MŚ w Innsbrucku. Majka czy Kwiatkowski? Kto najlepiej przetrzyma kolarskie piekło

Arlena Sokalska
Arlena Sokalska
Andrzej Szkocki/Polska Press
Przed weekendowymi wyścigami ze startu wspólnego na mistrzostwach świata w Innsbrucku w obozie polskiej reprezentacji panują dobre nastroje. W piątek kolarze odbyli długie treningi, mężczyźni w pełnym składzie przejachali "Piekło", czyli podjazd zwany przez mieszkańców Innsbrucku Hölle. Kobiety, które nie mają go na trasie wyścigu, przejechały rundy i zastanawiają się, jak rozgryźć Holenderki.

Na razie Innsbruck w niczym nie przypomina kolorowego i tłumnego Bergen sprzed roku. Norwegowie żyli kolarstwem, tłumnie przychodzili na trasy zaopatrzeni w swoje flagi narodowe, ale dopingowali wszystkich kolarzy. Tu, w Innsbrucku atmosfera jest mniej kolarska. Może również dlatego, że większość reprezentacji mieszka w okolicy, a nie w samym mieście.

Polacy zamieszkali w Bad Häring, małej miejscowości ok. 80 km od Innsbrucku. Ponieważ Polski Związek Kolarski jest od roku w wielkich kłopotach, swoje autobusy i ciężarówki dla mechaników użyczył właściciel CCC Sprandi Polkowice, Dariusz Miłek. Gdyby nie ten gest polscy zawodnicy nie mieliby właściwie żadnego zaplecza logistycznego. Podobnie jak nie mają zapewnionych strojów innych niż startowe.

Ale mimo tego, że zawodniczki i zawodnicy chodzą we własnych teamowych strojach lub w koszulkach z innych imprez - choćby igrzysk w Rio, to nastroje są dobre. Zwłaszcza w przypadku elity kobiet i mężczyzn, którzy swoje zawody rozegrają odpowiednio w sobotę i niedzielę.

- Kiedy zakładam biało-czerwoną koszulkę to czuję wielką dumę, że mogę jechać dla naszych kibiców - mówi uśmiechnięta Anna Plichta, która w sobotnim wyścigu będzie pracować dla Katarzyny Niewiadomej. - Jesteśmy przygotowane na to, że wiele ekip będzie chciało kogoś wysłać w odjazd na wczesnym etapie wyścigu. Ale oczywiście Kasia [Niewiadoma] będzie musiała czekać na końcówkę i pilnować tych najgroźniejszych rywalek w kluczowych momentach wyścigu - mówi zawodniczka.

Najtrudniejszymi rywalkami będą oczywiście niesłychanie silne Holenderki. Ale Plichta widzi dla nich zagrożenie, bo mają zbyt wiele liderek, a każda z nich ma szansę wywalczyć tęczową koszulkę.- Kiedy drużyna nie jest w stanie podporządkować się liderce i nie jest w stanie zrobić wszystkiego, by walczyć o jej wynik, to nic z tego nie wychodzi - tłumaczy spokojnie.

Podobnego zdania jest Małgorzata Jasińska. - Należy wykorzystać pracę Holenderek, a niekoniecznie samemu dać się wykorzystać - mówi z uśmiechem doświadczona kolarka. Jasińska ma za sobą bardzo udany sezon ukoronowany zdobyciem dwóch tytułów mistrzyni Polski - w wyścigu ze startu wspólnego oraz w jeździe indywidualnej na czas. - W kobiecym wyścigu może być niespodzianka, ponieważ większość stawia na Annemiek van Vleuten lub Annę van der Breggen. Ale myślę, że Holandia może mieć jeszcze jakąś inną taktykę i tutaj musimy być uważne. Bo jeśli cały świat zwraca uwagę na te dwie zawodniczki, to mogą wyciągnąć jakąś trzecią kartę z talii. Trzeba być czujnym - dodaje.

I jak mówi, trzeba pojechać mądrze. Podobne głosy słychać z męskiej reprezentacji Polski. Kolarze będą startować w niedzielę, w piątek wszyscy razem przejechali „Piekło”, czyli podjazd zwany przez miejscowych Hölle, gdzie stromizna dochodzi do 28 proc. Ten podjazd na tych mistrzostwach pokonywać będą tylko mężczyźni i jest on naprawdę piekielny. Wznosi się niedaleko rzeki Inn i wszystkie inne kategorie wiekowe tylko zaczynają się tam wspinać, ale zaraz skręcają na metę. Kolarze zawodowi po przejechaniu siedmiu rund będą musieli zmierzyć się jeszcze z Hölle. Jest tam tak stromo, że jeśli kolarz się zatrzyma - już nie ruszy, będzie musiał iść.

Jak słychać w polskim obozie wjadą tam małe grupki zawodników i na samym podjedzie trudno będzie zrobić różnicę. Ale jak mówi selekcjoner naszej kadry Piotr Wadecki, ewentualną przewagę może jeszcze zniwelować kolarz, który potrafi świetnie zjeżdżać. Zjazdy są bowiem równie piekielne jak sam podjazd.

Na razie taktyka Polaków jest utrzymywana w tajemnicy. Wiadomo, że będziemy grać dwoma kartami - w grze do końca powinni być zarówno Rafał Majka, jak i Michał Kwiatkowski. Z półsłowek wypowiadanych przez kolarzy i przez selekcjonera można wywnioskować, że raczej głównym liderem będzie Michał Kwiatkowski - głównie z uwagi na jego umiejętności zjazdowe oraz szybkość na finiszu. Sam Kwiatkowski jest uskrzydlony po czasówce, ma poczucie, że forma jest dobra, a „paliwa w baku” zostało sporo. Ale drugą kartą jest Majka, który z kolei narzeka na zmęczenie. Wszyscy, którzy go dobrze znają, wiedzą jednak, że im bardziej narzeka na zmęczenie, w tym większej jest formie.

Transmisje w Eurosport 1 i Eurosportplayer:
29 września, sobota, 14:00, wyścig ze startu wspólnego - elita kobiet
30 września, niedziela, 11:45, wyścig ze startu wspólnego - elita mężczyzn

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl