, zawsze podtrzymywał nas na duchu i wzmacniał naszą wiarę, że to się kiedyś uda.

Słał często listy: „Chcę Wam powiedzieć, że film, który tworzycie, jest niezmiernej wagi, bo nie tylko przedstawia zmagania chłopca i jego rodziny z nieuchronną śmiercią, ale daje do zrozumienia, że to wszystko, co w nim jest przedstawione, jako historyczny przykład cierpień milionów niewinnych ludzi, było następstwem obojętności świata. Co więcej, to okrutne Zło, nie zatrzymane w czasie, kiedy było to jeszcze możliwe, rozprzestrzeniło się na świecie, bo świat dopuścił do tego i uważał je za banalne. To właśnie miała na myśli prof. Hannah Arendt. Następstwo tej obojętności i ocenianie Zła jako banalne, miało fatalne skutki nie tylko w stosunku do Holokaustu, ale jak pożar na świecie objęły też- już po wojnie- Kenię, Kambodżę, Chorwację, Sudan i wiele innych, a teraz Syrię. Dyktatorzy zrozumieli, że masowe morderstwa niewinnych ludzi są czymś banalnym i dlatego mogą sobie na to pozwolić. To szlachetne zadanie, które wzięliście na siebie, warte jest największego wkładu energii duchowej, trudu i pracy. Pamiętajcie o tym, ze tworzenie takiego filmu jest największym zaszczytem dla prawych i szlachetnych ludzi, bo stawia Was w pierwszym szeregu walki ze Złem. Jestem pewny, że tak też zostanie ten film przyjęty”.

I nie pomylił się Henryk Schoenker. Po roku milczenia film zaczął krążyć po świecie. Prawdziwy, długi lot: rekordowa ilość - 42 nagrody, 87 festiwali w konkursie, blisko 300 pokazów na wszystkich kontynentach. W r.2019 wspomnienia Schoenkera , staraniem „Karty” i Muzeum „Polin” wyjdą po angielsku w USA. To wszystko sprawił Henryk Schoenker, który zostawił nam niezapomniane dziedzictwo dobra.

Henryk Schoenker szedł przez życie z żoną Heleną Schoenker przez 56 lat. Miał trzy córki i dziesięcioro wnucząt. Zmarł po ciężkiej chorobie w wieku 87 lat. Niech spoczywa w spokoju.

Film „Dotknięcie Anioła” można obejrzeć 21.01.19 na antenie TVP 1 o północy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Czy będzie jeszcze powtórna emisja filmu?Przegapiłam
M
Malgorzata
Dziękujemy! Ta cała energia to wszystko Henryk Schoenker. W Stanach nawet pytali: czy aby na pewno to jest prawdziwy świadek? To nie jest wynajęty aktor? Swiadkowie tak nie opowiadają. Henryk to był niesamowicie utalentowany człowiek.
A
Artur S.
Po raz drugi obejrzalem Panstwa film. Niesamowity. Dziekuje.
Wróć na i.pl Portal i.pl