Nie masz pewności, czy jesteś szczęściarzem, czy wylądujesz „na respiratorze”. Zapiski z pierwszej linii frontu

Dr Lidia Stopyra
Statystyki mamy niezłe. Niektórzy wątpią czy prawdziwe - pisze dr Lidia Stopyra, specjalistka chorób zakaźnych, szefowa Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.

FLESZ - Rząd będzie powoli odmrażać gospodarkę

od 16 lat

Piątek, 10 kwietnia

wschód słońca: 5.58

Nie wypisujemy pacjentów, bo zbliża się Wielkanoc. Tak to nie działa. U nas pracuje się cały czas. Chorzy pojawiają się w święta tak samo jak w każdy inny dzień. Niezależnie od sytuacji, czy mamy epidemię czy nie, dziecko jest u nas najkrócej, jak się da. Jeżeli wymaga tlenu, nawadniania lub leczenia dożylnego, musi być w szpitalu, ale gdy tylko poprawia się na tyle, że można kontynuować leczenie w domu, proponuję wypis. Decyzja jest podejmowana zawsze wspólnie - rodzic musi czuć się na siłach, że poradzi sobie. W domu jest łatwiej - dziecko nie jest w obcym miejscu, łatwiej przygotować coś ulubionego do jedzenia, ale jest się zdanym na siebie. I bywają sytuacje, kiedy mama czy tata mówią: Lepiej i bezpieczniej na oddziale.

Bilans dnia: Zarażonych: Polska: 5 955, 181 ofiar śmiertelnych

Sobota Świąteczna, 11 kwietnia

wschód słońca: 5.56

Niedziela Świąteczna, 12 kwietnia

wschód słońca: 5.54

Dyżur wzmocniony, dwóch lekarzy przez całą Wielkanoc, do tego obsada pielęgniarska, powiększona. Musi być nas więcej, bo niemalże do wszystkich pacjentów trzeba się przebierać w stroje, jak to dzieci mówią - transformersów. Oczywiście z czasem trwania epidemii nabiera się wprawy i szybkości, ale i tak pewnych ram czasowych się nie przeskoczy. Ja pod telefonem 24 godziny na dobę. Jak coś się dzieje, w 20 minut dojeżdżam do oddziału. Nie przekraczam prędkości, ale życie toczy się teraz tak wolno, że miny mijanych panów policjantów bezcenne. Oddział pełen dzieci, czwórka z COVID-em. Jeden chłopak z opisywanymi już w różnych publikacjach charakterystycznymi zaburzeniami smaku i węchu. Przy dzieciach trzeba uważać. Te starsze ulegają mediom, portalom i mówią o objawach jak z gotowych materiałów czy ulotek. Zdarzają się dzieci, które podają objawy jak u babci - a to je serce kłuje, a to strzyka w kolanie. I takie, które pytane wielokrotnie np. czy boli, dla świętego spokoju odpowiadają w końcu, że tak. Żeby wreszcie dorośli przestali pytać i można się było zająć swoimi sprawami.

Bilans weekendu: Zarażonych: 6 674, 232 ofiary śmiertelne

Poniedziałek Świąteczny, 13 kwietnia

Wschód słońca: 5.52

Kiedy miesiąc temu apelowałam do osób przeziębionych, by nie jechały z katarem od razu do szpitali czy do przychodni, wielu się oburzało. Mówiłam, że każdy przecież wie, jak leczyć przeziębienie. I że lepiej zostać w domu, w izolacji. Dziś widzę statystyki i przy siedmiu tysiącach zarażonych, 30 procent to ci, których zakażenie związane jest z pobytem w przychodni, szpitalu. Nie cieszę się, nie mówię - a nie mówiłam, bo to niechlubne dane. Nie powinno dochodzić do sytuacji, gdzie pracownicy szpitali czy poradni zarażają, pobierając krew, rehabilitując, lecząc. Tak się stało, nie byli odpowiednio zabezpieczeni.
Co dalej? Niektórzy mówią, że chcieliby to mieć z głowy, zachorować, odhaczyć i móc znowu żyć, wyjść na rower czy zakupy. Tylko kto da nam gwarancję, że przejdziemy to lekko, bez konieczności hospitalizacji? Nie mamy pewności, czy jesteśmy wśród 80 procent szczęściarzy, czy wśród tych, którzy wylądują „na respiratorze”.

Bilans dnia: Zarażonych: #6 934, 245 ofiar śmiertelnych

Wtorek, 14 kwietnia

Wschód słońca: 5.50

Po co my się tak izolujemy, ile firm zbankrutuje, jakie będzie bezrobocie? Te pytania są coraz głośniejsze. Już teraz 10 procent Polaków bardziej boi się utraty pracy niż koronawirusa. Nie znam się na ekonomii, ale myślę, że trzeba zadbać i o jednych, i o drugich. Wkrótce nas czeka poluzowanie izolacji, stąd obowiązek masek. Tylko chirurgiczne spełniają tak naprawdę funkcję dobrej ochrony. Ale nawet te szyte są ważne.

Wtedy mniej się dotyka twarzy, bardziej pilnuje się rąk, nie ślini palców przy przekładaniu kartek w książce czy próbie otwarcia woreczka w sklepie. W razie niedostępności masek chirurgicznych należy używać szyte. Jeśli mamy dobrą maseczkę, bezpieczniej też np. u fryzjera. Oczywiście poluzowanie izolacji musi być stopniowe, bo jeśli nagle wszyscy wyjdą z domów - będzie kłopot. Statystyki mamy niezłe. Niektórzy wątpią, czy prawdziwe. Mówi się że za mało testów robimy. W Krakowie obecnie nie mamy z tym problemów. Tam, gdzie trzeba wykonać test, wykonujemy. Dobrze byłoby, gdybyśmy mogli krócej na wynik czekać.

Bilans dnia: Zarażonych: 7 202, 263 ofiary śmiertelne

Środa, 15 kwietnia

Wschód słońca: 5.48

Wiele osób pyta, czy jesteśmy szczęśliwą wyspą? Na której nie umiera tylu chorych jak w innych krajach. Co może być tego przyczyną? Trwają badania, czy może szczepienia przeciwgruźlicze wyzwoliły odporności na COVID. W krajach, gdzie nie ma tych szczepień (USA, Włochy, Hiszpania), śmiertelność jest wyższa. Polacy są w dobrej sytuacji. Ale ważne jest też to, że nie byliśmy w tej epidemii pierwsi. Widzieliśmy, co dzieje się we Włoszech i szybko wprowadziliśmy izolację. A gdybyśmy to my byli pierwsi? Jeszcze w lutym jeździliśmy na nartach, wydawało się, że nas „TO” nie dotyczy.

Bilans dnia: Zarażonych: 7202, 263 ofiary śmiertelne

Czwartek, 16 kwietnia

Wschód słońca: 5.46

Wczoraj wypisaliśmy chłopca. To drugi ozdrowieniec, który opuścił mury naszego oddziału. Nie ma wirusa, ma przeciwciała, jest odporny. Ozdrowieńcy to szalenie istotny element walki z COVID-em. Możemy użyć ich surowicy, zawierającej przeciwciała - by leczyć chorych w ciężkim stanie. Ta terapia działa, jest skutecznie stosowana. Razem z sanepidem prowadzimy rejestr ozdrowieńców. Trzeba wykorzystać każdą szansę, aby ratować najciężej chorujących.

I jeszcze jedna wspaniała wiadomość: dzisiaj znów robiliśmy testy u pielęgniarek i lekarzy z naszego oddziału. Wszystkie są ujemne. Mimo że od miesiąca non stop pracujemy przy zakażonych pacjentach. No cóż - wiedza procentuje, potrafimy właściwie i racjonalnie stosować zabezpieczenia, znamy zasady, mamy lata doświadczeń z różnymi wirusami. Chętnie byśmy wszystkich nauczyli. Ale tyle osób się boi. Tym bardziej jestem wdzięczna tym, którzy zostali i dzielnie walczą, i tym, którzy przyszli z innych oddziałów i wspaniale wkomponowali się do naszego zespołu. Bo w trudnych chwilach najważniejsi są ludzie, na których można liczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Nie masz pewności, czy jesteś szczęściarzem, czy wylądujesz „na respiratorze”. Zapiski z pierwszej linii frontu - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl