Dzieci z pierwszej klasy Szkoły Podstawowej nr 153 przy ul. Obrońców Westerplatte w Łodzi poskarżyły się rodzicom na zachowanie wychowawczyni. O sprawie napisaliśmy w minioną sobotę. Z relacji dzieci i rodziców wynika, że nauczycielka w czasie lekcji uderzyła w twarz jednego chłopca. Po naszej publikacji w szkole zawrzało.
CZYTAJ: Przemoc w łódzkiej szkole. Nauczycielka uderzyła 6-letniego ucznia
W poniedziałek w podstawówce odbyło się w trybie pilnym spotkanie dyrekcji z rodzicami. Wcześniej okazało się, że opisywana nauczycielka rozchorowała się. Dyrektor szkoły na zwołanym spotkaniu przedstawiła nową wychowawczynię.
- Podjęłam decyzję o powierzeniu wychowawstwa pani Genowefie. Od dzisiaj proszę wszystkie dobre i mniej dobre sprawy ustalać z nowym wychowawcą - mówiła na zebraniu Małgorzata Dziedziurska, dyrektor szkoły.
Potem na zebraniu zrobiło się gorąco. Rodzice wytknęli pani dyrektor, że zignorowała ich słowa o dręczeniu dziecka przez wychowawczynię. Dyrektorka broniła się atakując.
- Zrobiła pani ogromną krzywdę nauczycielce - mówiła do matki uderzonego chłopca.
Jeden z ojców przypomniał, że rodzice chcieli wszystkie wątpliwości wyjaśnić w gabinecie dyrektora. - Dyrektor szkoły nie ma uprawnień do jakichkolwiek kar dyscyplinarnych względem nauczyciela - odparła Małgorzata Dziedziurska. Dodała jednak, że toczy się postępowanie w kuratorium, a wszystkie dokumenty zostały już tam przekazane.
Po sobotniej publikacji w „Dzienniku Łódzkim”, kilkoro rodziców rozmawiało o tym ze swoimi dziećmi w domu. Okazało się, że inne dzieci też widziały, jak nauczycielka uderzyła ich kolegę w twarz. Rodzice nie mogą zrozumieć, dlaczego dyrekcja nie zajęła się sprawą po pierwszych skargach.
CZYTAJ TEŻ: Tragedia w Popielawach. Weronika rzuciła się pod tira krzycząc: - Spotkamy się w niebie!
W poniedziałek rozdzwonił się też nasz redakcyjny telefon. Jako jedna z pierwszych zadzwoniła mama 6-latki, która przez pierwszy tydzień września chodziła do tej samej klasy. - Zabrałam córkę do innej szkoły, bo niepokoiły mnie drobne, dziwne sytuacje i zwroty nauczycieli - powiedziała łodzianka.
Okazuje się, że po pierwszych lekcjach rodzice zabrali ze szkoły aż czworo maluchów. Ale to nie wszystko. - Postanowiłam wypisać dziecko z religii po tym, jak córka powiedziała mi, że na świetlicy usłyszała od katechetki, że „ma czarne serce”. Czy ktoś normalny mówi takie rzeczy do 6-latki? - pyta matka.
Kolejna opowiada o innej sytuacji: - Moje maleństwo spytało, kiedy umrę. Nie wiedziałam, co zrobić. Po chwili usłyszałam, że nauczycielka postraszyła moje dziecko, że jak się nie uspokoi to umrą mu rodzice.
Z dyrekcją szkoły nie udało nam się już skontaktować, mimo wielu prób. Poprosiliśmy o komentarz łódzkie kuratorium oświaty.
- Trwa postępowanie. Rzecznik odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli szczegółowo wyjaśnia sytuację. Myślę, że za kilka tygodni poznamy wyniki kontroli - mówi Elżbieta Modrzejewska, dyrektor wydziału strategii i kadr Kuratorium Oświaty w Łodzi.
Sprawą zainteresowało się Biuro Rzecznika Praw Dziecka, które po naszych informacjach monitoruje sytuację.
Czy nowa wychowawczyni uspokoi atmosferę w klasie. - Państwo zostajecie na święta w niekomfortowej sytuacji. Co możemy zrobić wspólnie, aby poprawić sytuację. Jak nauczyciel ma udowodnić, że nie jest wielbłądem? - pytała nowa wychowawczyni klasy na poniedziałkowym zebraniu.
CZYTAJ TEŻ: Przemoc w szkole: koleżanki dręczyły i wyzywały 14-latkę, wyrzucały jej zeszyty
Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w skrócie
7-13 grudnia 2015 r.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?