Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie będę się biczował!

Grazyna Starzak
Ojciec Leon Knabit
Ojciec Leon Knabit fot. KRZYSZTOF śWIDERSKI
Rozmowa. Z o. LEONEM KNABITEM - o rozpoczynającym się dzisiaj Wielkim Tygodniu.

- Za kilka dni Wielki Piątek. Będzie się Ojciec biczował?

- Broń Boże! Pan Jezus już to za mnie zrobił. Choć benedyktyni rzeczywiście kiedyś się biczowali. Każdy miał w swojej celi tzw. dyscyplinę. Zdejmowało się odzienie wierzchnie, od pasa w górę, i uderzało nią po plecach. Po Soborze Watykańskim II zarzucono tę praktykę. Taka trzyminutowa chłosta to jednak nic, w porównaniu choćby do ćwiczeń pianisty, który bębni w klawiaturę przez osiem godzin dziennie... Z tą różnicą, że oni, pianiści, robią to, żeby zdobyć wieniec doczesny. Moi pobratymcy robili to przed wiekami, żeby współczuć Jezusowi.

Wydaje mi się, że o wiele ważniejsze jest, by w czasie Wielkiego Postu, Wielkiego Tygodnia, narzucić sobie pewne rygory, ograniczenia, powziąć pewne postanowienia. Np. żeby być bardziej cierpliwym, tolerancyjnym, bardziej życzliwym wobec innych ludzi. To jest trudniejsze do spełnienia niż ból cielesny do wytrzymania.

- W Wielkim Tygodniu chrześcijanie wspominają cierpienia Jezusa, który przez swoją śmierć ofiarował nam życie wieczne. A przecież boimy się śmierci. To znaczy, że nasza wiara jest za słaba?

- Jesteśmy normalnymi ludźmi. Stąd ten lęk w obliczu śmierci. Lękamy się oderwania duszy od ciała. To tak, jakby ktoś wyjeżdżał z rodzinnego domu - do pracy albo na wakacje. Niektórzy z nas, odprowadzając bliskich do pociągu czy do samolotu po kryjomu wycierają łzy. Chociaż wiedzą, że krewny przyjedzie za miesiąc. I zazwyczaj przyjeżdża. Rozstanie się z kimś bliskim zawsze jest smutne. A co dopiero, jak mamy świadomość, że w chwili śmierci rozstaje się dusza z ciałem. Chyba, że wiara w człowieku jest naprawdę bardzo silna. Wtedy śmierć przyjmuje się trochę inaczej.

Zasmuca konieczność śmierci, ale podtrzymuje na duchu obietnica zmartwychwstania i nieśmiertelności.

- Św. Franciszek z Asyżu, słysząc od lekarza, że nadchodzi koniec, miał zawołać: „Witaj, śmierci!”. Można tak radośnie myśleć o końcu życia?

- Można. No, bo skoro kocham Pana Boga i głęboko wierzę, że On mnie kocha, to cieszę się na spotkanie z Nim. Jeśli ktoś musi opuścić dom rodzinny, gdzie są najbliższe mu osoby, ale wie, że tam, gdzie jedzie, spotka się z dziewczyną, którą kocha nad życie, to trochę mu żal, że zostawia mamę, tatę i rodzeństwo. Z drugiej strony jest szczęśliwy, że zobaczy dziewczynę. To kwestia miłości do Pana Boga. W naszej edukacji religijnej za dużą wagę przywiązuje się do formułek, nabożeństwa, a za mało do miłości Boga. Spotkanie Chrystusa żywego wymaga wiary, ale to jest możliwe. Niektórym się to udaje. Jan Paweł II czy Matka Teresa z Kalkuty niewiele mówili, ale wiele widzieli. Gdyby Pan Jezus ubrał się w damskie szatki, jestem pewien, to robiłby to, co Matka Teresa. Ona była żywym obrazem Chrystusa.

Jest wielu takich ludzi, świeckich i duchownych. Tylko oni nie krzyczą za bardzo. Apostołowie też z Jezusem szli na Górę Wniebowstąpienia i jeszcze powątpiewali. Wątpiącym mogę tylko powiedzieć - miłość ci wszystko wytłumaczy...

- Najnowsza książka o. Leona Knabita nosi tytuł: „Dusza z ciała wyleciała”. Zastanawiał się Ojciec, co potem?

- Coraz bardziej mnie to ciekawi. Jeśli rzeczywiście zobaczę to, co jako kapłan głoszę od ponad sześćdziesięciu lat, będę naprawdę szczęśliwy. Dopiero po śmierci przekonam się, że są święci, nagroda wieczna, aniołowie, ba, całe zastępy aniołów! Coraz bardziej mnie to ciekawi i mam coraz więcej nadziei, że nie zatrzymają mnie w przedpokoju, zawstydzając przez pokazywanie mi tych momentów mojego życia, w których nie dawałem rady. Mam nadzieję, że Bóg nie przetrzepie mi skóry i nie okaże się nagle, że wylądowałem w czyśćcu. Droga przykładnego chrześcijanina wydaje się prosta: życie nie zmierza do śmierci, ale do kolejnego, prawdziwego życia.

- Czy każdy, kto uważa się za przykładnego chrześcijanina, ma szansę na to „prawdziwe życie”?

- Zamiast odpowiedzi przytoczę opowieść o kobiecie, która po śmierci spowiadała się chyba św. Piotrowi z dobrych uczynków. Za każdy otrzymywała pewną liczbę punktów. Musiała uzbierać cztery tysiące, żeby wejść do nieba. Za coniedzielny udział we mszy dostała jeden punkt. Za codzienne odmawianie różańca - pół punktu. Tyle samo za czytanie prasy katolickiej. W ten sposób uzbierała dwadzieścia pięć punktów. Święty Piotr rzekł, więc do niej: „To za mało, by wejść do nieba”. Kobieta przeraziła się i zawołała. „Jezu miłosierny, ratuj!”. Święty Piotr dał jej za to cztery tysiące punktów. Skrucha serca to prawdziwe świadectwo naszej wiary i przekonywający owoc pełnego uczestnictwa w Eucharystii.

- Prof. Zbigniew Religa, który tuż przed swoją śmiercią wyznał, że jest ateistą, na pytanie, czy nie myśli, „gdzie będzie, kiedy go już nie będzie?”, odparł, że nie musi, bo „wie, gdzie będzie, w ziemi”. Czy ateista może liczyć na zbawienie?

- Szanowałem prof. Religę. Był jednym z tych ateistów, którzy uważają, że życie kończy się śmiercią, dlatego nie mogą zawalić, muszą przeżyć je jak najlepiej. Mówią, że gdy zameldowano Panu Bogu, że prof. Religa przyszedł, Stwórca rzekł: - Powiedzcie mu, że mnie nie ma. Ale to dykteryjka. Nikogo, ani ateisty, ani najbardziej grzesznego człowieka nie można z góry skazać na piekło. Posłużę się w tym miejscu inną opowiastką. Pewien mężczyzna grzeszył, żył bez Boga, a gdy wreszcie stanął przed Jego obliczem, On zadał mu pytanie: „Kochałeś mnie?”. „Nie kochałem”. „A teraz mnie kochasz?”. „Nie”. I wtedy Bóg zapytał: „A chciałbyś, żebym Ja ciebie pokochał?”. Gdy powiedział: „Tak, chciałbym”, Pan Bóg znalazł sposób, żeby go potraktować sprawiedliwie, a z miłosierdziem. Ta opowiastka pochodzi ze średniowiecza, kiedy jeszcze nie było mowy o św. Faustynie i o św. Janie Pawle II. Miłosierdzie może zniszczyć zło w człowieku. A chrześcijanin niech się piekłem nie przejmuje. Pan Bóg nie obrazi godnie i uczciwie żyjących i nie wsadzi do nieba bandyty w zamian za dziesiątkę różańca. Możemy potępiać takiego człowieka na ziemi, ale o tym, czy ktoś zostanie zbawiony, zadecyduje Najwyższy. Nie możemy powiedzieć nic o niczyim losie, dopóki sobie ten człowiek z Panem Bogiem osobiście nie pogada.

Pamiętam, że gdy umarł Bolesław Bierut, człowiek odsądzony od czci i wiary, który bardzo dużo krzywdy wyrządził kard. Wyszyńskiemu, prymas Polski napisał: „Może Pan Bóg znajdzie coś w jego życiu, co by zasługiwało na miłosierdzie? Jutro odprawię za niego Mszę św.”. To jest postawa katolika. Można kogoś bardzo nie lubić, ale po chrześcijańsku go kochać, chcieć jego dobra. Możemy nie pochwalać czyjegoś postępowania, może nas irytować czyjś styl życia, ale będąc katolikami nie możemy mu życzyć: „A niech cię szlag trafi”.

- Ojca to chyba nikt i nic nie jest w stanie zirytować albo wyprowadzić z równowagi. Nawet gdy rozmawiamy o śmierci, jest Ojciec uśmiechnięty, a nawet potrafi opowiedzieć dowcip…

- Taka już moja natura. Raczej nie należę do ludzi, którzy wszystkie dramaty indywidualne albo społeczne przeżywają niesłychanie emocjonalnie, rozsiewając wokół siebie bezdenny smutek i pesymizm. Takich nawet pamiątka zwycięstwa Jezusa nad śmiercią, którą w czasie wielkanocnym obchodzimy, może skłonić do wyrażenia życzeń: błogosławionych, dobrych, no może najwyżej radosnych świąt, ale już wesołych w żadnym wypadku. Bo przecież - samolot się rozbił, klęski żywiołowe winne są śmierci wielu osób i ogromnych strat gospodarczych! A to z pracy mnie zwolnili, a mąż Zofii zginął w wypadku, a dwuletnia córeczka Agnieszki ma raka, a Ukraina cierpi, gdy zaś przestanie, to my możemy zacząć cierpieć. Gdzież tu miejsce na wesołość? Oczywiście, widzimy zło, staramy się do niego nie dopuścić lub przynajmniej łagodzić skutki. Ubolewamy i potępiamy. Jednocześnie wierzymy, że jest ono po coś w planie Bożym, którego widzimy tylko mały wycinek. Zło się skończy! Ufajmy Chrystusowi Zmartwychwstałemu. Do tej ufności wszystkich namawiam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski