Najbardziej skutecznym narzędziem w odzyskiwaniu dzieł sztuki są negocjacje

Anita Czupryn
Anita Czupryn
W 2021 roku do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie powrócił obraz Alberta Edelfelta „Pod brzozami”, którego wartość szacuje się na ponad 2 miliony złotych
W 2021 roku do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie powrócił obraz Alberta Edelfelta „Pod brzozami”, którego wartość szacuje się na ponad 2 miliony złotych Jakub Płoszaj
Szacuje się, że Polska w wyniku II wojny światowej utraciła ponad pół miliona dzieł sztuki. To przekłada się na ok. 70 procent materialnego dziedzictwa kulturowego, które zostało po prostu zagrabione czy też bezpowrotnie zniszczone w trakcie działań wojennych - mówi Tomasz Śliwiński z Departamentu Restytucji Dóbr Kultury MKiDN.

W Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego od 1 stycznia działa Departament Restytucji Dóbr Kultury. Przejął on obowiązki Wydziału do spraw Restytucji Dóbr Kultury w Departamencie Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Strat Wojennych. Co się zmieniło?

Z roku na rok liczba spraw, które do tej pory prowadził wydział rośnie. Coraz większa jest liczba odnajdywanych obiektów, które powracają do swoich macierzystych muzeów. Tym samym konieczny jest rozwój zespołu i zwiększenie liczby pracowników, którzy się tymi sprawami zajmują; po to, aby efekty były większe, a także po to, by przetworzyć posiadaną wiedzę. Ponieważ nie jest dla nas problemem zdobywanie tych informacji; narzędzia którymi dysponujemy i doświadczenie jak najbardziej nam w tym pomagają, jednak konieczni są pracownicy, którzy będą te informacje przetwarzać. Jak wiemy, to od przetworzenia informacji wszystko się zaczyna.

Kilka lat temu pisałam w dzienniku „Polska”, że w katalogu dzieł utraconych znalazło się 64 tysiące najróżniejszych obiektów, ale w istocie to tylko niewielka część spośród tego, co rzeczywiście utraciliśmy. Skąd wynika ta różnica i ile więc naprawdę straciliśmy w czasie II wojny światowej?

Rzeczywiście w bazie strat wojennych, prowadzonej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego obecnie mamy ponad 64 tysiące rekordów. Mówimy o „rekordach”, bo niektóre z nich dotyczą większej liczby obiektów, np. kolekcji prywatnych lub innych większych zbiorów dzieł, które zostały ujęte pod jednym rekordem. Natomiast szacuje się, że Polska w wyniku II wojny światowej utraciła ponad pół miliona dzieł sztuki. To szacunkowo przekłada się na ok. 70 procent materialnego dziedzictwa kulturowego, które zostało po prostu zagrabione czy też bezpowrotnie zniszczone w trakcie działań wojennych. Różnica pomiędzy tymi liczbami, to znaczy obiektami, które są zarejestrowane w bazie, a obiektami utraconymi wynika z tego, że po pierwsze nie zachowała się pełna dokumentacja tych dzieł sztuki, czyli nie zawsze jesteśmy pewni, że dane dzieło jest stratą wojenną. Musimy pamiętać, że przed II wojną światową nie zawsze w sposób właściwy obiekty były inwentaryzowane. Nie każdy mógł sobie na to pozwolić, tak jak robiły to duże placówki muzealne, na przykład Muzeum Narodowe w Warszawie, które miało na to odpowiednie środki finansowe, i do tego posiadało odpowiedni dział, który zajmował się inwentaryzacją, czyli opisywaniem i zapisywaniem tego, co się w zbiorach znajduje. Kolekcjonerzy prywatni, których nie było stać na wykonanie fotografii, nie pozostawili dokumentacji, która by pozwalała na stwierdzenie, że dane dzieło było w takich a takich rękach i zostało utracone, zagrabione czy zniszczone. Wszystkie tego rodzaju niedociągnięcia i pewne przedwojenne zaległości spowodowały, że dzisiaj brakuje nam dokumentacji. A trzeba pamiętać, że my pracujemy na dokumentacji, która powstawała nawet jeszcze w XIX wieku, a która potwierdza historię danego dzieła. Niektórzy porównują naszą pracę do pracy w Archiwum X.

Jak więc skutecznie sprowadzać zagrabione zabytki? Na czym polegają działania Departamentu Restytucji Dóbr Kultury?

Pierwszy krok to odnalezienie dzieła. Niektórzy uważają, że wystarczy odnaleźć obiekt i większość pracy jest wykonana. Niestety, tak nie jest. Wiele procesów restytucyjnych trwa od kilku do kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu miesięcy. To pokazuje, że proces restytucji rzeczywiście rozpoczyna się od odnalezienia dzieła sztuki, ale następnie prowadzone są kolejne działania, które mają ostatecznie doprowadzić do jego skutecznego odzyskania. Jeśli pyta pani, na czym polega poszukiwanie, to odpowiem, że jest to przede wszystkim codzienny monitoring rynku dzieł sztuki, tak krajowego, jak i zagranicznego. Warto zaznaczyć, że wiele dzieł sztuki odnajdywanych jest na terenie Polski, co wynika z uwarunkowań historycznych.

To znaczy?

Wielu polskich obywateli chciało czy próbowało ratować dzieła przed grabieżą czy przed zniszczeniem. Obiekty te trafiały do prywatnych kolekcji, były ukrywane na strychach, w piwnicach, a nawet za szafami w domach – znamy takie historie. Następnie kolejne pokolenia odnajdywały dzieła, nie wiedząc do końca, czym one są, jaka jest ich historia. Takie obiekty trafiają później często na rynek aukcyjny, a naszym zadaniem jest je skutecznie odnaleźć. Możliwości internetowe, jak i obecna sytuacja epidemiczna spowodowały, że praktycznie, ta legalna oczywiście, część rynku dzieł sztuki przeniosła się do sieci. Dla nas to dogodna sytuacja, bo narzędzia informatyczne, którymi dysponujemy, bardzo nam pomagają w sprawnym przeszukiwaniu aukcji pod kątem obiektów, które są wpisane do bazy strat wojennych. Pierwszym krokiem jest zatem poszukiwanie dzieł sztuki, które są uznane za polskie straty wojenne czy też dzieła utracone. Ważnym źródłem informacji są również pasjonaci, historycy sztuki, muzealnicy, osoby, które interesują się tematem i natrafiły na jakiś trop dzieła sztuki. Takie informacje zawsze weryfikujemy; niejednokrotnie doprowadzają nas one do obiektu, który, dajmy na to, został zaoferowany do sprzedaży albo pojawił się w celu jego konserwacji. Proszę pamiętać, że konserwatorzy dzieł sztuki otrzymują również zlecenia z zagranicy i wtedy osoby, które nie są świadome, a są posiadaczami dzieł sztuki – polskich strat wojennych – ujawniają się z takim obiektem.

Zanim zapytam o kolejne kroki, odniosę się do tego, że mówił Pan o aukcjach dzieł sztuki, ale legalnych. A co z nielegalnym obrotem, co z czarnym rynkiem, z darknetem? Czy tam również zaglądają urzędnicy departamentu?

Zaznaczę na wstępie, że pomimo faktu, iż dzieła sztuki, czy to polskie straty wojenne, czy też obiekty utracone współcześnie, a więc obiekty skradzione bądź nielegalnie wywiezione za granicę, zostały utracone nielegalnie to wszelkie nasze działania, z ramienia Ministerstwa Kultury, a więc w tym przypadku reprezentanta Skarbu Państwa, musza być legalne. To znaczy oparte na przepisach prawa krajowego, jeśli działamy na terenie Polski lub prawa międzynarodowego i wewnętrznego prawa państwa, na terenie którego dzieło sztuki się odnajdzie, jeśli działania prowadzimy za granicą. Rzeczywiście jednak staramy się weryfikować jak najgłębiej nie tylko zasoby internetowe, ale też rynek, i robimy to przy wykorzystaniu wszelkich środków, narzędzi oraz wiedzy własnej i osób, z którymi współpracujemy.

