Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napad na stację Orlenu w Pabianicach. Pracownik dał się pobić dla pieniędzy

Wiesław Pierzchała
Paweł Relikowski/polskapresse
Na ławie oskarżonych zasiądą: 22-letni Michał Z. i 26-letni Marcin G. Są podejrzani o napad na stację Orlenu przy ulicy Partyzanckiej w Pabianicach i zrabowanie prawie 49 tys. zł. Pierwszy z nich był pracownikiem tej stacji i dla "dobra sprawy" podczas napadu dał się poturbować kompanowi. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.

Jest noc z 18 na 19 maja 2012 roku. Na stacji Orlenu pracują Bogusława K. i oskarżony Michał Z. Ona jest na zapleczu, on uzupełnia towar na półkach. Około godz. 5.40 wchodzi Marcin G. w kominiarce, uderza w głowę pracownika, przykłada nóż do szyi pracownicy i żąda wydania pieniędzy z sejfu. Bogusława K. spełnia polecenie bandyty. Wyjmuje pieniądze z sejfu, pakuje do torebki foliowej i przekazuje napastnikowi. Ten znika z łupem. Kobieta, której nic groźnego się nie stało, alarmuje o napadzie policję i przełożonych.

Rusza śledztwo. Policjantów zastanawia to, że bandyta zażądał opróżnienia sejfu, a nie kasy. To bardzo ważne, gdyż zgodnie z wewnętrznymi ustaleniami w nocy w kasie nie może być więcej niż tysiąc złotych, zaś wszelkie nadwyżki ukrywane są w sejfie. Wyglądało na to, że bandyta wiedział o tej zasadzie, co pozwalało przypuszczać, że pracował na stacji lub ma na niej wspólnika.

Trop okazał się prawidłowy. W ten sposób policjanci namierzyli Michała Z., który został zatrzymany w niecodziennych okolicznościach. Otóż 29 maja, jadąc po pijanemu autem BMW, wpadł na latarnię przy skrzyżowaniu ulicy Łaskiej i ulicy 15. Pułku Piechoty "Wilków" na obrzeżach Pabianic. Miał ponad 1,5 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu.

Okazało się, że potrzebował pieniędzy i dlatego wpadł na pomysł napadu na swoją macierzystą stację Orlenu, na której - jak ujawnił kompanowi Marcinowi G. - nie było kamer monitoringu.

Podczas przesłuchania Michał Z. przyznał się do winy. Wyjaśnił, że po otrzymaniu ciosu w głowę od wspólnika udawał, iż stracił przytomność. Został przewieziony do szpitala, z którego szybko wyszedł i wkrótce spotkał się z kompanem, by podzielić się zrabowanymi banknotami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki