9/11
3. „Roma”, reż. Alfonso Cuarón, Meksyk, USA...

3. „Roma”, reż. Alfonso Cuarón, Meksyk, USA

Tytułowa „Roma” to nazwa bogatej, inteligenckiej dzielnicy Mexico City. Tam w jednym domu mieszkają - Sofia, matka gromadki dzieci i usługująca im Cleo. Kobiety żyją w świecie, gdzie klasa i rasa stanowią nieprzekraczalną barierę, jednak kiedy Sofię porzuca mąż, a Cleo zachodzi w ciążę, niespodziewanie zbliżają się do siebie. Obydwie muszą nauczyć się funkcjonować w nowej rzeczywistości. I chodzi tu nie tylko o mikroświat, ale i o wielką politykę. Równolegle do domowej rewolucji, zmienia się bowiem pejzaż polityczny kraju, a telewizja donosi o zmilitaryzowanych oddziałach masakrujących studentów. To kłębowisko emocji Cuarón zmienił w wysmakowaną, poetycka opowieść, która rozwija się powoli i wymaga od widza wielkiej uwagi. Pozornie leniwa fabuła jest bowiem gęsto poprzetykana symbolicznymi scenami, które pozwalają odczytywać „Romę” na zaskakująco wielu poziomach.

10/11
2. „Zimna wojna”, reż. Paweł Pawlikowski, Polska...

2. „Zimna wojna”, reż. Paweł Pawlikowski, Polska

Laur za reżyserię na festiwalu w Cannes, Złote Lwy w Gdyni, Europejska Nagroda Filmowa, nominacje do Nagrody Goya i Critis’ Choice Awards… W połowie stycznia okaże się, czy do tej długiej listy sukcesów „Zimnej wojny” będzie można dodać również nominację do Oscara. Za co krytycy i publiczność pokochali film Pawlikowskiego? Przede wszystkim za uniwersalną historię tragicznych kochanków (obsypani nagrodami Tomasz Kot i Joanna Kulig), której tłem są polskie kompleksy, obsesyjne rozliczenia z historią i tęsknota za życiem na rajskim Zachodzie. Drugą składową sukcesu jest ścieżka dźwiękowa, w której ludowe piosenki Zespołu Mazowsze mieszają się z jazzowymi improwizacjami i muzyką z zadymionych, paryskich barów. A wszystko to w czarno-białych kadrach Łukasza Żala, tak eleganckich, że wiele z nich mogłoby stanowić samodzielne dzieła sztuk

11/11
1. „Wieża. Jasny dzień”, reż. Jagoda Szelc, Polska...

1. „Wieża. Jasny dzień”, reż. Jagoda Szelc, Polska

Po obejrzeniu „Wieży. Jasny dzień”, widz ma wrażenie, jakby obudził się z niepokojącego snu. Trudno mu opowiedzieć o szczegółach, jeszcze trudniej logicznie streścić akcję, jednak uczucie, że przed chwila uczestniczył w czymś niesamowitym pozostaje. Debiutancki film Szelc, za który reżyserka otrzymała nagrodę m.in. na krakowskim festiwalu Netia Off Camera, w warstwie fabularnej jest prostym dramatem obyczajowym. Mamy dwie siostry, z których starsza, Mula, reprezentuje świat fizyczny, zaś młodsza, Kaja, - duchowy. Kobiety, po latach rozłąki spotykają się na Pierwszej Komunii biologicznej córki Kai, wychowywanej przez Mulę. Zaczyna się wyliczanie wzajemnych krzywd i podjazdowa walka o miłość dziecka. W połowie film wykonuje jednak gatunkowy zwrot, zmierzając w stronę metafizycznego horroru. I chociaż o kicz przy takim eksperymencie łatwo, Szelc zręcznie tej pułapki unika. Jej film to świeża, intelektualna i emocjonalna przygoda, jakiej dawno już nie oglądaliśmy w polskim kinie.

Zobacz również

Tragiczny wypadek w Krakowie. Zginęła jedna osoba

Tragiczny wypadek w Krakowie. Zginęła jedna osoba

Tych piłkarzy nie zobaczysz w Legii. Odchodzą z klubu

Tych piłkarzy nie zobaczysz w Legii. Odchodzą z klubu

Polecamy

35-latka zginęła w wypadku na motocyklu. Współpracownicy opublikowali wpis

35-latka zginęła w wypadku na motocyklu. Współpracownicy opublikowali wpis

Zamieszki w Gruzji. Demonstranci zablokowali główne skrzyżowanie w stolicy

Zamieszki w Gruzji. Demonstranci zablokowali główne skrzyżowanie w stolicy

Paweł Kowal: Świat, który dziś znamy, przechodzi do historii

Paweł Kowal: Świat, który dziś znamy, przechodzi do historii