Natasza Urbańska potrafi błyszczeć

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Natasza Urbańska
Natasza Urbańska Sylwia Dąbrowa
Od małego była nauczona, że aby odnieść sukces, trzeba mocno pracować. Dlatego, kiedy weszła do show-biznesu, nie oglądała się na innych, tylko robiła swoje. Dziś jest gwiazdą rodzimych musicali - i chce zaistnieć jako piosenkarka.

Choć nie wszyscy jej dobrze życzą, trudno nie dostrzec sukcesów, jakie odnosi. Kiedyś śpiewała i tańczyła w musicalach wystawianych w Teatrze Buffo. To jej nie wystarczyło. Zagrała więc w kilku serialach i filmach. Tego też jej było mało. Dlatego postanowiła śpiewać własne piosenki. W mijającym roku zaprezentowała się w dwóch utworach - „Już nie pytam” i „Na końcu”. Zrealizowane do nich teledyski spotkały się z ciepłym przyjęciem fanów w serwisie YouTube. To sprawiło, że zapomniała o skandalu, jaki kiedyś wywołała inną piosenką - „Rolowanie”. Czy to znaczy, że przyszły rok będzie należał do niej?

- Może ludzie z zewnątrz myślą, że skoro gram, śpiewam i prowadzę markę modową, to jestem przebojowa. Z mojej perspektywy tak to nie wygląda. Nikt nie wie, jak dużo pracy musiałam włożyć w to, by znaleźć się w tym miejscu, w którym jestem teraz. Wiele razy dostałam po głowie. Chcę dalej walczyć o swoje marzenia. Jeśli znowu o mnie źle napiszą, trudno. Wiem, że są też i tacy, którzy doceniają to, co robię - deklaruje w „Plejadzie”.

Gimnastyka nie dla niej

W dzieciństwie największym autorytetem był dla niej ojciec. Nieżyjący już dziś oficer Wojska Polskiego miał twardy charakter: wiedział, czego chce, ale potrafił ująć otoczenie niezwykłym poczuciem humoru. Kiedy Natasza była dzieckiem, zawoził ją kilka razy w tygodniu na zajęcia z gimnastyki artystycznej.

- Już jako siedmioletnia dziewczynka zaczęłam trenować gimnastykę artystyczną. Nie zawsze wygrywałam zawody, generalnie je przegrywałam. Miałam mnóstwo porażek, z którymi musiałam dawać sobie radę jako mały szkrab, który sam niewiele jeszcze rozumie. Ale pamiętam do dziś, jak mówiłam: „Może kolejne zawody wygram, jak się postaram”. Od dzieciństwa mozolnie wspinałam się pod tę górkę - wspomina w „Gali”.

Kiedy miała czternaście lat, poszła z koleżanką na przesłuchanie do musicalu „Metro”. Jego twórcą był podbijający wtedy dopiero Polskę choreograf Janusz Józefowicz. Nataszy udało się przejść wszystkie etapy castingu i dojść do finału. Niestety - kiedy Józefowicz ją obejrzał, pochwalił, ale powiedział: „Jesteś za młoda. Przyjdź za trzy-cztery lata”. Nie załamała się straconą szansą - i zrobiła tak, jak jej powiedział reżyser.

- Bałam się ponownej konfrontacji, ale nogi same zaniosły mnie do Buffo. Casting znów był wielkim stresem. Rywalki w superciuchach, uczesane, wystylizowane, a ja, taki kopciuch, prosto z treningu. Zawstydzona, występowałam w ostatnim rzędzie. Nie umiałam zapamiętać układu, myliłam kroki. Kiedy Józefowicz wskazał na mnie - że przechodzę dalej - nie wierzyłam - opowiada w „Gali”.

Rodzice Nataszy byli zaskoczeni, bo córka nie powiedziała im, że ubiega się o rolę w „Metrze”. Ale zgodzili się, bo chcieli, aby spełniała swe życiowe marzenia. Natasza od razu pchała się do pierwszego szeregu i chciała grać w „Metrze” jedną z głównych ról. Kiedy Józefowicz ją posłuchał, powiedział: „O Boże, ty, dziewczyno, już lepiej tańcz”. Cóż było robić: nastolatka zacisnęła zęby i powoli ćwiczyła swe umiejętności. Szansę dostała, kiedy Katarzyna Groniec, odtwarzająca rolę Anki w „Metrze”, zachorowała: wtedy reżyser wybrał Nataszę na zastępstwo. I okazało się, że tym razem pięknie tańczy i śpiewa.

Zostawił dla niej żonę i dzieci

Natasza wpadła w oko Józefowiczowi. Dlatego wybrał ją na swoją asystentkę. Od tego momentu dziewczyna uczestniczyła we wszystkich jego przedsięwzięciach. A pomysłów na kolejne musicale mu nie brakowało. To sprawiło, że oboje zbliżyli się do siebie nie tylko zawodowo, ale i prywatnie.

- Najpierw to była fascynacja. Mistrzem, a dopiero z czasem - mężczyzną. Kiedy spędza się z sobą 24 godziny na dobę, można poznać dobre i złe strony. A Janusz zyskiwał, kiedy odkrywało się go prywatnie. Zauważyłam, że potrafi bezinteresownie pomagać, jest troskliwy. Widziałam drobiazgi - gesty, reakcje. Im więcej czasu z nim spędzałam, tym bardziej mi się podobał - podkreśla aktorka w „Pani”.

- W teatrze Janusz nie jest moim mężem, tylko moim reżyserem. Tego mnie nauczył. To on dawał mi rady, ale też najboleśniejszą krytykę - podkreśla Natasza Urbańska

Ostatecznie stało się: Józefowicz zostawił żonę i dwójkę dzieci i związał się z Nataszą. Siłą rzeczy promował najbliższą swemu sercu osobę we wszystkich swych przedsięwzięciach. Natasza zaczęła więc grać główne role w jego musicalach. Nic więc dziwnego, że złośliwi zaczęli mówić o swego rodzaju nepotyzmie.

- Przez ostatnie lata się docieraliśmy. Nie byłam pewna, na ile mogę być samodzielna, a Janusz, na ile może mnie wypuścić samą w świat show-biznesu. I trzymał mnie w tej złotej klatce. A ja, nie ma co ukrywać, dobrze się w tej klatce czułam. Miałam spokój, bezpieczeństwo. Wygodnie mi tak było. To Janusz załatwiał wszystkie trudne sprawy - tłumaczy aktorka w „Gali”.

Stała się dziewczyną ze wsi

Cztery lata temu Natasza postanowiła spróbować sił jako samodzielna piosenkarka - ale zrealizowany według jej pomysłu teledysk do piosenki „Rolowanie” wywołał falę internetowego hejtu. Nie spodobał się nie tylko klip, ale też dziwaczny tekst. To, co miało być odebrane jako żart, wszyscy przyjęli na serio, co wywołało ogólną irytację.

Natasza długo nie mogła się podnieść po tym doświadczeniu. Dopiero w tym roku zaproponowała dwie nowe piosenki - i okazało się, że tym razem trafiła w gust internautów. Poszło dobrze - być może dlatego, że Natasza ma już dziś inną pozycję na muzycznej scenie niż kiedyś. A oddech znajduje w rodzinnym gronie - przy mężu i córce Kalinie, w domu w podwarszawskich Jajkowicach.

- Stałam się wiejską dziewczyną. Doglądam kaczek, królików, grządek, i jest mi dobrze. Rano zbieram jajka i robię jajecznicę. Gotuję rosół z kury i czuję, jak fantastycznie pachnie. Uczę się wsi - śmieje się w „Pani”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Natasza Urbańska potrafi błyszczeć - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl