Jeśli profesor zechce dorobić w prywatnej szkole albo komercyjnej firmie, będzie musiał uzyskać zgodę rektora lub szefa instytucji badawczej. Teraz może pracować na dwóch etatach, a dopiero na trzeci musi mieć aprobatę przełożonych.
Rygorystyczne prawo uderzy w prywatne uczelnie, które istnieją tylko dzięki profesorom "wypożyczanym" z państwowych uniwersytetów. Choć niepubliczne uczelnie powstają od końca lat 90., tylko 11 spośród 300 ma uprawnienia do nadawania tytułów doktora.
O wieloetatowcach w nauce krążą już legendy. Jeden z rektorów uczelni ekonomicznych był zatrudniony na ośmiu etatach, w połowie miejsc pracy nie widywano go miesiącami. - Wieloetatowość to choroba polskiej nauki, dotyczy zwłaszcza ekonomistów i prawników - nie kryje prof. Mirosław Handke z krakowskiej AGH i były minister edukacji. Przekonuje, że przez rozdrabnianie na kilku etatach profesorowie zaniedbują badania. - W światowych rankingach polscy fizycy i chemicy są na 13. miejscu, bo nie łapią się każdej komercyjnej oferty. Ekonomiści i prawnicy pojawiają się dopiero w szóstej dziesiątce - dodaje Handke.
Wtóruje mu prof. Tadeusz Szulc, wiceminister nauki w rządzie Marka Belki. - Czas, gdy Polska potrzebowała wielu uczelni niepublicznych, aby wykształcić wszystkich chętnych, mamy za sobą. Idzie niż demograficzny i pora postawić na uczciwą konkurencję. A czy rektor prywatnej uczelni zgodziłby się, by jego profesor dorabiał na prawo i lewo? - pyta Szulc.
Prof. Maciej Żylicz, szef Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, obawia się, że zasada jednego etatu dla profesora nie zaowocuje lepszą jakością badań. - Trzeba raczej stworzyć mechanizm rozliczania naukowców z pracy. Nawet najbardziej znany profesor powinien się liczyć z tym, że straci miejsce na prestiżowej uczelni, jeśli zaniedba obowiązki - uważa. Konferencja Rektorów Zawodowych Szkół Polskich, która zrzesza prywatne uczelnie, w komentarzach jest ostrożna.
- Jeśli ograniczenia będą się wiązać z godną zapłatą dla profesorów, nie będziemy protestować - mówi prof. Waldemar Tłokiński, szef KRZSP. Ale o profesorskich podwyżkach resort nauki na razie nie wspomina.