Natascha Kampusch opowiada o piekle życia w domu porywacza

Małgorzata Gołota
O jej porwaniu, ucieczce i ośmiu latach spędzonych w zamknięciu napisano już wiele. Dotąd jednak tajemnicą pozostawało, co tak naprawdę łączyło ofiarę i jej stręczyciela. Światło na dramatyczną relację dwójki Austriaków: 10-letniej Nataschy Kampusch i 35-letniego Wolfganga Priklopila, rzucić może dopiero autobiografia dziewczyny pt. "3096 dni", której fragmenty w poniedziałek opublikował niemiecki "Bild".

Wyglądał na zagubionego
"Po raz pierwszy zobaczyłam go na ulicy. Szłam do szkoły, a on stał koło swojego białego vana na pobliskim parkingu. Bałam się, w głowie cały czas kołatały mi słowa mojej mamy: "nie rozmawiaj z nieznajomymi", "nie wsiadaj do obcych samochodów". Ale kiedy spojrzałam mu w oczy, wszystko prysnęło. Miał niebieskie oczy, ale jego spojrzenie było dziwnie puste. Wyglądał na nieśmiałego, zagubionego i zupełnie bezbronnego. Dziś nie potrafię tego wytłumaczyć, ale wtedy poczułam jakąś dziwną chęć, by mu pomóc. Ostatecznie jednak zrobiłam krok w tył. Chciałam odejść. Nie pozwolił, zamiast tego złapał mnie mocno i gwałtownie wrzucił do vana. Wszystko wyglądało jak scenariusz jakiegoś horroru. A to był tylko początek mojego nowego, ośmioletniego życia" - tak 22-letnia obecnie dziewczyna opisuje początek znajomości ze swoim starszym o 25 lat porywaczem.

Jak sama pisze, już pierwszego dnia była przerażona. Jak się jednak potem okazało, wówczas nie miała jeszcze powodów, by tak się czuć.

Pokój był hermetyczny
Prawdziwy koszmar bowiem zaczął się dopiero wtedy, gdy Natascha znalazła się w swoim nowym domu. Priklopil przygotowywał porwanie przez długie miesiące, zadbał więc również o specjalny pokój. Wybudował go w piwnicy swojego domu, w miasteczku na północ od Wiednia. Pomieszczenie było czyste, ale ciemne, pozbawione okien, wyposażone tylko w piętrowe łóżko, zlew i toaletę. "Wytrzymałam kilka tygodni, potem błagałam go, by pozwolił mi się wykąpać" - wspomina Kampusch.

Priklopil faktycznie wkrótce zgodził się i wyprowadził dziewczynkę na zewnątrz. "To wtedy zrozumiałam, w jak dramatycznym położeniu jestem" - dodaje Natascha. "Okazało się, że drzwi do mojego pokoju są z drugiej strony zabezpieczone betonową pokrywą. A prowadził do nich jedynie wąski korytarz. Gdy jednak wyszliśmy z tego labiryntu, wiedziałam już, jak szczelnie jestem zamknięta i jak trudno byłoby komukolwiek mnie znaleźć" - czytamy na stronach autobiografii "3096 dni".

Myśl, że tak po prostu jest
Na początku metodą na przetrwanie była dziecięca wyobraźnia. "Z perspektywy czasu widzę, że wróciłam wtedy do myślenia typowego dla 4- czy 5-latków, które przyjmują rzeczywistość po prostu taką, jaka jest" - pisze Natascha.

By jednak wykreować tę rzeczywistość na jak najbardziej normalną, dziewczynka musiała sprawić, by jej relacje z Priklopilem stały się chociaż mierną namiastką rodziny. "To dlatego prosiłam go, by kładł mnie do łóżka, czytał mi do snu, całował w czoło na dobranoc. Poza tym byłam przecież wtedy dzieckiem, potrzebowałam czyjegoś dotyku i czułości" - dodaje.

Początkowo to wystarczało. Porywacz sprawiał nawet wrażenie, jakby ta gra dawała mu jakąś przyjemność. Niestety, na krótko. "Zdarzało mu się tracić nad sobą kontrolę, ale naprawdę mocno agresywny zaczął robić się, gdy weszłam w okres dojrzewania" - wspomina Kampusch. "Traktował mnie wtedy tak, jak gdybym była brudna i obrzydliwa. Przestał mnie przytulać, za to regularnie bił, a gdy spaliśmy w jednym łóżku, zakładał mi kajdanki, bo - jak wyjaśniał - wcześniej nie zachowywałam się dość dobrze".
Mów do mnie "Mój Panie"
Na tym się wcale nie kończyło. Porywacz bowiem golił Nataschy również głowę, zmuszał, by półnaga pracowała jako jego domowa niewolnica.

Obsesyjnie musiała dbać o porządek. Gdy odmawiała sprzątania, kopał ją i bił, mówiąc: "zawsze chciałem mieć niewolnicę". Seksualne molestowanie było już tylko dopełnieniem rytuału codziennych tortur, w trakcie których m.in. zmuszał Nataschę, by się przed nim kłaniała, klękała i mówiła do niego "Mistrzu" albo "Mój Panie".

"Najbardziej nienawidził, kiedy po tym wszystkim płakałam z bólu" - czytamy w dramatycznej autobiografii. "Łapał mnie za gardło, wlókł nad zlew, wciskał moją głowę pod wodę i naciskał na tchawicę, póki całkiem nie straciłam przytomności".

O to zresztą nie było trudno. Dlaczego? Bo gdy Natascha skończyła 16 lat, ważyła mniej niż 40 kg. Priklopil świadomie utrzymywał ją w stanie permanentnego głodu, ponieważ wierzył, że pozbawiona sił nie będzie próbowała uciekać.

Niegdyś pracujący jako inżynier Siemensa porywacz wmawiał jej także, że rodzina nie chciała zapłacić za nią okupu i z przyjemnością się jej pozbyła. "Teraz nie jesteś ich Nataschą, teraz należysz do mnie" - w kółko wybrzmiewało z głośników interkomu zamontowanych w jej pokoju.
On był moją rodziną...

Na dowód tego, że dziewczynka jest jego własnością, porywacz nakazał jej zmienić imię. "Wybrałam łacińskie: Bibiana. To była moja nowa tożsamość, którą Priklopil zaakceptował, dzięki czemu żyłam z nią przez kolejne siedem lat" - czytamy w książce "3096 dni".

W opublikowanej wczoraj autobiografii dziewczyna przyznaje też, że wiele razy próbowała popełnić samobójstwo. Jednocześnie jednak otwarcie mówi o specyficznej więzi łączącej ją z porywaczem. "Czasami robiłam wszystko, by tylko zatrzymać go w moim pokoju na dłużej" - pisze Kampusch. "Zdarzało się też, że razem spaliśmy, przygotowywaliśmy posiłki, jedliśmy, oglądaliśmy telewizję. W ten sposób dawał mi namiastkę normalności".

...i żałowałam, gdy umarł
Uciekła, gdy miała 18 lat, w sierpniu 2006 r., wykorzystując moment, gdy Priklopil myślał, że czyści jego samochód. Trafiła do willi w Strasshof położonej nieco na północ od austriackiej stolicy. Jej lokatorzy rozpoznali w wychudzonej 18-latce 10-letnią dziewczynkę, o której kilka lat wcześniej mówił cały kraj.

Tuż potem młoda kobieta mogła wrócić do rodzinnego domu. Tam dowiedziała się, że jej stręczyciel i jedyny towarzysz ostatnich ośmiu lat życia właśnie popełnił samobójstwo. Priklopil bowiem rzucił się pod pociąg tuż po tym, gdy zorientował się, że Bibiany nie ma.

"Tak, wtedy dziwnie się czułam. Było mi go żal i daleka byłam od poczucia satysfakcji. Jednak teraz wiem, że gdybym nie uciekła, sam nigdy by mnie nie puścił" - kwituje Natascha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl