[MUZOtok] Andrzej Krzywy z De Mono: Dalej mamy coś do powiedzenia w muzyce. Piotr Kubiaczyk potwierdza. Jest nowa płyta grupy De Mono

Tomasz Dereszyński AIP
Wideo
od 16 lat
- Język, kultura i historia - to są tak naprawdę trzy elementy, które tworzą tożsamość narodu mówią w rozmowie z Tomaszem Dereszyńskim Andrzej Krzywy i Piotr Kubiaczyk. W 2017 roku odbywa się trasa DeMono na 30-lecie istnienia grupy.

Trzydzieści lat to kawał czasu. Daliście niedawno urodzinowy koncert w Warszawie. Fajny był?
Andrzej: Wiesz co, bardzo fajnie gra się, gdy wśród publiczności są w zasadzie sami przyjaciele i nasi znajomi, ludzie znający i doceniający naszą twórczość, będący z nami od dawna. Oni kochają nasze piosenki, znają je od dawna, znają słowa piosenek, więc taki koncert to samograj. To była dla nas ogromna przyjemność i duże wsparcie. W zasadzie mógłbym nie śpiewać tego dnia, publiczność zrobiłaby to za mnie (śmiech). Wszyscy śpiewali. Było cudownie.
Piotr: Całkiem nieźle wypadliśmy. Oczywiście to był tylko fragment koncertu akustycznego który przygotowaliśmy na trzydziestolecie. Na pewno było przy tym trochę stresu, wiadomo, tak jak Andrzej powiedział, zagraliśmy dla znajomych i przyjaciół, ale także dla muzyków, bacznie obserwujących analitycznie nasz występ, dźwięki, które wydobywaliśmy tego dnia. Wydaje mi się, że to był bardzo fajny występ.

Publika się bawiła, gwiazdy także. Akustyka w Forcie Sololnickiego w Warszawie również dała radę.Piotr: Co do akustyki, Fort to nie jest łatwe miejsce do grania. Ale uważam, że udało się wykrzesać z tego miejsca maksimum.

Wasza płyta akustyczna zawiera 12 piosenek. Wybór ich był oczywisty? Nieoczywisty?Andrzej: Wydaje mi się, że tak naprawdę tych piosenek na płycie mogłoby być dużo więcej. Przez te trzydzieści lat udało nam się dużo piosenek wprowadzić do rozgłośni radiowych. To jest taka kompilacja, taki przegląd z tych trzydziestu lat. Wybraliśmy piosenki popularne, a także mniej znane ale takie, które kiedyś były dla nas ważne. Jedna nowa piosenka promuje ten album czyli “Próżno nie chcę czekać na twoją miłość”. To utwór świeży, premierowy, piosenka napisana przez Boba Marley’a. Nie ukrywam, że to mój idol, i do niego wszystko się zaczęło w moim życiu. Reggae stanowiło o tym, co robię, królowało u mnie, aż 1987 roku trafiłem do zespołu DeMono. Na chwilę zapomniałem o tych klimatach. Niemniej jestem wdzięczny Robertowi Marleyowi za to, że był, bo tak naprawdę dzięki niemu stałem się muzykiem.

Reggae twoja miłość?Andrzej: Muzyka reggae siedzi w moim sercu i tkwi. Myślę, że to miłość dozgonna. Niemniej jestem otwarty na prawie wszystkie gatunki. Raczej nie spodziewajcie się na naszej nowej płycie thrash metalu.
Piotr: Pewnie nie wszyscy pamiętają, jaką piosenkę jako pierwszą wprowadziliśmy na listę przebojów “Trójki”... to był utwór “Psycho Killer” grupy Talking Heads. Zawsze z wielką przyjemnością korzystaliśmy z tego, co w całej muzyce światowej było dla nas interesującego, inspirującego. Także Boba Marleya graliśmy już wcześniej, w latach 90. XX wieku. Także punkowego The Clash “Should I stay, should I go” wzięliśmy na tapetę. To są nasze korzenie, nasze źródła. My z tej muzyki wyrastaliśmy, dlatego sięganie po utwory innych wykonawców jest rzeczą normalną, naturalną. Warunkiem wykorzystania utworu na płytę była zgoda rodziny króla reggae.

Ciekawe połączenie punkowca z reggae’owcem.Piotr: Dzięki punk rockowi ja zacząłem się interesować muzyką, graniem. Stwierdziłem, że skoro oni (muzycy punkowi) nie potrafiąc grać na instrumentach, mogą robić rewolucję, to dlaczego ja nie (śmiech).
Andrzej: Punk i reggae funkcjonowały obok siebie. Po raz pierwszy w historii muzyki rockowej amatorzy (punkowcy) dorwali się do instrumentów, by dosyć głośno krzyczeć o swoich problemach. U nich najważniejszy był przekaz… niż umiejętności muzyczne.
Piotr: I szczerość.
Andrzej: Myśmy od tego wychodzili. Zanim się z Piotrem poznaliśmy, bywaliśmy na tych samych koncertach w stolicy, choćby w Rivierze-Remont czy w Hybrydach, gdzie scena alternatywna najbardziej w tamtych czasach działała.

Da się pogodzić mainstream z alternatywą?Andrzej: Absolutnie się da. Mainstream to nie są tylko piosenki np. Beyonce, to jest tak pojemna kategoria, że w tym wszystkim był i The Clash i ten Bob Marley. Nawet Metallica mieści się w mainstreamie, bo mają ballady grane w stacjach radiowych, słuchane, lubiane na całym świecie nie tylko przez zagorzałych fanów grupy.

Mam wrażenie, że nasze stacje radiowe za mało grają polskiej muzyki? Jak uważacie?Piotr: My tworzymy muzykę, gramy koncerty, nagrywamy płyty i oczywiście z naszego punktu widzenia czy więcej polskiej twórczości, tym lepiej. Myślę, że tak jak we wszystkich dziedzinach zachłysnęliśmy się produkcją (nie tylko w muzyce) zagraniczną, i trochę nam umknęła kwestia polskich artystów. Powinna być wspierana polska kultura, to oczywiste. W czasach przepływu międzynarodowego kapitału, to język, kultura i historia - to są tak naprawdę trzy elementy, które tworzą tożsamość narodu. Będąc elementem większej całości, należy zachować swój indywidualizm, i o te trzy elementy dbać. Dlatego kultura posługująca się językiem polskim powinna być mocno wspierana.
To warunek do tego, że jako społeczność, naród, przetrwamy.

To nie jest nacjonalizm?Piotr: Nie, to pragmatyczne podejście do sprawy patriotyzmu i polskiej kultury. Myślę, że wszyscy decydujący o polskiej kulturze, powinni to brać pod uwagę.
Andrzej: Jesteśmy w Polsce, to Polacy są naszymi odbiorcami, dla nich nagrywamy i koncertujemy, więc tu należy śpiewać po polsku. Ja rozumiem, że młodzież ma ogromną łatwość nauki języków obcych, ja jej nie mam. Z tego powodu nie chciałbym kaleczyć tego pięknego języka, jakim jest angielski.

Trasa na 30-lecie zespołu. Macie przed sobą drugą część.Piotr: Koncerty akustyczne zostały podzielone na dwie tury, wiosenną i jesienną. Druga część rozpocznie się w październiku i potrwa do grudnia. To okres w którym granie w salach, teatrach, domach kultury ma sens. Zwłaszcza, że jest biletowana i nie ma szansy na sukces latem, kiedy to organizuje się wiele imprez plenerowych i do tego darmowych. Nasze hasło 30 koncertów na 30-lecie, jest cały czas aktualne. Latem zagramy dużo koncertów plenerowych, ale to będę występy elektryczne.

My wychowani w PRL-u lubimy takie hasła, trzydzieści koncertów na trzydzieści lat!Andrzej: Tysiąc szkół na tysiąclecie Polski (śmiech). Na pewno przekroczymy tę liczbę na jesień. To tak ciekawy materiał, że i w przyszłym roku na pewno będziemy go jeszcze grać. Przecież Polska ma trochę więcej niż trzydzieści miejsc. Chcemy zawitać do wszystkich.

Dobrze, dobrze, ale co z nowym materiałem? Znajdziecie czas na to?Andrzej: Szykujemy nowy materiał, tak naprawdę robimy to od jakiegoś czasu. Założyliśmy sobie, że jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to pod choinkę AD 2017 ukaże się nasz premierowy krążek, najpóźniej po nowym roku. Chcemy pokazać, że dalej mamy coś do powiedzenia w muzyce, że mamy potencjał. Nie chcemy zostawiać naszych słuchaczy tylko ze starymi piosenkami.

A propos starych piosenek. Klasyk mówi, że lubimy takie, które już kiedyś słyszeliśmy. Jakie piosenki są najchętniej słuchane przez waszych fanów?Piotr: Zauważyłem, że jest różnica między imprezami czysto plenerowymi a koncertami biletowanymi. Jednak kupienie biletu na konkretnego wykonawcę jest pewną deklaracją, że interesuje mnie ten zespół, że chcę spędzić półtorej godziny z ich twórczością. Taka publiczność jest dużo bardziej otwarta na rzeczy dużo mniej znane, czy mniej popularne, na piosenki premierowe. To jest akurat fajne, ponieważ możemy zagrać utwory, które nie przebiły się bardzo do świadomości przeciętnego słuchacza, a czasami zupełnie premierowe. Na duże plenerowe koncerty przychodzi publika oczekująca hitów.

Co wasi fani lubią posłuchać na bis?Andrzej: Tutaj nie ma konkretnie jakiejś listy. Mamy program, dużo większy niż set koncertowy, więc jest rotacja granych kawałków. Nie jest tak, że zaczynamy od największych utworów przechodząc do utworów mniej znanych. Tak układamy set, by przemycić nowe rzeczy ale nie zanudzić publiki. Oczywiście te najbardziej popularne trafiają na bisy.

Już oczami wyobraźni widzę Piotrka jak rozwala gitarę niczym na okładce “London calling” jego ulubionego zespołu The Clash…Piotr: Ostatnio właśnie mnie korciło, by wrócić do piosenki “Should I stay, should I go”, ponieważ była tak bardzo energetyczna publiczność, widziałem, że ich nosi. Andrzej zauważał, że część nawet przy tym tańczyła.
Andrzej: Bez koszulek, pogo było tańczone. Byliśmy w szoku, ale było bardzo sympatycznie. Może komuś kojarzy się to z jakąś agresją, ale fani świetnie się bawili. To jest piękne, że nadal potrafimy wyzwolić emocje w młodzieży.
Piotr: Przez te trzydzieści lat to już chyba nawet trzecie pokolenie fanów wyrosło i przychodzi na koncerty, tak mi się wydaje. To cieszy i jest potwierdzeniem tego, że polska muzyka jest obecna w polskich domach, że się jej słucha.

Andrzej, co cię wkurza u Piotra. Piotr, co cię denerwuje u Andrzeja? Tylko krótko (śmiech).Szczerze mówiąc znamy się już tak długo, że nie zauważam jakichś cech u niego, które by mnie wkurzały.
Piotr: Ja mam.
Andrzej: Nawet wiem, co masz na myśli… Ja Piotra akceptuję takim, jakim jest i nie wyobrażam go sobie jako innego.
Piotr: Andrzej wychodząc żegna się z ludźmi strasznie długo. Proces wychodzenia trwa u niego 15, 20 minut. Szczególnie mnie to wkurza, jak się gdzieś spieszymy.
Andrzej: Ten typ tak ma (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl