Nasza Gwiazda: Weronika Rosati musi sama zadbać o wychowanie dziecka

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Karolina Misztal
Nigdy nie miała szczęścia do mężczyzn. Jeden ją zniesławił, drugi wpakował w kłopoty zdrowotne, a trzeci - stosował wobec niej przemoc psychiczną i fizyczną. Nic dziwnego, że dzisiaj sens swego życia widzi przede wszystkim w macierzyństwie.

Chyba nikt, kto śledzi jej karierę, nie spodziewałby się, że tak szybko odnajdzie się w roli mamy. Tymczasem, od kiedy niespełna trzy lata temu na świat przyszła jej córeczka Elisabeth Valentina , praktycznie się z nią nie rozstaje. Najpierw dzięki wsparciu swego taty wybrała jej miejsce narodzin - Los Angeles. A potem przywiozła ją do Polski i dzielnie radzi sobie z godzeniem obowiązków mamy i aktorki.

- Elizabeth Taylor miała czworo dzieci i one wszędzie z nią jeździły. Myślałam sobie: „Jak będę miała dzieci, to też chcę, żeby zawsze ze mną były”. I dokładnie tak jest. Więc pewnie jestem trochę szalona, ale bardzo oddana - śmieje się w „Gali”.

Jej mama Teresa wyrwała się z Lublina, aby wyzwolić się od rodziców, którzy próbowali ją przekonać, by studiowała medycynę. Przyjechała do Warszawy i zaczęła studiować handel zagraniczny, który miał się stać dla niej oknem na świat. I faktycznie: tam poznała Dariusza - chłopaka o włoskich korzeniach i zakochała się w nim na zabój. Po studiach wzięli ślub i na świat przyszły ich dzieci: najpierw syn Marcin, a potem córka Weronika.

Dziewczynka od małego lubiła być w centrum uwagi. Jako trzylatka nosiła na plaży dwuczęściowy kostium, udając dorosłą kobietę, a dwa lata później - tańczyła przed tatą lambadę, prosząc, by nagrał ten występ na kamerze wideo. Już w podstawówce zaczytywała się w biografiach wielkich gwiazd kina - Sophii Loren czy Brigitte Bardot.

Kiedy ojciec został dyplomatą, musiał zamieszkać w Szwajcarii. Weronika poszła tam do szkoły, ale ze względu na barierę językową, nie potrafiła nawiązać bliskiego kontaktu z rówieśnikami. Dlatego uciekała w swój własny świat, stworzony z obejrzanych filmów i przeczytanych książek.

- Długo nie mogłam nauczyć się pisać ani czytać. Dzieci mówiły do mnie „oko”, pokazując na nos. A potem się śmiały. To był strasznie trudny czas. Wytrzymałam tak trzy lata. Stałam zwykle z boku, obserwowałam - opowiada w „Vivie”.

Kiedy rodzina wróciła do Warszawy, od razu zażądała od rodziców, aby zapisali ją na kurs aktorski prowadzony przez Halinę i Jana Machulskich. Dzięki tym zajęciom uwierzyła w siebie. Halina Machulska jako pierwsza powiedziała jej, że ma talent. Weronika zrozumiała, że pracując nad sobą, spełni swoje marzenie - i zostanie gwiazdą.

Ponieważ dobrze się uczyła, po maturze świat stanął przed nią otworem. Ale ona postanowiła postawić na swoim - i dostała się na łódzką filmówkę. Wytrzymała tam zaledwie półtora roku. Uznała, że to jej wystarczy - i poleciała do Ameryki, by uczyć się aktorstwa u najlepszych: Lee Starsberga i Stelli Adler. Rodzice nie byli tym zachwyceni.

- Byłam zaskoczona. Najpierw ta Łódź, potem Stany. Już wcześniej tłumaczyliśmy jej z mężem, że to strasznie ciężki zawód, szczególnie dla kobiety. Byliśmy zdecydowanie przeciwni. Ale przecież wiedzieliśmy, że nie zamkniemy córki w domu. Sama dobrze wiedziałam, co znaczy nie realizować się w swojej pasji - tłumaczy Teresa Rosati w „Vivie”.

Po powrocie do Polski, postanowiła przełożyć zdobyte doświadczenia na konkretne decyzje. Zaczęła grać w serialach, powoli budując swoją filmografię. Ojciec został wtedy ministrem spraw zagranicznych, na Weronikę szybko zwróciły więc uwagę plotkarskie media. Paparazzi czaili się pod domem rodziców, aby pstryknąć jej fotkę, kiedy wraca zmęczona ze zdjęć. Tymczasem Weronice udało się awansować - i dostała pierwszą ważną rolę w kinie.

- W Polsce, mimo, że zagrałam w „Pitbullu”, istniałam nie tyle jako aktorka, co jako osoba publiczna. To mnie bardzo denerwowało. Do Nowego Jorku wyleciałam świadomie, odpocząć od zainteresowania prasy moją osobą, przez co zahamowałam moją karierę, ale chciałam się skupić na sobie i aktorstwie - wyjaśnia w rozmowie z radiem RFM FM.

Początki kariery Weroniki w USA nie były łatwe: chodziła na castingi i wygrywała kolejne role, ale zawsze były to drugoplanowe postacie cudzoziemek. Dziewczyna postanowiła więc wyszlifować swój angielski. To otwarło przed nią nowe możliwości.

- Faktycznie jest tak, że reżyserzy castingów przed spotkaniem z aktorką zawsze pytają o jej pochodzenie. I mój agent mówi wtedy, że jestem Polką. To sprawia, że częściej przyjmują mnie na castingi do ról emigrantek. Ale to nie oznacza przecież, że tylko takie gram - tłumaczy w „Gazecie Krakowskiej”.

Nigdy nie miała szczęścia do mężczyzn. Kiedy zaczynała aktorską karierę, związała się z Andrzejem Żuławskim. Zafascynowana wybitnym reżyserem, nie potrafiła dostrzec jakim jest człowiekiem. Kiedy się rozstali, Żuławski napisał książkę „Nocnik”, w której opisał postać przypominającą Weronikę. Aktorka wniosła sprawę do sądu i wygrała: Książkę całkowicie wycofano z druku.

Potem zaczęła się spotykać z Piotrem Adamczykiem. Wydawało się, że są zgodną parą. Niestety: los pokrzyżował plany ich wspólnej przyszłości. Pewnego dnia auto prowadzone przez Adamczyka wylądowało w rowie. Aktor wyszedł z wypadku bez szwanku, ale jego partnerka miała skomplikowane złamanie.

Weronika znalazła się w fatalnej sytuacji: rozpoczęła długą rehabilitację, przez którą przepadło jej wiele ról. Adamczyk nie chciał kontynuować związku, więc para się rozstała. Nic więc dziwnego, że aktorka znalazła pocieszenie w ramionach pierwszego z brzegu faceta: opiekującego się nią chirurga - Roberta Śmigielskiego.

Skandal wybuchł na początku minionego roku. Aktorka udzieliła wywiadu prasowego, w którym opowiedziała, jak jej wybranek stosował wobec niej przemoc psychiczną i fizyczną. Weronika zerwała związek, choć para doczekała się dziecka - córki Elisabeth Valentiny.

- Bycie matką jest bardzo miłe, więc nieważne, czy samotną, czy nie, najważniejsze, że dziecko jest na świecie. To dla mnie największa radość. Macierzyństwo jest absolutnie najważniejszą rzeczą, najwspanialszą, jaka się w moim życiu wydarzyła - mówi w „Gali”.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nasza Gwiazda: Weronika Rosati musi sama zadbać o wychowanie dziecka - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl