Najgłupsi przestępcy na Pomorzu
Pijana kobieta jeździła po sopockim Monciaku
W pewną, majową niedzielę, o godz. 5 policjanci zauważyli samochód jadący popularnym sopockim deptakiem, ul. Bohaterów Monte Cassino. Sportowym samochodem marki mercedes jechała 26-letnia studentka z Krosna, która miała blisko dwa promile alkoholu we krwi.
Funkcjonariuszom tłumaczyła, że... nie wiedziała, że nie wolno jeździć po deptaku. Kobieta została przekazana policji, gdzie postawione jej zostały zarzuty prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu.
Za jazdę po Monciaku otrzymała z kolei mandat.
Najgłupsi przestępcy na Pomorzu
Pijany przyjechał samochodem na komisariat, sprawdzić... czy jest trzeźwy
32-letni mieszkaniec Warszawy przyjechał w czerwcowy weekend do komisariatu policji w Sopocie, by sprawdzić... czy jest trzeźwy. Pod jednostkę podjechał samochodem.
Badanie alkomatem wykazało prawie pół promila alkoholu we krwi, w związku z czym warszawiak stracił prawo jazdy i stanie przed sądem.
Za kierowanie samochodem po spożyciu alkoholu grozi kara aresztu, grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów.
Najgłupsi przestępcy na Pomorzu
Ukradł bramę i szedł z nią przez miasto
Policjanci z Rumi zatrzymali mężczyznę, który szedł przez miasto ze skradzioną bramą. Dyżurny z Komisariatu Policji w Rumi otrzymał telefoniczne zgłoszenie z informacją, że ulicą Rajską idzie mężczyzna z jednym dużym skrzydłem bramy wjazdowej, załadowanym na taczkę. Natychmiast na miejsce zostali skierowali policjanci prewencji, którzy wylegitymowali mężczyznę i ustalili, że brama nie należy do niego i jest kradziona. Od mężczyzny ponadto wyczuwalna była silna woń alkoholu.
63-latek był nietrzeźwy i noc spędził w policyjnym areszcie. Za popełnione przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy nawet do 5 lat. Brama wróciła do właściciela.
Najgłupsi przestępcy na Pomorzu
Zgłosił przestępstwo, którego nie było
Funkcjonariusze z Chojnic w kwietniu zatrzymali 29-latka, który zawiadomił o niepopełnionym przestępstwie.
- Mężczyzna twierdził, że skradziono mu samochód o wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych - mówią znający sprawę policjanci. Śledczy ustalili, że do kradzieży nie doszło, a zawiadamiający składał fałszywe zeznania. - Usłyszał już zarzuty. Grożą mu trzy lata więzienia - podsumowują funkcjonariusze.