Polskie elity polityczne, zaraz po upadku komunizmu, rozwiązaniu Układu Warszawskiego były właściwie zgodne co do akcesji naszego kraju do NATO. Koncepcje zachowania neutralności, formuły pośredniej zwanej roboczo NATO-bis zostały dość szybko zarzucone.
Powinniśmy być dumni z tego, że udało nam się uzyskać w sprawie wejścia do NATO konsensus, w niełatwej przecież politycznej sytuacji wewnętrznej w kraju na początku lat 90 XX w. Pamiętajmy o tym to, że bardzo mocnymi orędownikami członkostwa w Sojuszu byli nawet ci, których Leszek Moczulski, szef KPN-u nazywał „płatnymi zdrajcami, pachołkami Rosji”. Działacze dawnej PZPR bardzo głośno opowiadali się za wejściem państwa do struktur zachodnich. Niewykluczone, że chcieli zabezpieczyć siebie, być może dlatego wiedzieli, jak w praktyce wyglądać może plan przywrócenia „ruskiego mira”.
Przyjęcie Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego zmieniło dla naszego kraju geopolitykę i całą architekturę bezpieczeństwa, co ważne zwłaszcza w obliczu agresywnego, rosyjskiego imperializmu. Trudno chyba nawet dyskutować o tym, jak wyglądałaby Polska gdybyśmy do Sojuszu nie weszli…
Jesteśmy dziś bezpieczni, bo jesteśmy w NATO. Co by się stało, gdybyśmy nie weszli do Sojuszu? Wystarczy spojrzeć na casus Ukrainy. Warto też pamiętać jak zareagowali Szwedzi i Finowie w momencie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Oni bardzo szybko zrozumieli, że brak członkostwa w NATO, utrzymywanie statusu kraju neutralnego, czy wręcz przyjaźnie nastawionego do partnera zza wschodniej granicy, w ogóle nie gwarantuje bezpieczeństwa. Nie powinniśmy mieć żadnych wątpliwości, że to było rozwiązanie dla Polski wręcz dziejowe.
Czy z perspektywy niedawnych słów Donalda Trumpa o NATO, głosach różnych polityków, nie tylko amerykańskich należy uznać Sojusz za wciąż skuteczne narzędzie odstraszania? Nadal będzie zabezpieczał nasz kraj i region?
To, co się dziś dzieje w debacie w Stanach Zjednoczonych, m.in. w temacie Sojuszu, jest na użytek wewnętrzny, nie patrzmy na to. Donald Trump trafia do specyficznej części elektoratu amerykańskiego widzącego świat w kolorach czarnym i białym, który nie rozumie, że NATO, na który muszą obywatele USA łożyć, służy także interesom amerykańskim. Bo to jest taka fajna skrzynka z narzędziami pomocna w realizacji amerykańskich interesów. Politycy amerykańscy, ludzie rozsądni przecież, nie pozwolą sobie na osłabienie NATO, zwłaszcza że zgodnie z przyjętymi z koncepcjami strategicznymi, siły Sojuszu Północnoatlantyckiego mają działać także poza terenem Europy, w obszarze Indo - Pacyfiku czy Arktyki, czyli w miejscach ważnych dla polityki Stanów Zjednoczonych. Cała ta kwestia, słowa Trumpa o NATO, chwilę po wyborach prezydenta USA staną się przedmiotem dyskusji o charakterze etycznym, co można w polityce w polityce powiedzieć, a czego nie…
Wojsko Polskie, w ciągu 25 lat zmieniło się bardzo mocno.
W ciągu minionych 25 lat zrobiliśmy bardzo dużo w sferze unowocześnienia wojska, jego wejścia na zupełnie inny etap rozwoju technologicznego. Jednym z jego ważnych akcentów było przekazanie ostatnich sztuk poradzieckiego sprzętu Ukrainie. Ten proces postępuje.
Armia została w ciągu ostatnich lat uzawodowiona, zmniejszono jej liczebność, zawieszono pobór. Trwał proces przeobrażenia w wojsko o charakterze ekspedycyjnym. Część analitycznych głosów wskazuje jednak, że Wojsko Polskie, w dobie zagrożenia rosyjską agresją powinno mieć raczej charakter „ciężki” – pancerny, zmechanizowany, artyleryjski, lotniczy z licznymi, szkolonymi rezerwami.
To jest trudna dyskusja i każdy ze stron ma rację. Zawodowstwo w wojsku, profesjonalizacja są niezbędne w armii o nowoczesnym, technologicznym wyposażeniu. Z kolei brak poboru oznacza brak wyszkolonych rezerw. Tu powinniśmy myśleć o jakiejś formule masowego przeszkolenia, na co obecnie nie ma pieniędzy ani przyzwolenia politycznego. Z kolei bez formuły armii ekspedycyjnej nie bylibyśmy w NATO. Pamiętam wyraźnie pewną wypowiedź z roku 1994. Ówczesny zastępca dowódcy NATO w Europie powiedział, że Polska jest bardzo atrakcyjnym kandydatem do NATO, ponieważ ma dobrze wyszkolonych i... tanich żołnierzy. Myśmy musieli przejść ten okres ekspedycyjny. W tamtym czasie w strategii natowskiej dominowały operacje właśnie operacje takie jak m.in. w Afganistanie, o „lekkiej” specyfice działań, które przekładały się na koncepcję armii. I pamiętajmy, że polscy żołnierze uczestniczący w zagranicznych misjach walczyli o mityczny „globalny pokój”. Ale ten „globalny pokój” jest także wokół granic Polski. Budowa armii ekspedycyjnej była zatem koniecznością chwili. Dziś taką jest budowa armii obronnej z komponentem ofensywnym, przygotowanym do operacji poza terenem traktatowym (europejskim) i tak się przeobrażają wszystkie armie regionu.
CZYTAJ TEŻ: Dr Łukasz Wyszyński: NATO się nie skończyło. To przedwczesne sądy
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?