Badacze z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie podsumowali prace prowadzone na terenie niemieckiego obozu jenieckiego Stalag II D w Stargardzie. Celem prac - rozpoczętych w 2021 roku - było odnalezienie szczątków polskich jeńców wojennych, którzy walczyli w wojnie obronnej we wrześniu 1939 r. i byli przetrzymywani na terenie tego obozu. W trakcie trzech etapów projektu ekshumowano szczątki 276 osób.
Stalag II D był miejscem kaźni
Śmierć w niemieckim obozie zbierała obfite żniwo.
- Na podstawie danych jeńców sowieckich wynika, że największa śmiertelność była w 1942 roku. Jednorazowo w obozie przebywało od ośmiu do 10 tysięcy mężczyzn i w tym czasie w ciągu roku umierało 1000. Śmiertelność spadała z różnych względów, między innymi dlatego, że ci jeńcy zaczęli trafiać do komand roboczych na terenie całego Pomorza i warunki, w jakich żyli, w miarę się poprawiły. Była większa szansa przeżycia w komendach roboczych na zewnątrz obozu niż w samym obozie - mówi dr hab. Andrzej Ossowski, kierownik Zakładu Genetyki Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Najczęstszymi przyczynami zgonu było wyniszczenie organizmu, nieżyt jelit, zapalenie płuc, gruźlica, dur plamisty, nawet przypadki malarii. To choroby, które szerzą się w warunkach obozowych, w których nie ma przede wszystkim żywności i są złe warunki socjalne.
- One nawet nie były tak tragiczne. Tragiczny był brak żywności i jakiejkolwiek opieki medycznej. Chorzy jeńcy trafiali do lazaretu. To był jeden z większych lazaretów w systemie obozowym, ale trafiali też do tzw. kapput commando. Ci jeńcy w większości umierali z wycieńczenia, ale w relacjach mowa też o biciu, o przypadkach przemocy. W 1941 roku co najmniej 76 jeńców zostało zamęczonych w wyniku pobicia czy też innej przemocy bezpośredniej - mówi Andrzej Ossowski.
W czasie pierwszego sezonu badań w 2021 roku w jednym grobie, długości kilkudziesięciu metrów, pochowano 64 jeńców, którzy zmarli w ciągu czterech dni.
- To jest eksterminacja poprzez panujące warunki. Nie trzeba do jeńców wojennych i do więźniów obozów koncentracyjnych strzelać. Wystarczy tak naprawdę stworzyć warunki, które doprowadzą do ich śmierci - zauważa badacz.
Groby powstawały w ten sposób, że wykopywano długi rów i codziennie przywożono ciała na wózku kołowym. Zwłoki były wrzucane bezwładnie do tak wcześniej przygotowanego grobu.
Cywile z Warszawy
Zaskoczeniem dla naukowców było to, że w miejscu przeznaczonym dla jeńców pochowano cywilów, w tym kobiety i dzieci. Te groby datowane są na przełom 1944 i 1945 roku. Okazuje się, że byli to Polacy wywiezieni z Warszawy po upadku powstania warszawskiego jesienią 1944 roku. O tym, że byli to Polacy, świadczą odnalezione przy szczątkach przedmioty.
- Są to ewidentnie przedmioty, które możemy wiązać z cywilną ludnością polską. Mamy szkaplerzyki, polskie krzyżyki i medalik ze świętym Antonim Padewskim i św. Franciszkiem na drugiej stronie. Medaliki są zlokalizowane przy szczątkach dzieci. Skąd ludność cywilna w Stargardzie? Naukowcy zajmujący się historią obozu w Łambinowicach trafili do zeznań świadków, którzy wspominali o tym, że wielu powstańców warszawskich trafiło do Stargardu, ale nie było tak naprawdę żadnych na to dowodów - informuje Andrzej Ossowski.
W celu identyfikacji wykorzystano pionierską metodę badań zawartości ludzkiego DNA w kamieniu nazębnym.
- To odkrycie na skalę tak naprawdę światową. Okazało się, że z kamienia nazębnego udaje nam się pozyskać bardzo dobrej jakości materiał genetyczny - dodaje naukowiec.
Ta metoda przydaje się w sytuacji, gdy nie można na przykład ze względów religijnych naruszyć struktury materiału kostnego.
Skąd pochodzili jeńcy i kim jest mężczyzna w krawacie?
Ciekawe wyniki przyniosły badania biogeograficzne, które pozwoliły wyjaśnić, skąd pochodzili niektórzy jeńcy pochowani w Stargardzie. Najliczniejszą grupą byli jeńcy sowieccy. Niektórzy pochodzili z Karelii, ale również z Ałtaju czy dalekiego wschodu ZSRR.
- Projekt się kończy, natomiast miejsce jest tak unikatowe i ten materiał jest tak cenny, że na pewno będziemy chcieli z nim dalej pracować - zapewnia Maria Szargut z PUM.
Nie wszystko udało się wyjaśnić w trakcie badań. Zagadką pozostaje odkryty pochówek w trumnie, co już wyróżnia się na tle wrzucanych do masowych grobów szczątków. Dodatkowo ta osoba miała krawat. Jedna z hipotez głosi, że mógł to być jeniec kanadyjski, ktoś, kto musiał cieszyć się wówczas szacunkiem.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?