NFZ wymusza przetrzymywanie dzieci w szpitalach - leczenie ich opłaca się dopiero po trzech dniach

Dorota Abramowicz
123.rtf
Tej sprawie przyglądają się już rzecznik praw dziecka i rzecznik praw obywatelskich, a prof. Barbara Kamińska, pomorska konsultant w dziedzinie pediatrii, poprosiła konsultant krajową o interwencję u ministra zdrowia. Sztuczne wydłużanie pobytu matki i dziecka w placówce szpitalnej, oprócz obciążeń psychicznych i finansowych, niesie także zagrożenia epidemiologiczne.

- Sytuacja jest bardzo poważna - mówi prof. Barbara Kamińska. - Dla nas, lekarzy pediatrów, najważniejsze jest dobro małego pacjenta i tylko względy medyczne powinny mieć wpływ na czas pobytu dziecka w szpitalu. Tymczasem otrzymuję informację o naciskach, by dzieci zostawały w szpitalu dłużej niż trzy dni, bo inaczej Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłaci pełnej kwoty za leczenie.

Problemy niedofinansowanych oddziałów pediatrycznych zaczęły się na początku października ubiegłego roku, gdy zmieniono zasady płacenia za tzw. krótkie hospitalizacje zachowawcze. Celem zmian miało być zachęcenie szpitali, by wypisywały dzieci - jeśli jest taka możliwość - już po jednym, dwóch dniach pobytu w szpitalu. Skutek był jednak odwrotny, bo „zachęta” funduszu wiąże się z mniejszym finansowaniem krótkiego leczenia.

Oficjalnie w trójmiejskich szpitalach nikt nie potwierdza, by dzieci wskutek decyzji NFZ musiały dłużej przebywać na oddziałach szpitalnych. Nieoficjalnie jeden z pomorskich pediatrów mówi, że to jedyna szansa na utrzymanie stabilności finansowej.

- Pomysł NFZ rozwalił dotychczasowy system - tłumaczy. - Każdy szpital ma dzienną stawkę hotelową („za łóżko”), wynoszącą około 300-600 zł. Pieniądze te idą na utrzymanie kosztów administracyjnych placówki. Fundusz, płacąc za pierwsze trzy dni dwa razy mniej, sprawił, że po odcięciu kosztów hotelowych nic lub prawie nic nie zostaje na leczenie. Dlatego musieliśmy o jeden dzień przedłużyć pobyt dzieci trafiających do nas na badania diagnostyczne. To absolutnie bezsensowne, ale konieczne.

Oddziały i szpitale pediatryczne przedłużają czas pobytu dzieci do trzech dni bez medycznej konieczności, bo chcą otrzymać pełną refundację świadczenia - napisał do prezesa NFZ Andrzeja Jacyny rzecznik praw obywatelskich, Adam Bodnar. I wskazał, że przyczyną niezdrowej - nomen omen - sytuacji - jest trudna sytuacja finansowa placówek, związana z niskimi stawkami za leczenie.

Stawki, zwłaszcza za pobyt do trzech dni (w tym dwóch nocy) po zmianie zasad finansowania w październiku 2017 r. rzeczywiście są śmiesznie małe.

- Kiedy na początku roku otrzymałam rozliczenie z NFZ , byłam co najmniej zdziwiona, jeśli nie zdegustowana - twierdzi dr Halina Świątkowska, ordynator oddziału pediatrii w szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni. - Zobaczyłam, że wartość leczenia trwającego do trzech dni jest o połowę niższa, niż leczenia dłuższego niż trzy dni. Uznałam jednak, że nie mogę przywiązywać do tych wyliczeń wagi. Dzieci są u nas leczone tak długo, jak tego potrzebują, czyli średnio trzy-cztery dni. I nikt ze względów finansowych nie będzie trzymał w szpitalu o wiele dłużej dziecka, które przyszło do nas na jednodniową diagnozę.

Pani Aleksandra zimą tego roku trafiła do redłowskiego szpitala z kilkumiesięcznym synem chorym na zapalenie płuc. - Spędziliśmy na oddziale osiem dni, ale zgadzam się z lekarzami, że było to konieczne ze względu na podawanie synkowi dożylnie antybiotyku - mówi.

Także Szpital Dziecięcy Polanki w Gdańsku (prawie 8 tysięcy hospitalizacji w ub. roku) zapewnia, że nie przetrzymuje na oddziałach bez konieczności pacjentów dłużej niż jest to wymagane.

- W przypadku, gdy pacjent kwalifikuje się do wypisu w pierwszej lub drugiej dobie pobytu w szpitalu, jest wypisywany - mówi dr n. med. Ewa Wołowska, kierownik oddziału pediatrii z Pododdziałem Leczenia na Polankach. - Oczywiście otrzymuje zalecenia lekarskie, których powinien przestrzegać poza szpitalem.

- Oczywiście zdajemy sobie sprawę z obecnych przepisów, które są mniej korzystne finansowo dla placówki przy krótkich pobytach w szpitalu - dodaje rzecznik szpitala Jarosław Cejrowski. - Jednak dobro naszych pacjentów, którymi są dzieci, jest dla nas najważniejsze. Głównym problemem w przypadku finansowania placówki jest zbyt niska wycena procedur pediatrycznych. Szczególnie z takim problemem borykają się szpitale monoprofilowe, którym jest także Szpital Dziecięcy Polanki w Gdańsku.

Do rzeczników praw obywatelskich i praw dziecka dochodzą jednak sygnały o przypadkach przeciągania do czterech dni pobytów małych pacjentów w szpitalach. Nieoficjalnie o wydłużaniu szpitalnego leczenia opowiedział nam także pomorski pediatra, który nazwał to zjawisko „zaleganiem bez sensu”.

Również prof. Barbara Kamińska, wojewódzki konsultant w dziedzinie pediatrii, odbiera sygnały o naciskach, by lekarz przedłużył pobyt dziecka.

- Rozmawiałam już na ten temat z prof. Teresą Jackowską, krajowym konsultantem w dziedzinie pediatrii - mówi prof. Kamińska. - Problem ma zasięg ogólnopolski, w tej samej sprawie interweniowali już także inni konsultanci wojewódzcy. Sprawa dojrzała do tego, by przyjrzał się jej minister zdrowia. Chcemy roz-mów na ten temat.

Lekarze zwracają uwagę nie tylko na aspekty finansowe (w końcu każdy dzień spędzony przez małego pacjenta na oddziale sprawia, że wzrastają „koszty hotelowe”), ale także na niepotrzebne obciążanie psychiki dziecka oraz - co bardzo istotne - na zagrożenia epidemiologiczne, jakie niesie zbędny pobyt matki i dziecka w placówce szpitalnej.

- Trzeba pamiętać, że wiele oddziałów szpitalnych, w tym także nasz, nie jest przystosowanych do izolacji dziecka z rotawirusem, grypą czy wirusem RSV, powodującym infekcje dróg oddechowych - wyjaśnia dr Halina Świątkowska ze Szpitala Morskiego w Gdyni.

- Przy wspólnych łazienkach, toaletach choroby infekcyjne mogą się roznosić. Dlatego uważam, że dziecko nie powinno spędzać w szpitalu ani dnia dłużej, niż jest to konieczne.

Na razie Narodowy Fundusz Zdrowia bada, czy wprowadzenie nowych zasad finansowania wpłynęło na długość leczenia dzieci. W odpowiedzi, wysłanej przed tygodniem do Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich, pojawiło się jedynie wyliczenie porównujące - procentowo - długość hospitalizacji w poszczególnych latach. Wynika z niego, że hospitalizacje przekraczające trzy dni w 2016 roku stanowiły 41 proc. ogółu. W ub. roku ich odsetek wzrósł do 48 proc., a tylko w styczniu br. - do 54 proc.

„Dane sprawozdawcze z jednego miesiąca 2018 r., którymi dysponuje Centrala NFZ, nie pozwalają na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków dotyczących zasadności przyjętego rozwiązania finansowania krótkich hospitalizacji zachowawczych” - czytamy w pismie podpisanym przez Macieja Miłkowskiego, zastępcę prezesa NFZ do spraw finansowych. „Przedmiotowe zagadnienie będzie monitorowane przez NFZ w kolejnych miesiącach”.

Pediatra, który spotkał się ze zjawiskiem przetrzymywania dzieci w szpitalu, mówi: - Sytuacja wymaga zmiany. Boję się tylko, by nie była to zmiana na gorsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: NFZ wymusza przetrzymywanie dzieci w szpitalach - leczenie ich opłaca się dopiero po trzech dniach - Plus Dziennik Bałtycki

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl