Nadja Swarovski. Kobieta, która dała luksus zwykłym ludziom

Marcus Leroux
Niewiarygodne, jak Nadja Swarovski, dziewczyna, która wzrastała w otoczeniu luksusowej biżuterii, wspaniale ożywiła rodzinną firmę, kojarząc ją na nowo z ambitnymi kobietami - pisze Marcus Leroux

Podróż Nadji Swarovski na szczyt rozpoczęła się wcześniej niż innych. W swoim biurze w centrum Londynu Swarovski wysuwa apteczne szufladki wypełnione połyskującymi kryształami o nieprzebranych kształtach, rozmiarach i barwach. Mówi, że czuje się jak dziecko w sklepie z cukierkami.

- Gdy byłam małą dziewczynką, miałam swoje kartonowe pudełko z kryształami, z których razem z siostrą robiłyśmy naszyjniki i bransoletki - wspomina radośnie. - I częściowo to jest moja motywacja do tej pracy, bo ludzie nie znają takiej firmy Swarovski, w jakiej wzrastałam. Znowu zbliżyliśmy się do klienta.

Większość menedżerów wysokiego szczebla miałaby problem z przejściem w jednym zdaniu od dziecięcych wspomnień do strategii firmy. Ale Nadji Swarovski nie przeszkadza mieszanie rodziny z biznesem. To w końcu jej nazwisko widnieje nad drzwiami.

Kiedy Swarovski mówi o zbliżeniu firmy do klientów, odnosi się do swoich działań na rzecz "powrotu" kryształów Swarovskiego do wysokiej mody. Kryształy błyskały na sukniach królowej Wiktorii i Audrey Hepburn w filmie "Śniadanie u Tiffany'ego". Ale gdy Nadja Swarovski formalnie dołączyła do firmy w 1995 r., uważano, że są już niemodne.

Swarovski stała się ambasadorką kryształów w świecie haute couture, dając drogie materiały każdemu projektantowi, który był gotów ich użyć - ku przerażeniu niektórych osób w firmie uważających, że to kosztowne ozdóbki.

Przełomowym momentem, jak mówi, była kolekcja Alexandra McQueena, która pokazała uniwersalność kryształów, udowadniając, że nie chodzi w nich tylko o ostentację.

Swarovski o organizacji pracy: Trzeba mieć dobrze zorganizowane spotkania, jasne reguły gry, bo inaczej może być bardzo... chaotycznie

Dla ilustracji Nadja Swarovski wskazuje kąt pokoju, w którym na manekinie prezentuje się sukienka Gilesa Deacona ozdobiona kryształami Swarovskiego. Sukienka wygląda trochę na przypaloną, przybierając na brzegach kolor skarmelizowanego cukru. - Jeśli ktoś mówi, że to zbytni blask i przepych…, to tu kryształy służą do pokazania rozkładu.

Ponowne powiązanie wyrobów Swarovskiego ze znanymi projektantami ożywiło firmę i zmieniło jej wizerunek z dostawcy kryształowych figurek zwierząt na pierwszorzędną markę biżuterii.
Ale sprzedaż kryształowych bransoletek po 170 funtów i złotych zegarków z kryształami po 470 funtów z pewnością nie przychodzi łatwo w gospodarce, w której skończyła się epoka ostentacyjnego wydawania pieniędzy?

- Wcale nie - mówi natychmiast pani Swarovski. - Myślę jednak, że dajemy ludziom luksus, na który ich stać. U nas w firmie zawsze mówimy o demokratyzowaniu luksusu.

- Takie było motto Daniela Swarovskiego - mojego prapradziadka. On ciągle powtarzał: "Diamenty są dla rodzin królewskich, a ja chciałbym obsługiwać całą resztę świata. Chciałbym, żeby każda kobieta na świecie wiedziała, co się czuje, nosząc diament".

Nawet w spowolnionej Wielkiej Brytanii, w której Swarovski ma 97 sklepów, sprzedaż wzrosła w 2012 r. o 6 proc. mimo pewnych niepożądanych, pogarszających koniunkturę czynników. - Ten rok był trochę trudny. Muszę powiedzieć, że wszyscy sprzedawcy detaliczni trochę się rozczarowali olimpiadą. Mamy poczucie, że klienci pomijali Londyn, kierowali się prosto do wioski olimpijskiej, a potem wsiadali do pociągu Eurostar i jechali na zakupy do Paryża - mówi Swarovski.

Takie międzynarodowe wypady to bez wątpienia druga natura Swarovski. Urodziła się w Niemczech, w austriackiej dynastii biznesowej założonej przez Czecha, chodziła do szkół w USA, a mieszka w Londynie wraz z mężem, menedżerem funduszu hedgingowego, i trójką dzieci. W jej akcencie jest więcej śladów Teksasu, gdzie studiowała, niż Tyrolu, gdzie mieści się główna siedziba jej spółki.

Swarovski jest jedną z czwórki kuzynów zarządzających Swarovski Crystal Business Group, działem firmy odpowiadającym za 77 proc. rocznych obrotów całej Swarovski Group wynoszących 2,9 mld euro (2,3 mld funtów). Inne działy to Swarovski Optik, który produkuje sprzęt optyczny, taki jak lornetki i soczewki, oraz Tyrolit, który wytwarza narzędzia do szlifowania, cięcia i wiercenia.

Droga Nadji Swarovski do rodzinnej firmy - po porzuceniu swojego tekturowego pudełka - nie była prosta. Po studiach z historii sztuki pracowała w domu aukcyjnym Sotheby's, potem trafiła do Galerii Gagosiana w Nowym Jorku, wreszcie przeszła do firmy PR zajmującej się światem mody.

- Dopiero gdy pracowałam w firmie reprezentującej wszystkie te europejskie rodzinne domy mody, pomyślałam: "Co ja tu robię w Nowym Jorku, reprezentując te wszystkie firmy? Mamy przecież własną firmę rodzinną w Europie, która ma swoje korzenie w modzie, ale nikt o tym nie wie". Zrozumiałam, że to jest nisza, którą muszę zająć.
Mimo to uważa, że czas spędzony poza rodzinną firmą był dla niej bardzo istotny. - Kiedy wzrastałam, to z mojego pokoju widziałam wielki szyld "Swarovski". Firma była moim placem zabaw. Nie zdawałam sobie sprawy, ile o niej wiem, dopóki nie wyjechałam. Przy każdym obiedzie, przy każdej kolacji mówiło się o fabryce. Ojciec zawsze zabierał mnie na spotkania. Ponieważ wszystko kręciło się wokół rodzinnego biznesu, myślałam: Nie mogę pracować dla tej firmy. Musiałam wyjechać, żeby odkryć swoje mocne strony, swoje zdolności

Link: Poznaj historię Swarovskiego. Oryginalna Biżuteria Arande

Firma Swarovski wchodzi w szóste pokolenie właścicieli, kontrola nad firmą jest rozłożona na 57 pakietów akcji, co oznacza, że liczba indywidualnych udziałowców jest trzycyfrowa.

- Tak, to jest wyzwanie. Ale wszyscy postanowiliśmy zrobić wszystko, żeby się udało. Jestem w zarządzie, mamy zbiorowe obowiązki, co oznacza, że musimy ze sobą współpracować. Wszyscy mamy poczucie dumy z naszego dziedzictwa i to nas łączy.

Spółka współpracuje z amerykańskim instytutem badawczym Cambridge Institute for Family Enterprise, który próbuje znaleźć najlepszy sposób zarządzania rodzinną firmą o złożonej strukturze właścicielskiej.

- Bardzo ważna jest komunikacja. Trzeba informować ludzi, być szczerym wobec siebie nawzajem - mówi Swarovski. - Trzeba mieć dobrze zorganizowane spotkania, jasne reguły gry, bo inaczej może się zrobić zbyt… chaotycznie. Nie chcemy też, żeby ktokolwiek z nas miał poczucie, że coś mu się po prostu należy. Ta firma została zbudowana na ciężkiej pracy i jeśli ktoś chce wziąć odpowiedzialność za przyszłość, to czeka go ciężka praca.

Swarovski zdradza, że chce zapewnić następnemu pokoleniu takie samo praktyczne wykształcenie, jakie sama odebrała w rodzinnej firmie: pracę w zakładzie produkcyjnym w Austrii, staż w paryskim biurze, kilka lat w Hongkongu, żeby nauczyć się podstaw biznesu w Chinach.

Szefowie spółek często mówią komunały o tym, że ich firma jest jedną, wielką rodziną, w przypadku pani Swarovski jest odwrotnie: - Musimy traktować rodzinę jak firmę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl