Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika Kobylińska: Ostatnio nie dostaję kwiatów, a lubię czerwone róże

Paweł Stankiewicz
- Morze to jest coś, co przyciąga do Trójmiasta - mówi Monika Kobylińska
- Morze to jest coś, co przyciąga do Trójmiasta - mówi Monika Kobylińska T. Bołt

Monika Kobylińska to jedna z najbardziej utalentowanych piłkarek ręcznych młodego pokolenia, a fachowy wróżą jej dużą karierę. Jako 19-latka przeniosła się z Żar do Gdyni, do Vistalu i gra swój drugi sezon w ekstraklasie, stając się czołową zawodniczką rozgrywek ligowych w kraju i debiutując w reprezentacji Polski, łącznie z grą na mistrzostwach świata.

- Dla mnie to był stopniowy przeskok - mówi nam Monika. - Najpierw wyjechałam do Gliwic do SMS, następnie do Płocka, a dopiero potem do Gdyni. Z tych trzech miast zdecydowanie najlepsze jest Trójmiasto. To najfajniejsze miejsce do mieszkania i nie było ciężko się zaaklimatyzować. Choć na pierwszym miejscu jest piłka ręczna, to miejsce świetnie rozwinięte towarzysko. Nie można się nudzić. Bardzo podoba mi się Stare Miasto w Gdańsku.

Było jej raźniej, bo nie przyjechała sama do całkowicie nowego miejsca dla niej.

Młoda dziewczyna, sama w nowym mieście. Nie gubiłaś się?

- Do Vistalu przyszłam razem z Anetą Łabudą z Żar. Mieszkamy razem i jest łatwiej. Pomagały też dziewczyny z zespołu, które są przyjaciółkami. Możemy na siebie liczyć.

Dla Kobylińskiej wyjazd z Żar do Gdyni oznaczał całkowitą przeprowadzkę.

- Pomogli mi rodzice z przewiezieniem rzeczy. Było ich bardzo dużo - śmieje się. - Nie było łatwo. Przeprowadzka sprawia problem, ale to zawsze było wyzwanie i coś nowego. A w domu zostało miejsce na moje klamoty, jestem rodzinna. Lubię wracać do domu, gdzie mam swój kącik i rzeczy.

Monika grając w Vistalu mieszka w Gdyni, ale polubiła całe Trójmiasto.

- Najwięcej czasu spędzam w Gdyni i tutaj znam najwięcej miejsc. Jak już wspomniałam Stare Miasto w Gdańsku to chyba najpiękniejsze miejsce w całym Trójmieście. Wyprawa tam bardzo mi się podobała, ale nie mam czasu, żeby bywać częściej. No i morze, to przyciąga do Trójmiasta... - uśmiecha się.

Wolnego czasu nie ma zbyt wiele, a jej życie kręci się głównie wokół sportu.

- Piłka ręczna jest na pierwszym miejscu, ale lubię też piłkę plażową i siatkówkę. To moje hobby. W wolnym czasie czytam książki, a głównie kryminały, które bardzo lubię. Fajnie też obejrzeć jakiś film. Jednak między treningami najlepiej się wypoczywa i dobrze poleżeć w łóżku i zwyczajnie nic nie robić - mówi Monika. - Ale największą pasją jest sport. Obejrzę jakiś mecz siatkówki albo Agnieszki Radwańskiej. Zdarzyło mi się być na meczu koszykówki albo dziewczyn z Łączpolu. Jestem na drugim roku AWFiS i studiuje tam dużo zawodniczek i tam zawiązują się bliższe znajomości.

Na wyjścia na imprezy raczej brakuje czasu, bo takie już jest życie sportowca.

- Jak znajdzie sie kilka dni wolnego to można z dziewczynami z drużyny spotkać się, gdzieś wyjść. To jednak pojedyńcze wyjścia i rzadko to się zdarza. Jak już gdzieś idziemy, to nie ukrywam, że lubię potańczyć. To jest dobre, żeby się zdystansować - uważa Kobylińska.

Jak każda kobieta bardzo też lubi dostawać kwiaty.

- To jest zawsze miłe i pojawia się uśmiech na twarzy. Moje ulubione kwiaty to czerwone róże. Mają swój klimat - uśmiecha się. - Raz na jakiś czas zdarza się, że dostaję kwiaty, choć ostatnio się to nie zdarzyło.

Monika na razie nie znalazła swojego wybranka.

- Jestem singlem, ale nie narzekam na życie towarzyskie - zapewnia.

Zdradza też czym mężczyzna mógłby ją ująć, przekonać do siebie.

- Przede wszystkim musi mieć fajny charakter, poczucie humoru, umieć śmiać się z tego samego. Ważne są wspólne zainteresowania. Sport łączy ludzi i każdy by chciał, aby druga osoba przejmowała się tym, czym zajmuje się druga połówka - przekonuje Monika.

Uważa siebie za osobę otwartą i nie wyklucza kawy z nieznajomym, który by ją zaczepił i zaproponował takie zapoznanie.

- Wiele by zależało od humoru w danym dniu, ale uważam się za osobę zdecydowanie towarzyską i miłą i myślę, że bym przyjęła takie zaproszenie - przyznaje.

Kobylińska w kwietniu skończy dopiero 21 lat i jeszcze nie widzi siebie jako przyszłej żony. Ale jak się czuje w obowiązkach domowych?

- Jestem jeszcze młoda, więc o małżeństwie w ogóle teraz nie myślę. Gotowanie zaczyna dopiero wchodzić w moje życie. Z obowiązkami domowymi nie mam problemów. Są dni kiedy chcę postrzątać albo coś zrobić. Jak jest mało czasu, to wolę odpoczywać. To wszystko przyjdzie z czasem i jak będzie taka potrzeba, żeby wszystko było zrobione na czas, to temu sprostam - zapewnia.

Nie ucieka od gotowania, ale tutaj - podobnie jak w wielu innych aspektach życia - wiele zależy od wolnego czasu.

- Staramy się same gotować w mieszkaniu. Jak nie ma czasu, to zostaje stołówka na uczelni albo czasami wyjście do restauracji. To sprawia przyjemność. Najbardziej lubię zrobić makaron z kurczakiem i warzywami. Ogólnie bardzo lubię makarony, a do tego z mięsem, warzywami, szpinakiem - wylicza Monika.

A jaka jest w życiu na co dzień? Bardziej ugodowa? Czy jednak lubi postawić na swoim?

- Potrafię pójść na kompromis, ale z tego co słyszę, to jestem bardzo uparta. Jak bardzo czegoś chcę to nie jest łatwo mnie przekonać do zmiany zdania - mówi. - Ale nie jestem dziewczyną problemową. Łatwo się ze mną dogadać, jestem towarzyska i staram się być miła dla wszystkich. Lubię się dużo śmiać, a to najważniejsze, żeby być szczęśliwym. Jak każdemu zdarzają się gorsze dni. Po przegranym meczu lubię spędzać czas sama, wszystko przemyćleć, pobyć ze sobą. Następnego dnia staram się już myśleć o następnych meczach. Rozgrywki są długie i każdy mecz jest ważny, ale lepiej nie rozpamiętywać. Choć to nie jest łatwe. Takie dni lepiej spędzić samotnie w łóżku - dodaje.

Monika nie stroni od zakupów.

- Jak wiele kobiet bardzo lubię chodzić na zakupy. Jak jest trochę wolnego, to wybieramy się na nie z dziewczynami. Jak idę na zakupy, to po prostu kupuję to, co mi się podoba, chyba że akurat szukam czegoś konkretnego. Fajnie czasami się wystroić i wyjść na miasto w innym ubraniu niż dres - mówi z uśmiechem.

Nie ukrywa jednak, że na co dzień, to jednak przeważnie wygrywa dres.

- W dresie czuję się zdecydowanie najlepiej, bo spędzam w nim wiekszość życia - przyznaje. - Jest wygodny. Są jednak dni, że dobrze ubrać się normalnie, wyglądać elegancko i spędzić czas inaczej. Lubię eleganckie rzeczy, choć rzadko zdecyduję się założyć sukienkę.

Na razie nie myśli o kolejnej przeprowadzce. Zresztą podjęła już decyzję odnośnie swojej najbliższej przyszłości i to na pewno ucieszy kibiców Vistalu.

- Zostaję w Gdyni na kolejny sezon. Tak zdecydowałam. Miałam propozycje z zagranicznych klubów. Chcę jednak wypełnić kontrakt w Vistalu, który mam ważny do końca następnego sezonu. Jest mi tutaj dobrze, chcę skończyć studia. Nigdy nie wiadomo co będzie dalej, ale na razie o tym nie myślę - mówi Kobylińska.

Monika uważa, że Gdynia to dobre miejsce, żeby się rozwijać, a w sporcie chce małymi kroczkami iść do przodu. Kibice też doceniają jej talent, a po jednym z meczów pojawił się komentarz w internecie, że Kobylińska to Leo Messi w spódnicy.

- Zmiana klubu to byłaby możliwość grania z dziewczynami z większym doświadczeniem. Może by mi to pomogło? Z drugiej strony wiem, że nie mogę wskoczyć na głęboką wodę. To dopiero mój drugi sezon w ekstraklasie i stopniowo chcę iść do przodu. Będzie czas na wyjazd zagraniczny, bo to jest taki etap w życiu sportowca. Kiedyś mam zamiar wyjechać. Teraz rozwijam się w Gdyni - mówi Monika. - Jak byłam mniejsza to interesowała mnie Bundesliga. Nie wiem jednak czy taki będzie mój kierunek. A wspomniany komentarz przysłał mi tata. Rozbawił mnie, to bardzo miłe. Wiadomo na jakim poziomie gra ten piłkarz. Porównanie mnie do niego, to wielkie wyróżnienie - dodaje.

Jej największe marzenia kręcą się wokół sportu.

- Nie mam takiego marzenia, o którym myślę przez całe życie. W sporcie je spełniam. Ekstraklasa była moim marzeniem. O grze w reprezentacji Polski czy na mistrzostwach świata nawet nie myślałam. A te marzenia spełniają się bardzo szybko. Kolejnym marzeniem, najważniejszym w życiu sportowca, jest wyjazd na igrzyska. Bardzo lubię sporty ekstremalne, jak skoki na bungee czy z samolotu. Kiedyś chciałabym to zrobić. Nie boję się, ale niekoniecznie już teraz - mówi Monika.

Kobylińska zapewnia, że da się na co dzień wytrzymać przebywając głównie z gronie kobiecym.

- Nasza drużyna jest bardzo sympatyczna i dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Przebywanie razem nie sprawia żadnego problemu. Zdarzają się dni, że chce się pobyć samej, odpocząć od wszystkiego. Trenujemy razem, studiujemy i takie dni nie zdarzają się często, żebym miała dość towarzystwa dziewczyn - przekonuje.

Znane sportsmenki otrzymują propozycje rozbieranych zdjęć do gazet dla mężczyzn. Na taką sesję zgodziła się reprezentantka Szwajcarii, a niegdyś w Polsce chociażby Sylwia Gruchała czy Agnieszka Radwańska. A jak na taką propozycję zareagowałaby Monika Kobylińska?

- Nie zgodziłabym się - mówi z przekonaniem w głosie. - Dziś powiedziałabym - nie. Nie wiem czy kiedyś zmienię zdanie. Nie rajcują mnie takie rzeczy. Może jakaś sesja w stroju kąpielowym wchodziłaby w grę, ale pokazywanie nagości nie jest dla mnie niczym przyjemnym - kończy Monika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki