Mój syn odebrał sobie życie. Może uratuje tym innych

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Wyrzucałam sobie, że jestem złą matką. Ale on był wspaniałym dzieckiem, więc nie powinnam chyba siebie obwiniać
Wyrzucałam sobie, że jestem złą matką. Ale on był wspaniałym dzieckiem, więc nie powinnam chyba siebie obwiniać fot. Michał Gąciarz
Jej trzynastoletni, zdolny syn odebrał sobie życie. Pani Zofia z Olszanki wybaczyła uczniom, którzy się nad nim znęcali. Ale nie dorosłym.

To było w Dzień Matki, 26 maja tego roku. Byłam w kościele na mszy świętej. Przyglądałam się kobietom stojącym wokół mnie. Takie były dumne, szczęśliwe. A ja? - zapytałam siebie. I spuściłam głowę. Ja, najgorsza z nich wszystkich, bo nie potrafiłam uchronić dziecka przed złem, pozwoliłam, żeby syn odebrał sobie życie... Zofia Łatka z Olszanki na Sądecczyźnie wyrzucała sobie w myślach, a łzy same toczyły się po jej policzkach.

I wtedy poczuła obecność Piotrusia. - Podniosłam oczy i spojrzałam na obraz Matki Boskiej. Jestem skromną osobą, ale wtedy miałam wrażenie, że stałam się królową. Jakbym siedziała na tronie i była ponad wszystkimi matkami wokół. Wiem, że brzmi to niedorzecznie, ale radości, którą tego dnia nosiłam w sobie, nigdy wcześniej nie było mi dane doznać. Zrozumiałam, że Maria też była bezradna, patrząc, jak zabijają jej Syna.

Zofia Łatka po blisko dwóch latach od rodzinnej tragedii czuje się pogodzona ze swoim losem. Ma w sobie wiarę i przekonanie, że śmierć jej 13-letniego syna była potrzebna. - Nie może być zgody na przemoc w szkole - mówi. - Nie winię uczniów, którzy znęcali się nad Piotrusiem. Już im wybaczyłam. Za śmierć syna odpowiadają dorośli, ci, którzy udawali, że nie widzą problemu, jaki dzieje się w gimnazjum. Jeśli moja historia uratuje przed znieczulicą i niesprawiedliwością choć jednego ucznia, zrozumiem jeszcze mocniej, że tak musiało się stać...

Syna ci biją, a ty nic? Myślałam, że go brzuch boli
Piotr w podstawówce był jednym z najlepszych uczniów. Do piątej klasy przynosił świadectwo z czerwonym paskiem. Miał piękny głos i grał na akordeonie. Gdy złamał rękę i nie mógł ćwiczyć, potrafił odwrócić instrument i trenować sprawną dłonią. Innym razem, mimo 38 stopni gorączki, szedł do kościoła, bo nie mógł odmówić koleżankom, z którymi śpiewał psalm. Młodsi chłopcy co sobotę wyciągali go z domu, prosząc, by przeprowadził z nimi trening. Świetnie grał w piłkę nożną. Był zdolnym, a przy tym wrażliwym chłopcem.

- Nie potrafię powiedzieć, dlaczego to niektórym przeszkadzało, dlaczego byli zazdrośni - mówi dziś jego mama. - Kiedyś od jednej z nauczycielek usłyszałam, że: "Piotrek powinien mniej się zgłaszać, bo robi przykrość innym uczniom, że tak dużo wie".
Chciała te słowa potraktować w kategorii żartu pochwały, ale nie mogła, nie rozumiała. To był dla niej niezrozumiały zarzut.
Zofia Łatka nie wiedziała, że w szkole naśmiewają się z Piotra. Nie powiedział jej również, że został pobity. - To było w piątej klasie podstawówki. Dowiedziałam się przypadkowo od matki jednej z uczennic. Zagadnęła mnie: "Syna ci biją, a ty nie reagujesz?"

Zdębiała wtedy. - Okazało się, że w dzień, kiedy woźna przyprowadziła Piotrusia do domu, mówiąc, że boli go brzuch, on został pobity przez kolegów! - mówi. - A ja, nie mając o tym pojęcia, leczyłam go wtedy kroplami! Nie przyznał się, bo jednym z napastników był syn nauczycielki... Moja interwencja w szkole obróciła się przeciwko niemu - wymawia sobie dziś Zofia. - Zamiast ukarać delikwentów, niektórzy nauczyciele na każdym kroku doszukiwali się złośliwości w moim synu.

Boję się. Płaczę. Wszyscy myślą tylko o sobie
W 2013 roku Piotr poszedł do pierwszej klasy gimnazjum w Podegrodziu. Wydawało się, że polubił nową szkołę. Mówił, że jest fajnie, choć od początku mu dokuczano. Tylko że na zaczepki słowne już nie reagował, jakby do nich przywykł albo się na nie uodpornił.

- Wiem to od jego kolegów, bo mnie się nigdy nie skarżył. Wyczuwałam jednak, że coś jest nie tak - opowiada Zofia Łatka.- Kiedy pod koniec września ksiądz poprosił go o zaśpiewanie psalmu przy peregrynacji obrazu "Jezu, Ufam Tobie", powiedział, że może czytać, ale śpiewać pieśni, w dodatku babskiej - jak stwierdził - nie będzie. I przestał w ogóle.

W listopadzie Piotrek zaczął dostawać jedynki i dwóje. - Gdy z nim rozmawiałam, prosił, żebym pozwoliła mu mieć słabsze oceny. Tak będzie dla mnie lepiej - próbował mnie przekonywać. Na zabawę szkolną nie poszedł, twierdząc, że jest zmęczony i chce się wyspać. A teraz w jego zeszycie na jednej z kartek widzę ozdobnie napisaną datę "26.11.2013 ANDRZEJKI". Jakby nie mógł się ich doczekać. Ale opowiedział mamie o zniszczonym piórniku.

Zgłosił problem nauczycielowi, ale uznano to za psikus kolegów. - Gdybym wiedziała, że sprawa jest aż tak poważna, od razu byłabym w szkole. To była środa. Postanowiłam, że pojadę w poniedziałek. Nie zdążyła. - W sobotę, 7 grudnia 2013 roku, kiedy byłam pierwszy dzień w nowej pracy, mąż dostał telefon od młodszego syna, 9-letniego wówczas Pawła, że Piotruś dziwnie się zachowuje, miota się po domu, coś krzyczy. Potem doszło do tragedii. Paweł nie mógł pomóc Piotrowi, próbował odciąć sznur, ale było za późno...

Mama milczy. Po chwili podejmuje opowieść.- W koszu na śmieci znalazłam zwiniętą kartkę: "Strach. Boję się. Płaczę. Wszyscy myślą tylko o sobie, tylko niektórzy o Bogu, o rodzinie. I zaskoczenie"... Zalała mnie fala informacji o tym, co przeżywał mój syn. Koleżanki z klasy opowiadały, że nauczycielki o wszystkim wiedziały: "Gdy malujemy się w łazience, wchodzą i wrzeszczą na nas, a jak Piotrka bili, to zamykały drzwi, udając, że nie widzą. Nie reagują, bo boją się, że im chłopcy później samochody porysują" - komentowały.

Swojej pierwszej dziewczynie syn zwierzył się z gróźb, jakie trzech uczniów kierowało pod jego adresem. Mówili, że go zabiją, gdy tylko komuś opowie o pobiciach. Zofia Łatka w aktach sprawy przeczytała, że jej syn w poniedziałek miał dostać lanie.
Izabela Dylawerska, pedagog specjalny i terapeuta behawioralno-poznawczy: Dzieci miewają problem ze swoim zachowaniem, kontrolowaniem złości. Ich układ nerwowy jest jeszcze niedojrzały. Dopiero uczą się, jak reagować w różnych sytuacjach. Do tego dochodzą nacechowane agresją gry komputerowe i filmy, które wpływają na emocje dzieci, rodzą gniew przejawiany w trudnych sytuacjach.

Piotruś czuł się jak bohater "Linczu"
Próbowała sobie wyobrazić, co czuł, gdy zdecydował się na ten krok. Zrozumiałam to po obejrzeniu filmu "Lincz". Jego bohater rzuca się z mostu, bo nie chce wrócić do więzienia, gdzie był bity i gwałcony. - Tylko to zajmowało jego myśli. I pewnie tak samo było z Piotrusiem. Lekarze mówią, że uderzenia w głowę też miały wpływ na jego zachowanie.

Długo nie mogła się pogodzić ze śmiercią syna. - Wyrzucałam sobie, że jestem złą matką. Ale przecież on był wspaniałym dzieckiem, więc ja nie powinnam siebie o nic obwiniać. Nie wiedziała, że uratował dziecko przed utonięciem. - Dopiero po śmierci ludzie przypominają sobie różne historie - mówi dziś.

Mam żal do szkoły, że nikt nie zadzwonił
Teraz synek odwiedza ją w snach. - Wierzę, że Tam jest bezpieczny. Powiedział mi: "Musiałem odejść". Opowiadał, że jest mu dobrze, nadal gra w piłkę, ma wielu przyjaciół. I, że mam się nie martwić o Pawełka. On nad nim już czuwa. Ktoś, patrząc z boku, mógłby uznać, że zwariowałam. Syn długo też nie chciał mi uwierzyć, że rozmawiam z Piotrkiem. Przekonał go jego własny sen, w którym brat wyrecytował mu kod przyjaźni. Paweł z kuzynem skrzętnie go przed nim ukrywali. "Teraz nie ma między nami tajemnic" - usłyszał.

Ostatnio Paweł, modląc się, pytał brata, czy będzie mieć świadectwo z czerwonym paskiem i czy dostanie komputer do gier. Piotrek w śnie miał mu odpowiedzieć, że o to pierwsze sam się musi postarać, a o to drugie on już zadba. - Paweł dostał świadectwo z wyróżnieniem. Jutro przychodzi informatyk, by podpiąć komputer.

Przed sądem rodzinnym stanęło trzech uczniów. - Czy są winni nakłaniania do samobójstwa? Nie chcę, by zostali ukarani. Ich agresja jest winą dorosłych i systemu oświaty. Gimnazja są bowiem skupiskiem przypadkowych dzieci z różnych wsi. Nauczyciele nic o nich nie wiedzą. Nie reagując, nie dają im też szansy na poznanie. Mam tylko żal do szkoły, że w obliczu tragedii nikt nie zadzwonił, nikt nie przeprosił, albo chociaż powiedział, że jest mu przykro.

Dziecko na ogół wstydzi się przyznać, że jest ofiarą
Terapeutka Izabela Dylawerska przyznaje: dzieci często nie mówią rodzicom o tym, że mają problemy w szkole. Na ogół wstydzą się, że są ofiarami. Bywa też, że są zastraszane.

- Rodzice powinni więc nauczyć się "czytać" inne sygnały. Zwrócić uwagę na to, czy dziecko nie budzi się w nocy, czy nie pogorszyło się w nauce, czy nie jest nagle zamknięte, wycofane, czy nie przestało opowiadać o tym, co dzieje się w szkole - mówi terapeutka. - Do tego mogą dojść objawy somatyczne: bóle głowy, wymioty, pocenie rąk, biegunka. W przypadku małych dzieci powinniśmy zwrócić też uwagę na jego rysunki: jeśli są utrzymane w ciemnej lub czerwonej kolorystyce, są na nich agresywne postacie, a dziecko jest na nich mniejsze w stosunku do swoich kolegów, to powinna nam się zapalić czerwona lampka. Wtedy pierwszym krokiem powinna być rozmowa z wychowawcą. Dodatkowo można skontaktować się ze szkolnym psychologiem lub pedagogiem. Trzeba szukać pomocy.

***
Dramat w Olszance
Nękany przez kolegów z gimnazjum w Podegrodziu 13-letni Piotr popełnił samobójstwo. Powiesił się w swoim domu w Olszance. Tragedia rozegrała się w sobotę, 7 grudnia 2013 r. na oczach 9-letniego brata. Rodziców nie było w domu. Pawełek próbował go ratować. Odciął sznur, ale było już za późno.

***
Sąd Rodzinny
Sędzia Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, poinformował, że Sąd Rodzinny prowadzi postępowanie karne w stosunku do trzech nieletnich w związku z samobójstwem Piotra Łatki. Akta sprawy trafiły do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Termin badań wyznaczono na 28 września.

Współpraca: Maria Mazurek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mój syn odebrał sobie życie. Może uratuje tym innych - Gazeta Krakowska

Komentarze 12

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
2 września 2016, 20:37, Aga:

Nie jest możliwością ,żeby nic nie wiedzieć o swoim dziecku,wychowuję sama 3-kę synów,i nie ma możliwości ,żebym nie zauważyła jakiś zmian w ich zachowaniu,zmian nastrojów. A jak już się dowiem,to nie czekam ,tylko biegnę na łeb na szyję rozprawić się z problemem,tak jak to napisała jedna z matek,rozmawiam ich językiem,i nie zostawiam sprawy swojemu biegowi,aż poniosą konsekwencje ci co trzeba.Jeden z synów został uderzony na podwórku przez dorosłego mężczyznę jednego z kolegów,z mety byłam na policji,syn ma ADHD ,jego zachowanie pogorszylo sie,nie zostawiam synów samych sobie,jeszcze zdąża się nacierpieć ,walczę jak lwica,i mam za to odpłacone,bo miłość między nami jest najczystrza jaką można spotkać na tym świecie...Jest dużo zła, miejmy oczy szeroko otwarte,....

Szkoda że ja tak nie potrafię...

d
dżej

Jestem wychowawcą. Zostałam zlinczowana przez rodziców dzieci ukaranych za wulgaryzmy i nękanie innej osoby w klasie. Na forum publicznym. Okazało się, że to moja wina, że dzieci takie są, ponadto, że kara jest za wysoka, wystarczy, że przeprosili. Widząc matkę napastnika która skutecznie go wybieliła w oczach wszystkich, byłam w szoku na jej zakłamanie i cynizm. Synek został oczyszczony z zarzutów, matka dąży do usunięcia zapisu z dokumentacji szkolnej.

Za kilka lat, jak stanie się nieszczęście, może nie będzie już śladu w dokumentacji. Bo synka koledzy zmusili, bo to, bo tamto..... Najłatwiej obwinić dorosłych, obcych. Rodzice nie dopuszczają do siebie faktu, że szkoła ma pomóc w wychowaniu ale nie jest w stanie zastąpić rodzica.

A
Aga
Są metody wychowania,tyle że trzeba po nie sięgnąc,bez bicia,bez krzyków,a wyciąganie konsekwencji i i trwać w decyzjach. Jak juz wczesniej wspomniałam ,mam syna z ADHD,jest trudno,zwłaszcza ,gdy syn musi zetknąć się z prawdziwym ,brutalnym światem,czasami wracają stare nawyki typowe dlatego schorzenia,ale cierpliwość i upartość w decyzjach daje skutek.Poprostu trzeba przestać się bać naszych pociech,głos stanowczy,nie znoszący sprzeciwu,a nade wszystko szanowanie ich i okazywanie ciepła .Jeśli dzieci dostana to od nas , za jakiś czas może nam to oddać ,ale praca,praca i jeszcze raz praca.Ale jak ktoś umywa się od obowiązków,bo to trud i znój często nie zapłacony,to dzieciaki w naturalny sposób nie mając wyznaczanych granic,albo w ogóle ich nie znając wychowują się same,to takie typowe dla tych czasów,więc co się dziwić,że mamy to co mamy...
A
Aga
Nie jest możliwością ,żeby nic nie wiedzieć o swoim dziecku,wychowuję sama 3-kę synów,i nie ma możliwości ,żebym nie zauważyła jakiś zmian w ich zachowaniu,zmian nastrojów. A jak już się dowiem,to nie czekam ,tylko biegnę na łeb na szyję rozprawić się z problemem,tak jak to napisała jedna z matek,rozmawiam ich językiem,i nie zostawiam sprawy swojemu biegowi,aż poniosą konsekwencje ci co trzeba.Jeden z synów został uderzony na podwórku przez dorosłego mężczyznę jednego z kolegów,z mety byłam na policji,syn ma ADHD ,jego zachowanie pogorszylo sie,nie zostawiam synów samych sobie,jeszcze zdąża się nacierpieć ,walczę jak lwica,i mam za to odpłacone,bo miłość między nami jest najczystrza jaką można spotkać na tym świecie...Jest dużo zła, miejmy oczy szeroko otwarte,....
z
zona
moj ukochany maz popelnil samobojstwo11.07.2016
j
ja ja
Ironia Pani świadczy tylko o braku doświadczenia życiowego i niewiedzy o tym co się dzieje w polskich rodzinach. Jak bardzo są niszczone przez system sądowo- prawny! Nie ma Pani pojęcia o tym, że gdzie wchodzi w grę wyższe wykształcenie- wchodzi do sadyzmu jeszcze perfidia i wyrachowanie. Pomimo moich obdukcji i wielu innych dowodów - system niszczenia ludzi działa poza wszelka kontrolą państwa. Życzę Pani mimo wszystko aby NIE MIAŁA DO CZYNIENIA Z LUDZKIMI KANALIAMI wykorzystującymi do swoich prywatnych celów- wendetty stanowisk państwowych jakie im powierzono. Co zaś tyczy "bajońskich zarobków"- tego terminu Pani użyła - radzę zainteresować się za jakie pieniądze żyją ludzie w Polsce, bo wiedza Pani odbiega daleko od rzeczywistości. Poruszyło Panią to, że wyliczyłam przywileje, czyżby Karta Nauczyciela już nie działała- ma mnie Pani za dinozaura z przed II wojny światowej , zatem wg Pani mijam się z prawdą i nie macie przywilejów , których nie ma żadna grupa zawodowa??? wprowadza mnie w bardzo dobry nastrój stwierdzenie Pani, że jestem z przed II wojny światowej- bowiem jestem kobieta w kwiecie wieku - zaś Pani domniemam na początku ścieżki własnego życia, zatem bez żadnego doświadczenia - teoria, teoria, teoria. Z wypowiedzi wnioskuję, że należy Pani wybitnie do tej jakże roszczeniowej grupy zawodowej .... Co zaś tyczy przeniesienia dziecka do innej szkoły za skrajnie złe zachowanie- miało to miejsce parę lat temu ... dla tak młodego człowieka jak Pani mogą to być zamierzchłe czasy ha ha ha . Nauczyciel który nie radzi sobie z dziećmi i ich agresją niech zmieni szybko zawód zanim nie wyrządzi większych szkód swoją ignorancją i niewiedzą. Pozdrawiam i kończę dyskusję z Panią bowiem różni nas - mój bagaż doświadczeń życiowych z ludźmi i Pani brak tych doświadczeń. Koniec tematu.
j
jolis
Z tego co Pani pisze nie ma Pani pojęcia o współczesnej szkole . Więc wobec Pani niewiedzy nie będę polemizowała. Arsenał kar jest przeznaczony tylko dla nauczyciela. Kara wydalenia ucznia istniała chyba jeszcze przed stanem wojennym. Mężowie-despoci zdarzają się w każdej grupie zawodowej. Nie tylko wśród nauczycieli. Widzę, że dała Pani upust swojej nienawiści w stosunku do nauczycieli ,skrupulatnie wyliczając dni wolne, bajoński zarobek( jakie to typowo polskie i prymitywne) tak naprawdę nie wiedząc nic o systemie pracy w oświacie, Pani pisze, że zyła z mężem -despotą 25 lat. I co ? Nie pomógł arsenał kar za znęcanie się nad rodziną? Co może zrobić nauczyciel wobec cudzych, trudnych dzieci? Niechże mnie Pani oświeci i wymieni ten arsenał szkolych kar sprzed II wojny światowej i czasów komuny. Pozdrawiam.
j
ja ja
Proszę się zastanowić czy Pan broni ludzkie gnidy czy nauczycieli z tekstu wynika, że ma Pan rozbieżności w postrzeganiu. Co do wynagrodzenia nauczyciela 2500 zł to bardzo dużo jak na realia polskie, wiec czujcie się bogaczami i nie narzekajcie na małe pensje. Ludzie muszą walczyć o każdy grosz, pracować ciężko wiele godzin dziennie aby dostać raz w miesiącu jałmużnę 1200 zł! A jeszcze inni schorowani mają 650 renty i też muszą żyć!!! Nie mają dwóch miesięcy urlopu, nie mają wolnych ferii zimowych , nie mają przerw świątecznych ani karty nauczyciela a w niej min. 12 miesięcy na poratowanie zdrowia gdzie pensja jest wypłacana!!! Co do ich "pracy", też mam wiele do powiedzenia - nauczyciel, dyr szkoły był moim mężem przez 25 lat i starczy! Despotyzm, narzucanie swojego zdania, rządy w pracy- rządy w domu o innych bardziej drastycznych metodach przemilczę w tej chwili. Proszę mi nie wmawiać, iż nauczyciel jest bezradny... tylko najgorsza kanalia udaje, że nic się nie dzieje pod ich okiem z prostego powodu- chcą mieć święty spokój za wszelką cenę i mają w d... cudze dzieci. Ja zawsze , pomimo zajmowanych stanowisk- byłam matką i każdej kobiecie to powiem - wyciągać konsekwencje nie tylko wobec gnid ludzkich ale również wobec nauczycieli , którzy są od tego aby zagwarantować bezpieczeństwo każdego ucznia - a mają do dyspozycji cały arsenał kar , łącznie z wydaleniem ze szkoły!
x
x
Śmiecie ludzkie powinny być utylizowane.
j
jolis
Proszę uważać z takimi prostymi ocenami innych. Pani może sobie "wyłożyć "oprawcom swojego dziecka i nic się pani nie stanie. Nauczyciel musi byś " poprawny " pod każdym względem. Gdyby tylko próbował zastosować chwyty ,o których Pani mówi, byłby zlinczowany publicznie ( głównie przez stacje TVN, Polsat, TVP itp., itd), pozbawiony praw do wykonywania zawodu lub wylądowałby w więzieniu. Nauczyciel może zastosować tylko "normalny dialog". A i tak znajdą się obrońcy "gnid", którzy"sięgną do przeszłości "gnidy" nawet z okresu prenatalnego( niewłaściwe położenie w łonie matki), ciężki poród , ADHD i dojdą do wniosku, że to są przyczyny agresji. A na końcu i tak wszystkiemu będą winni, jak zwykle, nauczyciele. Naprawdę wiem , o czym piszę, jestem nauczycielem. Nie cieszy nas fakt zjawisko znęcania się dzieci nad dziećmi. Mamy czasami całkowicie związane ręce. A poza tym"Gnidy" wzorują się na nas, dorosłych. A czy ktoś w naszym kraju rozwiązał problem mobbingu, molestowania, przemocy w rodzinie? Nie , ani rząd, ani policja, ani prawo. Wszyscy są bezradni wobec tych zjawisk. A Pani chciałby , by nauczyciel zarabiający 2500 walczył jeszcze skutecznie z małymi bandytami. Może powinna Pani pójść do księdza uczącego w szkole i poprosiła, by zamiast klepania pacierzy, przeprowadził lekcje etyki i człowieczeństwa. Pozdrawiam i życzę, by Pani spróbowała zrozumieć, że nauczyciel nie odpowiada za całe zło skumulowane w młodych ludziach i oprócz "wybaczania" i "rozmowy" nie ma żadnych narzędzi w walce z gnidami. A samosądy może uprawić sobie Pani na własną odpowiedzialność.
j
ja ja
Człowiek to największa gnida jaką można sobie wyobrazić. Też jestem matką ale ja nie wybaczałam , ja interesowałam się dokładnie co moje dzieci przeżywają , miałam bardzo dobry kontakt z dziećmi i dlatego może ich uchroniłam przed takim krokiem. Moje dzieci też były gnojone w szkole a nauczyciele udawali , że nic się nie dzieje... ale do czasu... Jak tylko się dowiedziałam porozmawiałam sobie "ich językiem". Do ludzkich gnid nie dotrze normalny dialog , zrozumieją dopiero gdy im się wyłoży w ich języku co ich spotka za znęcanie się nad innymi. Nie wybaczałam- reagowałam ostro ! Polecam takie działanie każdej matce w obronie własnego dziecka i interesowanie się tym co się dzieje w szkole i poza nią, na nauczycieli liczyć nie można!!!
j
ja ja
Człowiek to największa gnida jaką można sobie wyobrazić. Też jestem matką ale ja nie wybaczałam , ja interesowałam się dokładnie co moje dzieci przeżywają , miałam bardzo dobry kontakt z dziećmi i dlatego może ich uchroniłam przed takim krokiem. Moje dzieci też były gnojone w szkole a nauczyciele udawali , że nic się nie dzieje... ale do czasu... Jak tylko się dowiedziałam porozmawiałam sobie "ich językiem". Do ludzkich gnid nie dotrze normalny dialog , zrozumieją dopiero gdy im się wyłoży w ich języku co ich spotka za znęcanie się nad innymi. Nie wybaczałam- reagowałam ostro ! Polecam takie działanie każdej matce w obronie własnego dziecka i interesowanie się tym co się dzieje w szkole i poza nią, na nauczycieli liczyć nie można!!!
Wróć na i.pl Portal i.pl