Monika Borys - Polski bajer. Disco polo i lata 90.

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
PiS w swojej polityce odcinać się od tzw. elit III RP, a wiemy, że one piętnowały disco polo i ludzi, którzy go słuchali. Być może PiS chciałby zagarnąć tę muzykę, ale nie wydaje mi się, żeby discopolowcy tego potrzebowali - mówi Monika Borys, autorka książki o narodzinach fenomenu muzyki discopolowej "Polski bajer. Disco polo i lata 90."

Chcąc nie chcąc jesteśmy przedstawicielami inteligencji - czy wypada nam zajmować się disco polo?

Nie utożsamiam się z inteligencją. Chodzi mi o pewien sposób organizacji polskiej kultury, system wartości, który został stworzony na sposób inteligencki. Mimo wykształcenia mam do tej perspektywy bardzo duży dystans. Uznałam, że mam pełne prawo do opisywania disco polo, nie tylko dlatego, że jestem z Podlasia, ale interesuje mnie to także badawczo. Nie znalazłam żadnej książki, która na serio traktowałaby ten obszar kultury. Bez żadnej ironii uznałam, że disco polo należy się porządna analiza.

W połowie lat 90. XX wieku nawet Centralny Ośrodek Badania Opinii Społecznej interesował się, kto słuchał disco polo…

To był moment, kiedy okazało się, że disco polo należy traktować poważnie, bo Aleksander Kwaśniewski tańczył do hitu „Ole!Olek”. Z badań wynikało, że dwie trzecie osób badanych disco polo lubi, tańczy przy nim, wręcz ceni. To pewnie było wtedy pewnym zaskoczeniem dla opinii publicznej. Niedawno przeprowadzono podobne badania i wynik był podobny. Około 60 proc. badanych przyznaje, że lubi disco polo.

A jak pani sądzi - kto dziś słucha tej muzyki?

Myślę, że bardzo różnorodna grupa społeczna. Ludzie z małych miejscowości, w miastach też się słucha polo. Mam poczucie, że disco polo często przekracza podziały społeczne.

Czy wyobrażała sobie pani kiedyś, że dziś na tych samych juwenaliach Kazik będzie śpiewał „Polskę”, a Zenek Martyniuk „Przez twe oczy zielone”?

Mnie się wydaje, że disco polo częściowo przetrwało dzięki juwenaliom, kiedy zniknęło z telewizji.

Jak Pani sądzi, czy rzeczywiście piosenka „Ole! Olek” wpłynęła na dobry wynik Aleksandra Kwaśniewskiego w wyborach prezydenckich?

Trafiłam na opinie, że ta piosenka zapewniła wygraną Kwaśniewskiemu, ale nigdy się tego nie dowiemy. Mało natomiast osób wie, że zespół Top One na swojej kolejnej kasecie umieścił przeprosiny za uczestnictwo w tej kampanii wyborczej. .

Disco polo próbowała przechwycić „Samoobrona” - a dziś z jaką partią łączyłaby pani to zjawisko?

Osobiście nie łączę tego gatunku z żadna partią. Opinia publiczna i niektórzy z polityków PiS-u mają ochotę łączyć disco polo z partią rządzącą, wykorzystując podziały społeczne. PiS chce w swojej polityce odcinać się od tzw. elit III RP, a wiemy, że one piętnowały disco polo i ludzi, którzy go słuchali. Być może PiS chciałby zagarnąć tę muzykę, ale nie wydaje mi się, żeby discopolowcy tego potrzebowali. Ten rynek muzyczny jest bardzo silny, ma własne telewizje, rozgłośnie radiowe, nie potrzebuje wsparcia polityków.

Występy disco polo to często nie tylko śpiewający i grający chłopcy, ale też tancerze - czy wie Pani, że marszałek województwa podlaskiego, nota bene dziś polityk Prawa i Sprawiedliwości, tańczył i odpowiadał za choreografię występów grupy Boys?

Słyszałam o tym. To bardzo ciekawy motyw, ale mnie nie dziwi To przykład tego, że - szczególnie na Podlasiu - disco polo współtworzyło bardzo wiele osób z różnych bajek. Często niektórzy chcą ukryć to w swoich biografiach jako wstydliwy moment. a Disco polo w latach 90. to był raczkujący szoł biznes, często furtka do różnych innych aktywności czy karier.

Disco polo zdominowali panowie często śpiewający cienkimi głosikami, albo wręcz przyśpieszający taśmę z nagraniem, żeby wyciągnąć głos - kobiet było znacznie mniej, ale jedna była wyjątkowa - Shazza.

Nazywam ją w książce królową disco polo, a nawet królową transformacji. Zasłużenie jest największa gwiazdą disco polo - miała najbardziej wyrazisty wizerunek, a jej koncerty i płyty muzycznie bardzo odstawały od innych, były bardzo ciekawymi produkcjami. Jej teledyski nie były dotyczyły jedynie miłosnych historii. Na przykład „Bierz co chcesz” to jest opowieść o tym, jak szara sklepikarka zamienia się w księżniczkę. Teledysk do piosenki „Miłość i zdrada”, zresztą mój ulubiony, opowiada o denominacji. To niezwykłe historie, nie tylko o uczuciach i emocjach, ale też o przemianach politycznych.

Czy mogła stać się polską Madonną - kreując swój wizerunek, rozbierając się do Playboya?

Myślę, że mogła, a wręcz była. Opinia publiczna nie chciała ją za taką uznać.

Ta inteligencka?

Chyba tak. Przykładem jest sprawa z występem przed warszawskim koncertem Michaela Jacksona. Mówiło się, że wystąpi Shazza, ale nie dopuszczono do tego. Prawdopodobnie dlatego, że była gwiazdą disco polo.

Czym zatem jest ów tytułowy „Polski bajer”?

„Bajer” jest strategią radzenia sobie w czasach niedostatku. Jest manifestowaniem samozadowolenia, dumy w czasach niedostatku i trudnej codzienności.. Mnie zainspirowała nazwa „Bayer Full”, kiedy zamieniamy zbyt polskie „j” na „y”, żeby udawać kogoś innego. .

Nadal żyje? Można na disco polo poderwać dziewczynę z Warszawy?

Być może, można i dziewczynę, i chłopaka. Ale bajer w mojej książce polega przede wszystkim na uwodzeniu samego siebie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Monika Borys - Polski bajer. Disco polo i lata 90. - Plus Kurier Poranny

Wróć na i.pl Portal i.pl