Wróćmy do tych kolejnych kroków, które sprawiają, że dany, utracony obiekt wraca do Polski.

Przypomnę: odnalezienie obiektu jest pierwszym krokiem.

A dopiero potem zaczynają się schody?

Otóż to. Dopiero wtedy rozpoczynamy proces restytucji. Niejednokrotnie jest to proces skomplikowany.

Zacznijmy od początku: czym jest proces restytucji?

Nie można procesu restytucyjnego ująć w tabeli Excel albo w wykresie, który by pokazywał, jakie kolejne kroki należy podjąć, ponieważ każda sprawa jest inna – dotyczy innego obiektu, innego miejsca odnalezienia, innego posiadacza, innej historii. Działając w imieniu Skarbu Państwa stwierdzamy, że Polska jest jedynym słusznym właścicielem dzieła sztuki, które zostało utracone w wyniku II wojny światowej. Dlatego każda osoba, która takie dzieło sztuki posiada, jest jego posiadaczem, a nie właścicielem. To o tyle ważne, że my stoimy na stanowisku, iż właścicielem jest właśnie Polska i robimy wszystko, żeby dotychczasowy posiadacz danego dzieła sztuki dobrowolnie je zwrócił. Proces restytucji jest tak naprawdę zależny od samego obiektu. Czasami bywa krótki i prosty; polega wyłącznie na podjęciu krótkich negocjacji i przekonaniu posiadacza do zwrotu. Ale niejednokrotnie trwa bardzo długo i jest wymagający; konieczne jest udokumentowanie, potwierdzenie tożsamości i proweniencji danego dzieła sztuki. I na tym chciałbym się skupić. Po tym, jak obiekt zostanie odnaleziony, naszym zadaniem jest potwierdzenie i udowodnienie posiadaczowi, że jest to polska strata wojenna. Tym samym musimy przedstawić stosowne dokumenty archiwalne, które będą potwierdzały proweniencję, a więc historię danego dzieła od momentu jego powstania do momentu utraty. Naszym zadaniem jest także zrobić wszystko, aby potwierdzić tożsamość – tak dla nas, jak i dla samego posiadacza. Inaczej mówiąc – należy zrobić wszystko, by udowodnić, że to dzieło sztuki, które zostało odnalezione, jest tym, które zostało utracone w wyniku II wojny światowej z terenu Polski. A wynika to z tego, że artyści, malarze, bo w takich przypadkach najczęściej mówimy o powieleniach, często wykonywali bardzo podobne prace. Tytuł też nie jest immanentną cechą danego dzieła sztuki; może być zmienny. Czyli obraz, który raz będzie nazwany „Bitwą”, innym razem może być, na przykład „Widokiem na bitwę” czy „Potyczką husarów”. Dlatego bardzo często naszym zadaniem jest wykonanie dokładnych oględzin odnalezionego dzieła sztuki. W takich sprawach pomagają nam konserwatorzy, z którymi udajemy się na miejsce, gdzie dany obiekt został odnaleziony, czy to w kraju, czy za granicą. Przeprowadzane są specjalistyczne badania, a na ich podstawie sporządzana jest ekspertyza, która potwierdza lub neguje , że dane dzieło sztuki jest tym, którego poszukujemy. Wielokrotnie w sprawach tworzone są wnioski restytucyjne, czyli oficjalne dokumenty z pieczęcią Ministerstwa Kultury. One mają za zadanie przedstawić historię danego dzieła sztuki, pełną dokumentację dotyczącą obiektu, a następnie potwierdzić jego tożsamość i zawnioskować do posiadacza o zwrot takiego dzieła do macierzystych zbiorów.

Istnieją przepisy, które nakładają na dany kraj obowiązek oddania takiego dzieła sztuki?

Niestety, takiego idealnego prawa nie ma. Oczywiście prawo międzynarodowe reguluje kwestie dotyczące zwrotu dzieł sztuki utraconych w wyniku działań wojennych, jednak warto wiedzieć, że ostatecznym, wiążącym, prawem jest wewnętrzne prawo danego państwa, na terenie którego dane dzieło sztuki się odnajdzie. Mamy tu bardzo różne doświadczenia. Dla przykładu powiem, że prawo wewnętrzne Stanów Zjednoczonych jest o tyle korzystne dla naszych działań, że z założenia dzieło sztuki, a nawet każda rzecz, która została pozyskana w sposób nielegalny, nie może wjechać na terytorium Stanów Zjednoczonych. Dlatego działania amerykańskich służb śledczych, z którymi współpracujemy są o wiele bardziej efektywne aniżeli działania na gruncie innych państw i tego rodzaju obiekty są po prostu zabezpieczane przez amerykańskie służby, a następnie wydawane stronie polskiej. W przypadku innych państw, znajdujących się po drugiej stronie tego rodzaju sytuacji, posłużę się przykładem ustawodawstwa wewnętrznego Republiki Federalnej Niemiec czy Austrii, gdzie prawo jest bardzo silnie ukierunkowane na własność prywatną i nie jest łatwo żądać zwrotu takiego dzieła. Dlatego narzędziem, które uważamy za najbardziej skuteczne, są negocjacje. Nie są to negocjacje dotyczące wykupienia obiektu, a dowiedzenia, że obiekt został nielegalnie wyprowadzony z terenu Polski, że jest ofiarą wojennego rabunku, i że powinien wrócić do swojej macierzystej kolekcji, tak aby wpłynąć na dobrowolną decyzję posiadacza o zwrocie takiego dzieła sztuki. Od 2016 roku do naszego kraju powróciło ponad 500 pojedynczych obiektów, które zostały utracone w wyniku II wojny światowej.

Ile obecnie jest otwartych spraw związanych z restytucją dzieł sztuki i w ilu krajach?

Obecnie prowadzimy ponad 80 spraw restytucyjnych w 12 krajach na świecie. Wiele spraw prowadzonych jest na terenie Stanów Zjednoczonych, ale też w państwach europejskich, takich jak Niemcy, Austria, Francja, Hiszpania czy Wielka Brytania. Nasze działania prowadzone są również w tak egzotycznych państwach jak Turkmenistan czy Tadżykistan. Warto tu wspomnieć również o Rosji, gdzie co rusz odnajdujemy obiekty stanowiące polskie straty wojenne, jednak od wielu lat, pomimo złożonych już 20 wniosków restytucyjnych, nie spotkały się one z pozytywnym odzewem strony rosyjskiej. A kolejne wnioski restytucyjne są właśnie przygotowywane; miejmy nadzieję, że stanowisko Rosji kiedyś się zmieni i będzie możliwy dialog w tej sprawie.

Które z tych 500 dzieł sztuki, które w ostatnich latach wróciły do Polski, dla Pana osobiście są najcenniejsze?

Najbliższe sercu zawsze są te, przy których się najwięcej pracowało. Warto jednak podkreślić, że praca dotychczasowego wydziału – obecnie Departamentu - to praca zespołowa. Nie ma takiej sprawy, która od początku do końca byłaby prowadzona przez jedną osobę. Staramy się wspierać, wymieniać doświadczeniami i wiedzą. Zespół, z którego składa się nasz departament, to ludzie o bardzo różnym wykształceniu i doświadczeniu. Dzięki temu jesteśmy w stanie pracować w różnorodnych sprawach. Warto wspomnieć, że w 2021 roku do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie powrócił obraz Alberta Edelfelta „Pod brzozami”, którego wartość szacuje się na ponad 2 miliony złotych. Jest to o tyle ciekawa historia, że ten właśnie obiekt odnalazł się na terenie naszego kraju. Jego dotychczasowi posiadacze odnaleźli obiekt na strychu, gdzie był zwinięty w rulon. Po jego rozwinięciu starali się znaleźć informacje, czym tak naprawdę jest ten obiekt, kto go namalował i jaka jest jego historia. Skontaktowali się z naszymi pracownikami, udało się odtworzyć historię tego obrazu; okazało się, że to polska strata wojenna, obiekt z pałacu w Spale, czyli z rezydencji prezydentów II Rzeczypospolitej Polskiej. Odnalazł się kilkadziesiąt kilometrów dalej. Wojenna zawierucha spowodowała, że zaginął, ale pomimo upływu lat zachował się w dobrym stanie w zakamarkach strychu.

Podobnie chyba było z akwarelą Stanisława Masłowskiego „Gryka”? To był obraz skradziony dwa razy.

Tak jest; jego historia jest skomplikowana. Akwarelę odnaleźliśmy na polskim rynku dzieł sztuki, w jednym z warszawskich domów aukcyjnych i jest ona przykładem tych rodzinnych historii, które latami się zacierają. Posiadacz nie miał świadomości, co tak naprawdę jest w jego mieszkaniu. Dopiero ujawnienie obiektu i odnalezienie go przez naszych pracowników pozwoliło odtworzyć jego historię. A historia jest ciekawa; obiekt przed II wojną światową znajdował się w zbiorach warszawskiej Zachęty, która we wrześniu 1939 roku została zajęta przez wojska niemieckie i już jesienią wszystkie obiekty zostały stamtąd przetransportowane do Muzeum Narodowego w Warszawie, które stanowiło swego rodzaju magazyn dzieł sztuki dla administracji niemieckiej podczas procesu grabieży. Obiekt został następnie wywieziony na Dolny Śląsk, ale na szczęście skutecznie został rewindykowany, czyli odzyskany przez polską administrację tuż po zakończeniu II wojny światowej i w 1945 roku powrócił do Muzeum Narodowego w Warszawie. Został wpisany do inwentarza jako odzyskany z Dolnego Śląska i już w 1946 roku został wypożyczony do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, zapewne jako część wyposażenia, ponieważ dokumentacja, która zachowała się w muzeum, potwierdza, że kilkadziesiąt takich obiektów zostało tam wypożyczonych w celach wystroju głównej siedziby TPPR. Obiekt ten nigdy potem nie powrócił do zbiorów muzealnych; po prostu został skradziony.

Jak trafił do polskiego posiadacza?

W latach 70. akwarela pojawiła się na polskim rynku dzieł sztuki i została zakupiona do prywatnej kolekcji. Przez następnych kilkadziesiąt lat wisiała w salonie na ścianie. Staramy się uwrażliwiać polskie społeczeństwo, że tego rodzaju dzieła sztuki są w naszym otoczeniu, nie tylko za granicą. Miejmy nadzieję, że będzie to przynosiło wymierne efekty. Prawdą jest, że wiele z procesów restytucyjnych toczonych jest tu, na miejscu, w kraju. Wynika to, o czym już wspomniałem, z uwarunkowań historycznych; obiekty te często trafiały do prywatnych posiadaczy, którzy chcieli na przykład uchronić je przed dalszą grabieżą czy zniszczeniem.
Czy to miłość do sztuki sprawiła, że znalazł się Pan w takim miejscu jak Departament Restytucji Dóbr Kultury?
Zdecydowały o tym raczej zainteresowania detektywistyczne.

I jak legendarny Indiana Jones Pan też nosi fedorę i skórzaną kurtkę?

(Śmiech). Kapelusz wisi na wieszaku. Każdy z pracowników może w dowolnym momencie go wziąć i dobrze wykorzystać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl