Dlaczego pisze Pan kryminały?
Mons Kallentoft: Wszystko zaczęło się od tego, że już moje pierwsze, normalne powieści miały w sobie wątek kryminalny. A że zyskiwały życzliwość tak krytyków jak i czytelników, któregoś dnia mój agent namówił mnie, abym spróbował pisać kryminały. Początkowo broniłem się, ale uległem.
Skąd bierze się tak ogromna popularność skandynawskiej, a szczególnie szwedzkiej literatury kryminalnej. Polska autorka kryminałów Gaja Grzegorzewska stwierdziła żartobliwie, że odniosłaby większy sukces, gdyby zmieniła nazwisko Grzegorzewska na Gregorson...
Mons Kallentoft: Po pierwsze, mamy długoletnią tradycję i wielu znakomitych pisarzy specjalizujących się w tej dziedzinie jak choćby Stieg Larsson. Po drugie mamy bardzo dobrych wydawców, którzy robią wiele dla promocji kryminałów.
Ale przecież Szwecja, ba nawet cała Skandynawia postrzegana jest przez obserwatorów i przybyszów z zewnątrz jako niezwykle spokojny obszar. Czyżby rzeczywistość była inna? Gdzie jest prawda? W książkach czy w życiu? Może o czymś nie wiemy?
Mons Kallentoft: Spokojna Skandynawia, spokojna Szwecja to już dziś przeszłość. Oczywiście jest u nas spokojniej niż w innych częściach Europy. Są miejscowości, w których dochodzi do jednego morderstwa na rok, a w innych do jednego morderstwa na sto lat, ale to właśnie inspiruje autorów.
Bohaterkami Pana książek są kobiety. Choćby komisarz Malin Fors. Czy łatwo jest panu pisać o kobietach?
Mons Kallentoft: Jestem po prostu pisarzem. Obojętnie czy moimi bohaterami o mężczyznach czy o kobietach. Życie ludzkie muszę opisać takim jakie jest.
Był Pan w swym życiu dziennikarzem. Czy doświadczenia z tego okresu przydają się teraz, przy pisaniu kryminałów?
Mons Kallentoft: Dziennikarz spogląda na otaczający go świat. Opisuje rozmaite historie. W życiu stworzyłem wiele ludzkich portretów, ludzkich charakterystyk.
Kryminały to wdzięczny temat dla filmowców. Nie myślał Pan o sfilmowaniu swoich powieści? Nie interesuje się nimi Hollywood?
Mons Kallentoft: Mój agent aktualnie prowadzi rozmowy z jedną z agencji hollywoodzkich. Może w oparciu o moje powieści powstanie kiedyś jakiś film. Nie zapeszajmy.
A czy tego typu tragedie jak niedawna sprawa zamachu terrorystycznego dokonanego przez Andersa Breivika w Oslo mogą stać się inspiracją dla twórców kryminałów?
Mons Kallentoft: Moja książka "Zło budzi się wiosną" (wydana właśnie w Polsce przez poznański Rebis - przyp. aut.) jest właśnie o terroryzmie. Norwegia była do tej pory bardzo spokojnym krajem i dla tamtejszych autorów może być to rzeczywiście nowa inspiracja. My w Szwecji przeżyliśmy morderstwa premiera Olofa Palme i minister spraw zagranicznych Anny Lindh. Nie mamy już złudzeń do tego, co się może stać. To, co kiedyś było tylko fikcją, dziś staje się rzeczywistością.
Komentarze