Najnowsza książka ks. Jana Kaczkowskiego to zapis jego kazań i refleksji

Jarosław Zalesiński
materiały prasowe
„Nieco poważniej niż zwykle” - zapowiada ks. Jan Kaczkowski w podtytule swojej najnowszej książki. Jeśli to spoważnienie mierzyć tytułami, faktycznie jest trochę bardziej serio. Po „Szału nie ma, jest rak” i po „Życiu na pełnej petardzie, czyli wierze, polędwicy i miłości”, poprzednich książkach, tym razem dostajemy tylko „Grunt pod nogami”.

Jest więc niby to bardziej solidnie i stabilnie, ale to wcale nie znaczy, że ks. Jan zagubił gdzieś swój rzadki dar mówienie o rzeczach śmiertelnie (najdosłowniej) poważnych lekko, z humorem i ironicznym autodystansem. To się nie zmieniło. Najważniejsza różnica polega na czym innym. W poprzednich książkach ks. Jan, który w okularach ma szkła jak dno butelki, nie bardzo może więc sam pisać teksty, korzystał z pomocy osób, które przeprowadzały z nim długie rozmowy, a potem przerabiały je na wywiady-rzeki. Tym razem przyjaciele ks. Jana spisywali wygłaszane przez niego kazania, zwykle w ramach jego żebraczego kwestowania na rzecz puckiego hospicjum. Ks. Jan mówi więc jakby z ambony, sam od siebie, a nie - odpowiadając na pytania rozmówcy.

Honorowe wyróżnienie dla ks. dr. Jana Kaczkowskiego [ZDJĘCIA]

Perspektywa książki jest więc inna, ale nie stało się tak, że ksiądz Kaczkowski przemawia tu z wysoka. Jego ambona nie wisi ponad głowami wiernych, tylko stoi na równym z nimi poziomie. „Grunt pod nogami” pokazuje, na czym polega - również rzadki - charyzmat księdza Jana. To dar otwartego spotykania się z każdym człowiekiem, niezależnie od tego, kim on jest. Spotykania się otwartego i nieosądzającego. Warto tu przywołać jeden przykład. Ksiądz Jan często gęsto mówi w swoich kazaniach o bliskich sobie osobach, także członkach rodziny (widać, że słuchaczy tych kazań również traktuje jak rodzinę). Pewnego razu opowiadał o przyjacielu swego ojca, dalekim od Kościoła sknerze, który przy różnych okazjach księdza Jana, młodego kapłana, poniżał. Trudno się dziwić, że ksiądz Jan w pewnym momencie bezceremonialnie uciął z nim kontakt, o czym powiedział w kazaniu. W książce znajduje się jednak postscriptum. Ksiądz Jan zrozumiał po czasie, że nie można nikogo, nawet anonimowo, wyklinać z ambony. Owego znajomego przeprosił zatem i sam poprosił o wybaczenie.

Bo ewangelię, którą się głosi, trzeba traktować z całą powagą. Jeśli np. mówi się o nadstawianiu policzka, trzeba to robić samemu. Powaga i dosłowność, z jaką ksiądz Jan traktuje własną wiarę, to - wydaje mi się - kolejny ważny składnik jego charyzmatu. Następnym byłby prosty, przystępny język, w jakim ksiądz Jan „rozkminia” teologiczne i moralne zawiłości. Kolejnym jest może to, że z nikim się nie kłóci i przeciwko nikomu nie występuje. Bratem jest mu nie tylko zatwardziały ateista, który drwi z niego w szpitalu i dopiero tuż przed śmiercią decyduje się na pojednanie z Bogiem. Bratem jest także ksiądz kurialista, który swego czasu mocno zaszedł młodemu kapłanowi za skórę....

Pojednawczy, życzliwy każdemu kapłan, który jednak nie rozmywa swojej wiary w pobłażliwości. Zachwycony trydencką liturgią tradycjonalista, zarazem głoszący liberalną naukę o wolności sumienia. Wielbiciel Benedykta XVI i ortodoksji, a zarazem pełen współczucia dla biedy i cierpień, jakby był ze szkoły papieża Franciszka. Człowiek, który o swojej śmiertelnej chorobie potrafi mówić jako o wyzwoleniu z lęków, nie epatując przy tym, przez jak ciemne noce dochodzi się do takiej życiowej postawy. Ktoś, kto katolicyzm pokazuje jako pomysł na radosne, spełnione życie.
Rzadki charyzmat.

Na rzecz hospicjum

Ks. Jan Kaczkowski, Grunt pod nogami. Nieco poważniej niż zwykle, Wydawnictwo WAM, Kraków 2016, cena 32, 90 zł.

Zapis kazań, wyg łaszanych przez ks. Jana Kaczkowskiego, oraz jego refleksje Drogi Krzyżowej. Część dochodu ze sprzedaży ksiązki przeznaczona jest na puckie hospicjum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Najnowsza książka ks. Jana Kaczkowskiego to zapis jego kazań i refleksji - Dziennik Bałtycki

Komentarze 10

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

e
ewa
Dlaczego sie boja? Ciekawe....Ksiadz Jan tylko dobro czyni
e
ewa
Co ci dolega ,rozjuszony szarlatanie?
e
ewa
Co ten wasz wikary dobrego czyni oprocz krytykwania i zbierania na tace? Zazdrosc mu doskwiera ,bo sam jest marnym ,tandetnym marudzacym klecha.
B
Baribal
To juz nie jest pan Kaczkowski tylko Rakowski. Zebral juz wszystkie ordery i ma ich wiecej od Brezniewa. Pora wiec na te posmiertne: za wpatrywanie sie we wlasny pepek, za grzech proznosci, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu czy za niszczenie lasow, ktore tym zawinily, ze je scieto i przemielono na papier na ktorym zbuk wydrukowal swoje zbucze pseudomadrosci, dywagacje i zwyczajne pierdoly.
z
zbiorka
w australii mozna bo ksiadz na tace 2 razy w ciagu mszy zbiera;)
ale tak serio to rzeczywiscie narod hojniejszy tam
m
m.
popieram
B
Barrakuda
Z lodówki to nie Kaczkowski, ale raczej Flaszka -Głódź może wyskoczyć.
M
Marek Antypody
To ja sponsorowalem podroz Jana do Australii a dlaczego to wejdz sobie na strone,, bumerangmedia.com wpisz w wyszukiwarke wizyta ksiedza Jana w Australii przekonasz sie co znaczy dobro I czego dokonala Australijska Polonia w 10 dni pobytu Jana u Nas, zebralismy mase kasy na Hospicjum w Pucku gdzie ludzie moga GODNIE UMIERAC , byles tam kiedys? dales chociaz 1 zlotowke? zeby Polacy z calej Polski mieli fachowa opieke , moze TY tez kiedys bedziesz GODNIE umieral ale na to trzeba zasluzyc, dac innym troche serca i wiary w to co robia, poczytaj troche o Janie , jakas jego ksiazke ,pojedz do Pucka do hospicjum, porozmawiaj z ludzmi ktorzy tam leza posluchaj co mowia o Janie ,kim on dla nich jest, jacy sa jemu wdzieczni ze nie umieraja w barlogu a wszystko to ich nic nie kosztuje a to dzieki ludziom tacy jak my Daroczyncy a nie tacy jak TY ludzie pelni jadu, spojrz dookola siebie policz do 10 zanim cokolwiek napiszesz a temu wikaremu jak sie to nie podoba ze tyle dobrego robi Jan to niech zacznie pracowac a nie pierdziec w stolek, tez o nim beda pisac i ja napewno nie bede sie bal ze mi z lodowki wyskoczy.
A teraz pomodl sie za ksiedza Jana bo on jest ciezko chory a mimo tego zbiera na hospicjum
P
Parafianin
Wikary z mojej parafii mówił, że wszędzie tyle księdza Kaczkowskiego, że w czasie mszy boją się tabernakulum otwierać: czy przypadkiem on stamtąd dnie wyskoczy?
B
Baribal
Nowy Piotr Skarga i jego kazania. Wynurzenia lenia i podbieracza z zebraczej kasy na zagraniczne wczasy. Tresc Kaczkowskich "Dziel zebranych" to kwa, kwa, kwa. Tak, tak nie znam tego pana i znac nie chce ale jako kiedys tam ministrant dobrze znam te scierwa, faryzeuszy i donoszacych Bolkow na SB tajemnicy spowiedzi nie wylaczajac. Chciwych na kase sepow. Jeden mial doswiadczenia podobne do moich, ktos inny nie mial zadnych wiec niech kazdy ma swoja w temacie paralakse.
Wróć na i.pl Portal i.pl